poniedziałek, 29 września 2014

Po co poezji muza .. gdy życie proza dopada!

"...Nie wiem, co to poezja,jest w niej coś z laski Mojżesza:strumień dobędzie ze skały,umie zabijać i wskrzeszać..." ~Władysław Broniewski 
ilustracja z demotywatory.pl

                    Ostatnio zdrowie podupada, poświęciłem się napisaniu dwóch opowiadań; ku pocieszeniu
serc; ofiarom prześladowania przez dewiantki i dewiantów z władzy (duchownej i świeckiej).
Wyszło jak wyszło - trudno ... system chciał bym pisał to o nich pisze; a jak już wiecie; nie tak jak
chcieli. Czyli muszę się wytłumaczyć ... pewnie za przykład posłużą mi typy "muz" potrzebnych
do wygenerowania kierunku myślenia.
          I tak:
muza dewiantka - niszczy człowieka, rani, wydziera serce, podżega do samobójstwa; narzuca myślenie
                           o śmierci; przez nią pisze się tylko gorzkie wersy o braku sensu życia i wegetacji
                            w stadzie. Tylko depresja. Efekt: marazm, choroby, pisanie o krzywdzie i bólu.
                          Miłość to cierpienie i same rany. Cywilizacja wymusza, żal, krew, łzy.
muza tęsknoty - jest to koło ratunkowe dla poety: piękna, dobra, normalna. Pozwala tęsknić, jest
                          nadzieją; choć nieosiągalną pozwala dostrzec piękno i dobro uczuć.
                          Choć nie leczy ran i nie daje miłości, dzięki niej ma sens każdy przetrwany
                          dzień i napisany wers.
                          Dla takiej można pisać o pięknie przyrody i przyjaźni.
muza miłości - pewnie dzięki niej powstaje coś dobrego i pięknego .. nie znam, to się nie będę wygłupiał
                       i pisał o niej.


Czyli co? pewnie jeszcze by  coś napisać - kilka wersów; ku pocieszenie serc: dla czytelników
a poświęcone muzie tęsknoty:



ilustracja: akwarela autorstwa Beaty Gugnackiej 
                   














skruszona nuta na sercu!

dźwięk to nie samotność, choć może
ale słyszę nadzieje, budzi się, unosi
jest o krok od wzruszenia się
pożegnania nocy i tego co było

poruszony brzmieniem świt krzyczy
wręcz domaga się otwarcia serca
jeszcze tej muzyki tyle, harf głos
nie wiesz, zamknąć oczy i nie czuć

tu ktoś życie tworzy od nowa
pozwala ożyć każdej myśli i słowu
nowy dzień, pełen zieleni odkrytej
i ptaki się pobudziły i to co żywe

wszyscy nucą te stare melodie
co nie chcą odejść, chcą być
zapraszają do zapomnienia o jutrze
by sekunda mogła być wiecznością

jeszcze chodzą za mną te gamy
choć zgubił się ślad uczuć i sens
są za każdym pięknym zakątkiem świata
wśród drzew, na polanach, w słońcu
                                    ...Slawrys...




sobota, 20 września 2014

efekt alfonsa! (opowiadanie! proza!)

Przedmowa:
Czym jest rywalizacja w zwyrodniałym systemie społecznym przekonać się można łatwo; o tym
to krótkie opowiadanie. Samo napisanie go to też pewien fenomen; sekty i organizacje przestępcze
i handlarze ludźmi manipulują wszystkim i wszystkimi i manipulują nawet powstawaniem takich treści.
Lata dyskryminacji ekonomicznej uniemożliwiały mi wszelki rozwój i dostęp do technologii, dopiero
miesiąc temu sekta umożliwiła mi instalacje klawiatury z polskimi znakami ... a wczoraj ukazał mi
się i umożliwiono mi pisanie w Word Office - on line. Powoli będę wracał do pisanych tu na blogu
opowiadań i je poprawiał w nowym edytorze ... choć po wklejeniu tu na blog i tak jest co inne
niż tam. Widocznie jeszcze się nie nasycili "sprawiedliwością" swoją. Około miesiąc temu (lipiec 2015)
 jeden z ich hakerów przesłał mi komunikat:
teraz dopiero jest sprawiedliwe!

NO! sprawiedliwość sekty pedofili i i handlarzy ludźmi specyficzna ... ale zawsze to sprawiedliwość.
Czytając sami się przekonacie.

alfons - sutener, bogaty organizator, sponsor

Efekt alfonsa!

Rozdział pierwszy (późna wiosna 1984)
ekran z Word Office - on line, od sierpień 2015 mam dostęp 


                  Jest coś wkurzającego w patrzeniu w twarz kogoś bezkarnego, wulgarnego i podłego. Stoisz i wiesz, to nie jest zwykłe samiec kontra samiec. To pociotek! Jeszcze nie wszedł w mury internatu, a już był sławny: bogaci wpływowi rodzice, a to już jego ...-nasta szkoła.
Tak daje w kość wszystkim, że wywalają go po dwóch do trzech miesięcy i jeszcze nie awansował do następnego roku od kilku lat!
                  Cóż! wici rozpuścili miejscowi kacyki, podkulić ogony i próbować wytrzymać te kilka miesięcy i też go przeniesiemy gdzieś dalej! No a wiadomo, tacy nie patrzą w ramach rywalizacji w górę tylko w dół! Trafił dość szybko na mnie, wiedział i to o wiele więcej jak powinien. Wbił we mnie oczy:
- wiesz co ci planują ci z góry? .. jego słowa nawet nie miały ironii, to było zwyczajne szydzenie, wbił wzrok we mnie i dorzucił spontanicznie:
- co? i jak ci smakuje praca? sieroto? .. parsknął śmiechem
- półsieroto! ... stanowczo sprostowałem ... choć w waszym systemie sierota to i tak raczej komplement, jak być pociotkiem i chwalić się koneksjami z góry … odburknąłem
- nie pyskuj cwaniaczku! ... nawet nie wiesz kiedy od takich obrywasz, cios pod żebro uświadamiał, że ból to tylko nic nieznaczący element codzienności; z czasem poznałem pozostałe ich ciosy z znienacka: w kręgi biją po plecach i przepona ... wiesz, że wiele mogę załatwić; możesz losowi pomóc! ... dość stanowczo i wyraźnie akcentował jakim to bogiem łaskawcą może być.
                 Tak; pomóc! przypomniałem sobie piekło dzieciństwa i przerabianie na praworęcznego. Codzienna porcja szyderstw i katowania fizycznego. Każde ruszenie czegoś lewą ręką i manto i szydzenie; każda chwila życia okupiona krzywdą .
Takie ciosy to przy tamtym jak głaskanie:
- raczej nie sądzę byś mój los zmienił! zwłaszcza na lepsze ... parsknąłem śmiechem. Od razu
stawiałem nogi inaczej, tak by przy następnym ciosie łatwiej utrzymać równowagę
- co? nie masz zamiaru się skrzywić, nie boli cię ... jego śmiech już był bardziej złośliwy
- boli! ale krzywię się tylko jak czuje śmierdzącą kwestie ... mówiąc to, pociągnąłem nosem
i skrzywiłem się
- o, jaki wygadany; słyszałem właśnie że za dużo czytasz! .. parsknął ... to dobrze, mam dla Ciebie ofertę. Masz gadane, jako-taką urodę ... dodał z tonem dezaprobaty ... na pracy nie dorobisz się nigdy! a tu potrzebni do zabawiania ... już podnosił ton głosu i próbował zaintrygować ... tylko zarabia się na imprezowaniu i seksie. Tu w okolicy wiochy jest pełno ”uzdrowisk” i jest zapotrzebowanie na ”młodych”
... i zaraz dodał to co w ramach premii ... obstawiam wszystko: psychotropy, narkotyki, zakwaterowanie, transport, tylko musisz być dyspozycyjny.
- nie wiem! nie chce się z wami zadawać! ... faktycznie takie oferty bardziej bolą jak najmocniejsze uderzenie. Od dziecka nienawidziłem ich środowisk, wszędzie pełno pornografii i narkotyków.
I to szydzenie. Od dziecka jedynie co mi się z nimi kojarzyło to ból i strach. Zaraz dodałem:
- nawet muszę przyznać że dziś wiem ile ważą pieniądze, wczoraj dorabiałem na wagonach; trochę worków z ziemniakami przerzuciłem ... uśmiechnąłem się na samo wspomnienie i do
niego ... ty za to wiesz jak nimi szastać i obstawiać imprezy; ja za to wiem ile są wstanie zmienić w moim losie? ważą! ... starałem się trochę ironii wstawić w dysproporcje kasy do dyspozycji.
- dobre ... parsknął śmiechem ... nie widzisz co się dzieje wkoło, tu nikt nie ma kasy! tylko ja
i kilku włodarzy; nawet by wyjechać na zachód trzeba mieć nasze błogosławieństwo ... śmiał
się ... to my decydujemy o wszystkim ... patrzył ubawiony na mnie.
Przypomniały mi się słowa z dzieciństwa jakie często słyszał, co grozi za bunt przeciw rządzącym sutenerom: oni cię wyślą na misje na zachód, oni mają układy z tamtymi. Pamiętaj! Pamiętaj synu!
Tak pamiętałem dlaczego zostaje się w tym systemie sierotą. Wspomnienia w jednej chwili
przewalały się przez umysł. Ciągłe szykany i wytyczne i obwinianie i pretensje. Najgorsze!
Szkoła i to przerabianie na praworęcznego i lekarz ... wyślą cię na misje, oskarżą że odbiłeś
miejscowemu dziewczynę. I inni oprawcy, i ich wytyczne.
Nic nie pamiętałem o takiej ofercie sprzedania się władcom. Czyli co?
Chce mi tylko pokazać ich świat, jak pilnują by nikt nie pokonał maszynki, nie wyrwał
z trybów hierarchii w stadzie.


...cdn...


Rozdział II



            Taki dziwny deszcz pada po wiochach, niby oczyszcza a bardziej rozpapra to co nie nadaje się do propagandy, czasem od tego śmierdzi. Wkoło wiochy jak wokół pępka wszechświata kręciły się wioski i małe miasteczka. Tworzyły mikroklimat godny systemu. Zjeżdżały się tak tłumy mieszkańców rytualnie do centrum i walczyły o wpływy by potem wracać do korzeni. Wiocha się charakteryzowała nie tylko tym, że wjeżdżając w nią widziałeś znak ”teren zabudowany” oni potrafili nawet postawić znak ”koniec terenu zabudowanego”.
            Jadę z alfonsem zobaczyć to co nigdy oficjalnie nikt nie widzi, czyli półprawdę o systemie.
Poza terenem zabudowanym oddycha się inaczej, nie ma tej presji i nie ma tylu krzywd.
A co jest?
Pustka, zwykła nieludzka pustka. Piękna; siedzisz cicho, a tu wszystko ożywa. To ptak przysiądzie poruszy gałęzią, to jakiś chrząszcz przejdzie i zignoruje. Podziwiałem za to zwierzęta; z reguły olewają system
i ignorują cię dopóki się nie poruszysz. Każdy liść był żywy, drzewo, krzew i wszystko krzyczało:
nie ufaj ludziom! nie ufaj! nie ufaj!
Jest coś w tym gdy wiatr poruszy z siłą gałęziami: trzask, szum, jakby jęk?! Jęk dusz?
Ale dlaczego jęczą skoro jest sprawiedliwość? nie wiem! Ukształtowanie terenu
sprawiało, tu po prostu wieje i chyba takie życie.
- no i jesteśmy na miejscu ... usłyszałem głos taksówkarza
- dawaj młody; idziemy! ... roześmiał się ... czas przeanalizować los! ... wciąż śmiał się … wiem o czym myślisz … spojrzał mi w oczy szyderczo
- raczej narzucasz to o czym powinienem myśleć ... odparłem
- oj ty, zaraz musisz się najeżać! myślałeś o tamtych drzewach i roślinach! patrz!
… tu pokazał ręką ... widzisz jakie tu zadbane ogrody, alejki, jak tu się oddycha.
                Faktycznie, patrzyłem z podziwem na kilka budynków, uliczki i całą resztę.
Las, drzewa, pełno roślinności .. jak tu się oddycha. No tak, ale tu są ludzie. On nie
po to mnie tu przywiózł.
- chodź tam jest alejka, są ławki siądziemy i będziemy podziwiać .. ryknął śmiechem, wyciągnął paczkę i poczęstował ... zapal!
Częstowanie, to stały element kultury i obyczajności (proszę nie zwracać uwagi na to czym się częstuje) w tym systemie. Paliłem, po śmierci Taty praktycznie to był element rytuału. Nie prosiłem, jako sierota byłem częstowany. Z czasem dopiero się kapnąłem że to chodzi o nałóg. Częstują, aż sam zaczniesz ich prosić o poczęstowanie i nastąpi wyegzekwowanie tego co potrzebne systemowi. Sam tytoń to był mały pikuś; kilka lat później dowiedziałem się i przekonałem, że to chodzi o to co dodają: halucynogeny, narkotyki, psychotropy. Wtedy paliłem dla towarzystwa. Niby nic, siedzisz i przyglądasz się grupkom ludzi. Najbardziej rzucała się ”na słuch” grupa dziewcząt. Ich śmiechy tuszowały rozterkę i strach. Rubaszne aroganckie zachowanie dodawało i podnosiło w hierarchii; byle komu nie wolno było podchodzić.
Przyjemnie patrzeć, podziwiać! jakby tańczyły. Od czasu do czasu ktoś podchodził, albo podjeżdżał taksówkarz i szła z nimi jedna z nich; ot system organizuje i wymaga.
Raczej o ten typ mu nie chodziło, nie stać mnie nawet na uśmiech od takich. Szukałem wzrokiem czegoś innego. Drugi biegun! przebiegła myśl; odwróciłem się w całkiem przeciwnym kierunku.
Alejka, półmrok .. na ławkach siedzi kilku samotnych chłopców, nastolatki. Tanie ubrania i
zachowanie godne przestraszonego ubogiego młokosa kontrastowały z bogactwem przyrody, strojów tamtych dziewcząt i tych co spacerowali po okolicy.
- tak; to taki kamuflaż ... usłyszałem ... strój roboczy ... parsknął śmiechem ... bogaci, podchodzą kupują ciuchy, jedzenie, prezenty ... rozłożył ręce w geście, mój jest świat.
Faktycznie, czasem tam podchodziła starsza kobieta. Przysiadała się, rozmawiała. Potem szli gdzieś usankcjonować i uprawomocnić ideały społeczne.
- tak; dobrze myślisz! .... dodał ... to są osoby posiadający władze! tu przeważnie używanie mają ważni i bogaci urzędnicy świeccy i religijni ... roześmiał się. Akurat ktoś w charakterystycznym uniformie zawodowym podszedł do chłopaka i go przekonał do pójścia wspólną drogą miłości.
- to dlatego nazywacie takie ośrodki ”uzdrowiskami” ... tym razem ja parsknąłem śmiechem … uzdrawiacie ich z człowieczeństwa .. śmiałem się
- szczery jesteś .. roześmiał się
- skąd oni są, przecież to młodzież szkolna? ... spytałem
- dobrze to wcześniej ująłeś ... śmiał się ... półsieroto! to półsieroty! myślisz że ty jeden
uciekasz z syfu, patologii i marzysz o domu o własnym kącie. Oni tak; tak jak ty potrafią
godzinami kawały opowiadać i marzyć. A my im pozwalamy marzyć i dajemy szanse
że kiedyś spełnią się te marzenia (co nie znaczy że pozwolą by się spełniły).
Czytanie książek to nie tylko wiedza naukowa, to i wiedza obyczajowa. Wiedziałem, przestaniesz się sprzedawać to i tak cię system zniszczy. Nikt im nie ucieknie. Im chodzi by marzyć i by się sprzedawać dla marzeń.


...cdn ...

Rozdział trzeci:

                Świat jest zbudowany prosto; wszechświat jeszcze prościej; a ludzie potrafią tak
pogmatwać relacje między jutrznią i zmierzchem, że niewielu uważa to za dobro.
Przepraszam, przecież ci co to organizują uważają to za dobro.
Patrzyłem na przechodniów i tych co podstawieni pod ścianą wybierali za jaką cenę
dziś sprzedadzą kolejne marzenie. Przypomniały mi się czytane książki, imperia i ich
system skłócania i poniżania ludzi. Każdy system ma swój sposób na łamanie człowieka: tortury, wojna, okupacja, rozpacz ... a w tym wszystkim romantyczne przygody, ucieczki, odkrywany inny świat. Latami uciekający skazańcy, monitorowani przez włodarzy szukali swojej szansy na miłość, na szczęście i zemstę.
Ja to raczej oceniałem jako eliminacje konkurencji.
W ten sposób nie tylko bossowie skazywali swoich przeciwników, oni im organizowali
czas za życia na brak życia.
Pamiętałem jeszcze jak Tato mi przed śmiercią opowiadał jak próbowali
uciekać przed losem. Kraje zachodnie, Ameryka. Nie wiedział, oficjalna propaganda
głosiła wojnę, ale oni sobie pomagali. Wydzielali regiony gdzie tamci mogli zsyłać swoich
przeciwników i tworzyli ”sztuczny świat”. Gdy zrozumieli że to to samo z czego uciekali,
pozwalali im wrócić i ukorzyć się przed władzą kacyków.
- popatrz! .. wyrwał mnie z zamyślenia jego głos, spojrzałem za jego wzrokiem ... widzisz
tych ludzi? ... był pewny siebie i spokojny.
- tak widzę, znam ich z widzenia ... przyglądałem się im bez szczególnego zachwytu; jakbym
ich widział w sytuacjach gdy stawałem przed ważnymi osobami
- to oni pociągają za sznurki; ten to ważny lekarz z WKU - decyduje o przeznaczeniu, jego
syn już ma zaplanowaną karierę: pojedzie do centralnej wiochy i zostanie ważnym lekarzem.
Tamten to komendant milicji; jego ludzie korzystają z naszych usług. Tamta to ważna sędzina. Reszta to urzędnicy mniejsi i więksi, ale wierni sobie. Biskupom, popom, pastorom też dostarczamy tego co potrzebują. To system naczyń połączonych. Wszyscy lubią żyć, lubią seks, lubią narkotyki, lubią hazard i zawsze do nas przychodzą ... mówił lekceważąco ... oficjalnie wszystko jest nielegalne, ale kiedyś będzie legalne i będzie można ludzi ogłupiać zgodnie z prawem i na żywca ... spojrzał na mnie wymownie i dodał
- a jak to ocenisz i skomentujesz? ... roześmiał się
- czyli pociągacie za sznurki bo macie haki, ale kiedyś tak pociągniecie! że to pójdzie nie tam
gdzie chcecie. Przecież te zmiany teraz? solidarność? koniec okupacji? ... gdy to mówiłem
przypomniał mi się kacyk krzyczący do tłumu: my wam taki kapitalizm zbudujemy! na murach będziecie pisać
KOMUNO WRÓĆ
aż zacząłem żałować swoich pytań, dawałem mu szyderstwo do rąk.
- zmiany! ... ryknął śmiechem ... przecież to my je organizujemy; oj ty naiwny romantyku;
myślisz że pozwolimy by ktoś inny dysponował pieniędzmi i władzą? oj ty! Ty! ... klepnął mnie w bark i kontynuował ... a wiesz co potrafimy zorganizować takim jak ty: misję! jak się
będziesz stawiał i nie podporządkujesz hierarchii to cię ześlemy: Holandia, Anglia, Ameryka.
Gdzie chcesz? Wszędzie? a przy okazji, nieszczęśliwa miłość, choroba - lekarzy mamy nieźle obstawionych; i pełno wyborów ... śmiał się ... my ci będziemy przedstawiać nawet ze dwie trzy opcje a ty i tak będziesz wybierał to co my chcemy ... śmiał się.
             Mi nie było do śmiechu, czyli tamci i mój Tato wiedzieli że to mściwe debile i jak organizują system i jakie stawiają wybory ludziom. Jeszcze pamiętałem jego jedne z ostatnich słów: Synu pomścisz mnie jak im spieprzysz te intrygę.
Jeszcze spojrzałem na moich rówieśników i konkurencje do walki o życie. Oni tak wybrali: śmiali się, bawili chwilą i mieli na przetrwanie .. ale zawsze były chwile gdy ich oczy mówiły co inne i ukrywały coś na dnie. Żal, teraz by wybrali inaczej.
Ja już też wybierałem, sponsorzy się przytrafiali i cena za bunt była ... coraz bardziej samotny.
Miałem poznać żal wyboru jeszcze jednego, zostało go wybrać i przeżyć.
- co poradzić ... uśmiechnąłem się do niego ... każda misja ma swoje plusy i minusy i da się
ją spieprzyć w jakiś sensowny sposób ... rozłożyłem ręce w geście bezradności ... muszę
wybrać i powiedzieć ci: NIE ... powiedziałem to z spokojem i jakby odpowiedź była od zawsze we mnie.
- jeszcze nie wiesz co cię czeka! na początek ja obstawiam nawet i te podróż dzisiejszą; ja
wracam taksówką a Ty z buta .. roześmiał się ... oj zacznie się ... parsknął ... zacznie się...
wstał i poszedł do swojego świata.
Ja też wstałem i ruszyłem w swój świat. Był już wieczór, z każdą chwilą stawało się
coraz ciemniej - czyli: mrok i z buta!
Jeszcze mi się przypomniał żart kacyka sprzed roku:


bajka o skowronku:
Skowronek latał nad łąką, był szczęśliwy! ale istniał w systemie, był jego częścią;
a każdy system ma swoje wady i pechowe zrządzenia losu; pomimo daru latania
skowronek w wyniku ”wypadku losowego” upadł na ziemie w wielkie gówno
(porzucone przez inne elementy systemu) i zaczął w nim zanurzać się.
Zanurzał się coraz głębiej i głębiej, aż złapał grunt pod nogami.
Wystawała mu tylko głowa; nie mógł latać. Nie potrafił się samodzielnie uwolnić i trwał
w tym systemie, ale nie był tam sam, było i więcej takich szczęśliwców.
Pogodzeni z losem babrali się, aż system ich wyssał z wszelkiej nadziei i wiary.
Skowronek nie pogodził się jednak z tym co go spotkało i bez przerwy
ćwierkał i twierdził że mu źle. Przechodził tamtędy kot, usłyszał
jego głos i ćwierkanie, podał pomocną dłoń wyciągnął z gówna, umył i osuszył.
Skowronek nie zdążył mu podziękować; kot zjadł go zgodnie z swą naturą.

              Ryczał ze śmiechu wtedy kacyk; spytał się: i co fajna bajka; a wiesz że z każdej
bajki wypływa morał? i z tej też wypływa? i tu podał morał:
jak wpadniesz w systemu gówno, to się nie szarp i nie ćwierkaj, siedź cicho ... bo ci co niosą pomoc
w takich sytuacjach to z reguły pożerają swoje ofiary... śmiał się do rozpuku.
Ja wtedy jeszcze nie mówiłem głośno tego co myślę, ale pomyślałem o innych morałach np:
- jeśli się urodzisz skowronkiem to nie umieraj jako menda! ćwierkaj do końca!
- każde gówno rozpaprane śmierdzi; a pieśń skowronka potrafi unieść duszę do nieba
- każda kupa ma swój szczyt z którego widać że smród to tylko efekt patrzenia z apetytem
na resztki życia
- cywilizacja odbiera smak codzienności, potrafi marzenia utopić w gównianych realiach! ale
zawsze gdzieś słychać pieśń skowronka o pięknie miłości i wolności .. gdyby tylko gówno
władzy istniało to by pieśni nie powstawały o uczuciach.

             W myślach jest się bohaterem, ale gdy idzie się po ciemku pustą drogą  każde światło to strach.
 To nie nadzieja, to może być zwiastun kolejnego wyboru mniejszego zła.
             Ciemność! gest dobrej woli świata przyrody dla tych, co w ramach systemu ludzkiego przeklinają kolejny dzień.


...cdn ...

Rozdział IV


Niby nic trudnego pokonać dwadzieścia kilka kilometrów z buta. Gorzej
pokonać nienawiść i obrzydzenie systemu do półsierot. Cena jaką się płaci
za ich niby pomoc jest straszna. Bez trudu wróciłem do internatu.
Każdy kolejny dzień udowadniał mi tylko jedno; nie wolno mówić: NIE! ich alfonsom.
Od tego dnia, przy okazji każdego tłumu czułem cios pod żebra, to w przeponę,
to w kręgosłup lędźwiowy. Szybko nauczyłem się stać z boku i refleksu.
Kilka razy udało mi się nawet zobaczyć czyjeś plecy gdy uciekał po zadanym ciosie.
Później się dowiedziałem;
takie coś jest opłacane ... tak jak ja dorabiałem jako pomocnik po budowach;
oni dorabiali na wykonywaniu zleceń. Ot życie, żadna praca nie hańbi.
Samotność stawała się wybawieniem. Każdy urząd, szkoła stawało się miejscem
rywalizacji:
- niech pani popatrzy; nie możemy wam dać takich samych zasiłków i miejsca
w internacie. On jest półsierota i otrzymują po śmierci rodzica zasiłek do ukończenia
szkoły. Takim dajemy, wam nie.
To było genialne, stawać przy takich ludziach do konfrontacji ; ich nienawiść
w oczach i usta krzyczały .. my też potrzebujemy pieniędzy, zabierasz nam, to nam się należy.
Stałem tak i przewalały się szyderstwa jakie słyszałem od czasu śmierci Taty.
Oddawajcie te zasiłki, to nam się należy, to nasze pieniądze. Mijały lata ale nie mijała cena. Telewizja,
radio, Internet, ulica; wszędzie tylko nienawiść i szykany .. niech oddają zasiłki;
to za nasze pieniądze kończyli szkoły.
I ten wyrok:
nigdy nie dopuścimy do tego byś miał dom, pieniądze, miłość.
Nigdy nie dopuścimy. Nigdy nie dopuścimy.

Wszystkim innym się należały te pieniądze. A ja? i ta misja emigracyjna i skazanie na inwalidztwo (uszkodzone kręgi). Rok później pierwszy raz traciłem kontrole nad nogami
i świadomością. Sześć lat później już pierwszy paraliż i całkowita utrata świadomości.
Pracowałem nadal i nadal i nadal i próbowałem uciec systemowi i trafiłem do Holandii jak planowali.
Pracuje tam. W wolnej chwili jadę zawieść znajomą do jej kolegów.
- cześć! .. witał się z nią najważniejszy w hierarchii ... o i ty tu! Witam! ... roześmiał się
- cześć! .. rzuciłem do wszystkich; no tak "uzdrowiska"; ja patrzyłem na nich oni na mnie.
- i jak ci się pracuje? ... śmiał się ... my też pracujemy! ty za parę euro a my za kilkadziesiąt ...
śmiał się; jeszcze klepnął mnie w plecy w kręgosłup lędźwiowy opasany pasem
ortopedycznym ... o widzę że się dorobiłeś ... dodał z podziwem
- a no dorobiłem się, tyle że to nie garb .. rozłożyłem ręce ... złamane serce, inwalidztwo,
dom w marzeniach, ale walczyłem o każdy dzień te 25 lat ... uśmiechnąłem się lekko
- my też walczymy ... śmiał się
Nie ma co, wszyscy udają że dobrze wybrali z tego co system zaoferował.
Nagle otwarły się drzwi i ktoś energicznie wchodząc krzyczał:
- cześć! ale ku*wa mi się pasztet trafił! ... Krzycząc wbiegł do ubikacji i puścił pawia. Ich boss spojrzał
na mnie, rozłożył ręce i wyrzekł:
- co poradzić! praca! to nie tort nam się dostaje do podziału od życia. Jak widzisz system wszędzie taki
sam i łaskawy dla swoich beneficjentów.

Ot koszty życia! wartość człowieka mierzona najniższym szczeblem społecznym.
Ten fragment świata oficjalnie nie istnieje. Ale istnieje dom w marzeniach, ma okna i drzwi
otwarte na każde dobre uczucia. Dobre uczucia i miłość istnieją, niezależnie od ceny jaką
zapłacimy za życia, za bycie w systemie.


koniec .. the end ..
albo lepiej końca niech nie będzie, coś musi przetrwać i istnieć. Choć dobre słowo:


Dziękuje!


**************************************************************************
wersja jeszcze pisana na http://polish.typeit.org/


rozdział I (późna wiosna 1984 roku)










 
         
                  Jest coś wkurzającego w patrzeniu w twarz kogoś bezkarnego, wulgarnego i podłego.
Stoisz i wiesz, to nie jest zwykłe samiec kontra samiec. To pociotek! Jeszcze nie wszedł w mury internatu,
a już był sławny, bogaci wpływowi rodzice, a to już jego ...-nasta szkoła; tak daje w kość wszystkim, że wywalają go po dwóch do trzech miesięcy! i jeszcze nie awansował do następnego roku od 5 lat!
           Wici rozpuścili miejscowi kacyki, podkulić ogony i próbować wytrzymać te kilka miesięcy i też go przeniesiemy gdzieś dalej! No a wiadomo, tacy nie patrzą w ramach  rywalizacji w górę tylko w dół! Trafił dość szybko na mnie, wiedział i to o wiele więcej jak powinien. Wbił we mnie oczy:
- wiesz co ci planują ci z góry? .. jego słowa nawet nie miały ironii, to było zwyczajne szydzenie, wbił wzrok
  we mnie i dorzucił spontanicznie:
- co? i jak ci smakuje praca? sieroto? ..  parsknął śmiechem
- półsieroto! .. stanowczo sprostowałem ... choć w waszym systemie sierota to i tak raczej komplement,
   jak być pociotkiem i chwalić się koneksjami z góry.
- nie pyskuj cwaniaczku ... nawet nie wiesz kiedy od takich obrywasz, cios pod żebro uświadamiał że ból
to tylko nic nieznaczący element codzienności; z czasem poznałem pozostałe ich ciosy z znienacka: w kręgi
biją po plecach i przepona ... wiesz że wiele mogę załatwić; możesz losowi pomóc ... dość stanowczo i wyraźnie akcentował jakim to bogiem łaskawcą może być.  
       Tak; pomóc! przypomniałem sobie przerabianie na praworęcznego, codzienna
porcja szyderstw i katowania fizycznego. Każde ruszenie czegoś lewą ręką i manto.
Takie ciosy to przy tamtym jak głaskanie
- raczej nie sądzę byś mój los zmienił! zwłaszcza na lepsze ... parsknąłem śmiechem. Od razu
stawiałem nogi inaczej, przy następnym ciosie łatwiej utrzymać równowagę
- co? nie masz zamiaru się skrzywić, nie boli cie ... jego śmiech już był bardziej złośliwy
- boli! ale krzywię się tylko jak czuje śmierdzącą kwestie ... mówiąc to, pociągnąłem nosem
  i skrzywiłem się
- o, jaki wygadany; słyszałem właśnie że za dużo czytasz! .. parsknął ... to dobrze, mam dla Ciebie ofertę. Masz gadane, jako taką urodę ... dodał z tonem dezaprobaty .. na pracy nie dorobisz się nigdy! a tu potrzebni do zabawiania .. już podnosił ton głosu i próbował  zaintrygować .. tylko zarabia się na imprezowaniu i seksie. Tu w okolicy wiochy  jest pełno ”uzdrowisk” i jest zapotrzebowanie na
”młodych”... i zaraz dodał to co w ramach premii ... obstawiam wszystko: psychotropy, zakwaterowanie, transport, tylko musisz być dyspozycyjny.
- nie wiem! nie chce się z wami zadawać ... faktycznie takie oferty bardziej bolą jak najmocniejsze uderzenie. Od dziecka nienawidziłem ich środowisk, wszędzie pełno pornografii
i narkotyków. I to szydzenie. Od dziecka jedynie co mi się z nimi kojarzyło to ból i strach. Zaraz dodałem
-  nawet muszę przyznać że dziś wiem ile ważą pieniądze, wczoraj dorabiałem na wagonach; trochę worków z ziemniakami przerzuciłem ... uśmiechnąłem się na samo wspomnienie i do niego .. ty za to wiesz jak nimi szastać i obstawiać imprezy; ja za to wiem ile są  wstanie zmienić w moim losie? ważą! .. starałem się trochę ironii wstawić w dysproporcje kasy do dyspozycji.
- dobre .. parsknął śmiechem ... nie widzisz co się dzieje wkoło, tu nikt nie ma kasy! tylko ja
i kilku włodarzy; nawet by wyjechać na zachód trzeba mieć nasze błogosławieństwo .. śmiał
się ... to my decydujemy o wszystkim ... patrzył ubawiony na mnie.
        Przypomniały mi się słowa z dzieciństwa: Oni cie wyślą na misje na zachód, oni mają
układy z tamtymi. Pamiętaj! Pamiętaj synu!
Tak pamiętałem dlaczego zostaje się w tym systemie sierotą.
Szkoła i to przerabianie na praworęcznego i lekarz ... wyślą cie na misje, oskarżą że odbiłeś
miejscowemu dziewczynę. Nic nie pamiętam o takiej ofercie. Czyli co? chce mi tylko pokazać
ich świat, jak pilnują by nikt nie pokonał maszynki hierarchii w stadzie.

...cdn...

Rozdział II
           Taki dziwny deszcz pada po wiochach, niby oczyszcza a bardziej rozpapra to co nie nadaje się do propagandy, czasem od tego śmierdzi. Wkoło wiochy jak wokół pępka wszechświata kręciły się wioski i małe miasteczka. Tworzyły mikroklimat godny systemu. Zjeżdżały się tak tłumy mieszkańców rytualnie do centrum i walczyły o wpływy by potem wracać do korzeni. Wiocha się charakteryzowała nie tylko tym, że wjeżdżając w nią widziałeś znak ”teren zabudowany” oni potrafili nawet postawić znak ”koniec terenu zabudowanego”.
Jadę z alfonsem zobaczyć to co nigdy oficjalnie nikt nie widzi, czyli półprawdę o systemie.
Poza terenem zabudowanym oddycha się inaczej, nie ma tej presji i nie ma tylu krzywd.
A co jest?
Pustka, zwykła nieludzka pustka. Piękna; siedzisz cicho, a tu wszystko ożywa. To ptak
przysiądzie poruszy gałęzią, to jakiś chrząszcz przejdzie i zignoruje. Podziwiałem za to zwierzęta; z reguły olewają system i ignorują cie dopóki się nie poruszysz. Każdy liść był żywy, drzewo, krzew i wszystko krzyczało nie ufaj ludziom! nie ufaj! nie ufaj!
Jest coś w tym gdy wiatr poruszy z siłą gałęziami, trzask, szum, jakby jęk. Jęk dusz?
Ale dlaczego jęczą skoro jest sprawiedliwość? nie wiem!. Ukształtowanie terenu
sprawiało że tu po prostu wieje i chyba takie życie.
- no i jesteśmy na miejscu ... usłyszałem głos taksówkarza
- dawaj młody idziemy .. roześmiał się ... czas przeanalizować los .. śmiał się .. wiem
  o czym myślisz.
- raczej narzucasz to o czym powinienem myśleć ... odparłem
- oj ty, zaraz musisz się najeżać ... myślałeś o tamtych drzewach, roślinach ... patrz!
   tu pokazał ręką .. widzisz jakie tu zadbane ogrody, alejki, jak tu się oddycha
            Faktycznie, patrzyłem z podziwem na kilka budynków, uliczki i całą resztę.
Las, drzewa, pełno roślinności .. jak tu się oddycha. No tak, ale tu są ludzie. On nie
po to mnie tu przywiózł.
- chodź tam jest alejka, są ławki siądziemy i będziemy podziwiać .. ryknął śmiechem, wyciągnął paczkę i poczęstował .. zapal!
          Częstowanie, to stały element kultury i obyczajności (proszę nie zwracać uwagi na to czym się częstuje) w tym systemie. Paliłem, po śmierci Taty praktycznie to był element rytuału. Nie prosiłem, jako sierota byłem częstowany. Z czasem dopiero się kapnąłem że to chodzi o nałóg. Częstują aż sam zaczniesz
ich prosić o poczęstowanie i nastąpi wyegzekwowanie tego co potrzebne systemowi. Sam tytoń to był mały pikuś; kilka lat później dowiedziałem się i przekonałem, że to chodzi o to co dodają: halucynogeny, narkotyki, psychotropy. Wtedy paliłem dla towarzystwa. Niby nic, siedzisz i przyglądasz się grupkom ludzi. Najbardziej rzucała się ”na słuch” grupa dziewcząt. Ich śmiechy tuszowały rozterkę i strach. Rubaszne
aroganckie zachowanie dodawało i podnosiło w hierarchii; byle komu nie wolno było podchodzić.
         Przyjemnie patrzeć, podziwiać! jakby tańczyły. Od czasu do czasu ktoś podchodził, albo
podjeżdżał taksówkarz i szła z nimi jedna z nich; ot system organizuje i wymaga. Raczej o
ten typ mu nie chodziło, nie stać mnie nawet na uśmiech od takich. Szukałem wzrokiem
czegoś innego. Drugi biegun! przebiegła myśl; odwróciłem się w całkiem przeciwnym kierunku.
Alejka, półmrok .. na ławkach siedzi kilku samotnych chłopców, nastolatki. Tanie ubrania i
zachowanie godne przestraszonego ubogiego młokosa kontrastowały z bogactwem przyrody,
strojów tamtych dziewcząt i tych co spacerowali po okolicy.
- tak; to taki kamuflaż ... usłyszałem .. strój roboczy .. parsknął śmiechem .. bogaci, podchodzą
kupują ciuchy, jedzenie, prezenty .. rozłożył ręce w geście, mój jest świat.
       Faktycznie, czasem tam podchodziła starsza kobieta. Przysiadała się, rozmawiała. Potem
szli gdzieś usankcjonować i uprawomocnić ideały społeczne.
- tak; dobrze myślisz .... dodał .. to są osoby posiadający władze! tu przeważnie używanie mają
  ważni i bogaci urzędnicy świeccy i religijni ... roześmiał się. Akurat ktoś w charakterystycznym
uniformie zawodowym podszedł do chłopaka i go przekonał do pójścia wspólną drogą miłości.
- to dlatego nazywacie takie ośrodki ”uzdrowiskami” .. tym razem ja parsknąłem śmiechem ...
   uzdrawiacie ich z człowieczeństwa .. śmiałem się
- szczery jesteś .. roześmiał się
- skąd oni są, przecież to młodzież szkolna?  ... spytałem ...
- dobrze to wcześniej ująłeś .. śmiał się .. półsieroto! to półsieroty! myślisz że ty jeden
uciekasz z syfu, patologii i marzysz o domu o własnym kącie. Oni tak; tak jak ty potrafią
godzinami kawały opowiadać i marzyć. A my im pozwalamy marzyć i dajemy szanse
że kiedyś spełnią te marzenia (co nie znaczy że pozwolą by się spełniły).
      Czytanie książek to nie tylko wiedza naukowa, to i wiedza obyczajowa. Wiedziałem, przestaniesz  się sprzedawać to i tak cie system zniszczy. Nikt im nie ucieknie. Im chodzi by marzyć i by się sprzedawać dla
marzeń.

...cdn ...

Rozdział III
         Świat jest zbudowany prosto; wszechświat jeszcze prościej; a ludzie potrafią tak
pogmatwać relacje między jutrznią i zmierzchem, że niewielu uważa to za dobro.
Przepraszam, przecież ci co to organizują uważają to za dobro.
Patrzyłem na przechodniów i tych co podstawieni pod ścianą wybierali za jaką cenę
dziś sprzedadzą kolejne marzenie. Przypomniały mi się czytane książki, imperia i ich
system skłócania i poniżania ludzi. Każdy system ma swój sposób na łamanie człowieka,
wojna, okupacja, rozpacz ... a w tym wszystkim romantyczne przygody, ucieczki, odkrywany
inny świat. Latami uciekający skazańcy, monitorowani przez włodarzy szukali swojej
szansy na miłość, na szczęście i zemstę. Ja to raczej oceniałem jako eliminacje konkurencji.
W ten sposób nie tylko bossowie skazywali swoich przeciwników, oni im organizowali
czas za życia na brak życia.
Pamiętałem jeszcze jak Tato mi przed śmiercią opowiadał jak próbowali
uciekać przed losem. Kraje zachodnie, Ameryka. Nie wiedział, oficjalna propaganda
głosiła wojnę, ale oni sobie pomagali. Wydzielali regiony gdzie tamci mogli zsyłać swoich
przeciwników i tworzyli ”sztuczny świat”. Gdy zrozumieli że to to samo z czego uciekali,
pozwalali im wrócić i ukorzyć się przed władzą kacyków.
- popatrz! .. wyrwał mnie z zamyślenia jego głos, spojrzałem za jego wzrokiem ... widzisz
tych ludzi? .. był pewny siebie i spokojny.
- tak widzę, znam ich z widzenia .. przyglądałem się im bez szczególnego zachwytu; jakbym
  ich widział w sytuacjach gdy stawałem przed ważnymi osobami ..
- to oni pociągają za sznurki; ten to ważny lekarz z WKU decyduje o przeznaczeniu, jego
syn już ma zaplanowaną karierę: pojedzie do centralnej wiochy i zostanie ważnym lekarzem.
Tamten to komendant milicji; jego ludzie korzystają z naszych usług. Tamta to ważna sędzina.
Reszta to urzędnicy mniejsi i więksi, ale wierni sobie. Biskupom, popom, pastorom też
dostarczamy tego co potrzebują. To system naczyń połączonych.
Wszyscy lubią żyć, lubią seks, lubią narkotyki, lubią hazard i zawsze do nas przychodzą ... mówił lekceważąco .. oficjalnie wszystko jest nielegalne, ale kiedyś będzie legalne i będzie można ludzi ogłupiać zgodnie z prawem i na żywca .. spojrzał na mnie wymownie i dodał
- a jak to ocenisz i skomentujesz? ... roześmiał się
- czyli pociągacie za sznurki bo macie haki, ale kiedyś tak pociągniecie! że to pójdzie nie tam
  gdzie chcecie. Przecież te zmiany teraz? solidarność? koniec okupacji? ... gdy to mówiłem
  przypomniał mi się kacyk krzyczący do tłumu: my wam taki kapitalizm zbudujemy! na murach
będziecie pisać KOMUNO WRÓĆ; aż zacząłem żałować swoich pytań, dawałem mu
szyderstwo do rąk.
- zmiany! .. ryknął śmiechem .. przecież to my je organizujemy .. oj ty naiwny romantyku;
myślisz że pozwolimy by ktoś inny dysponował pieniędzmi i władzą? oj ty ty .. klepnął mnie
w bark i kontynuował ... a wiesz co potrafimy zorganizować takim jak ty: misję! jak się
będziesz stawiał i nie podporządkujesz hierarchii to cię ześlemy: Holandia, Anglia, Ameryka.
Gdzie chcesz? a przy okazji, nieszczęśliwa miłość, choroba (lekarzy mamy nieźle obstawionych)
i pełno wyborów ... śmiał się .. my ci będziemy przedstawiać nawet ze dwie trzy opcje a ty i tak
będziesz wybierał to co my chcemy .. śmiał się.
           Mi nie było do śmiechu, czyli tamci i mój Tato wiedzieli że to mściwe debile i jak organizują system i jakie stawiają wybory ludziom. Jeszcze pamiętałem jego jedne z ostatnich słów: Synu pomścisz mnie jak im spieprzysz te intrygę.
Jeszcze spojrzałem na moich rówieśników i konkurencje do walki o życie. Oni tak wybrali, śmiali się, bawili chwilą i mieli na przetrwanie .. ale zawsze były chwile gdy ich oczy mówiły co inne i ukrywały coś na dnie. Żal, teraz by wybrali inaczej.
Ja już też wybierałem, sponsorzy się przytrafiali i cena ... coraz bardziej samotny.
Miałem poznać żal wyboru jeszcze innego, zostało go wybrać i przeżyć.
- co poradzić .. uśmiechnąłem się do niego .. każda misja ma swoje plusy i minusy i da się
ją spieprzyć w jakiś sensowny sposób .. rozłożyłem ręce w geście bezradności ... muszę
wybrać i powiedzieć ci: NIE .. powiedziałem to z spokojem i jakby odpowiedź była od zawsze we mnie.
- jeszcze nie wiesz co cie czeka! na początek ja obstawiam nawet i te podróż dzisiejszą .. ja
wracam taksówką a Ty z buta .. roześmiał się ... oj zacznie się ... parsknął ... zacznie się...
wstał i poszedł do swojego świata.
        Ja też wstałem i ruszyłem w swój świat. Był już wieczór, z każdą chwilą stawało się
coraz ciemniej. Czyli mrok i z buta.
Jeszcze mi się przypomniał żart kacyka sprzed roku; bajka o skowronku:
            Skowronek latał nad łąką, był szczęśliwy! ale istniał w systemie, był jego częścią; 
a każdy system ma swoje wady i pechowe zrządzenia losu; pomimo daru latania 
skowronek w wyniku ”wypadku losowego” upadł na ziemie w wielkie gówno  
(porzucone przez inne elementy systemu) i zaczął w nim zanurzać się. 
Zanurzał się coraz głębiej i głębiej, aż złapał grunt pod nogami.  
Wystawała mu tylko głowa, nie mógł latać. Nie potrafił się samodzielnie 
uwolnić i trwał w tym systemie, ale nie był tam sam, było i więcej  
takich szczęśliwców. Pogodzeni z losem babrali się aż system ich wyssał  
z wszelkiej nadziei i wiary.  
Skowronek nie pogodził się jednak z tym co go  spotkało i bez przerwy  
ćwierkał i twierdził że mu źle. Przechodził tamtędy kot, usłyszał 
jego głos i ćwierkanie, podał pomocną dłoń wyciągnął z gówna,  
umył i osuszył. 
Skowronek nie zdążył mu podziękować; kot zjadł go zgodnie z swą naturą. 

          Ryczał ze śmiechu wtedy kacyk; spytał się: i co fajna bajka; a wiesz że z każdej
bajki wypływa morał? i z tej też wypływa? i tu podał morał:
jak wpadniesz w systemu gówno, to się nie szarp i nie ćwierkaj, siedź cicho ... bo ci co niosą pomoc
w takich sytuacjach to z reguły pożerają swoje ofiary... śmiał się do rozpuku.
Ja wtedy jeszcze nie mówiłem głośno tego co myślę, ale pomyślałem o innych morałach np:
- jeśli się urodzisz skowronkiem to nie umieraj jako menda! ćwierkaj do końca!
- każde gówno rozpaprane śmierdzi; a pieśń skowronka potrafi unieść duszę do nieba
- każda kupa ma swój szczyt z którego widać że smród to tylko efekt patrzenia z apetytem
na resztki życia
- cywilizacja odbiera smak codzienności, potrafi marzenia utopić w gównianych realiach! ale
zawsze gdzieś słychać pieśń skowronka o pięknie miłości i wolności .. gdyby tylko gówno
władzy istniało to by pieśni nie powstawały o uczuciach.
         W myślach jest się bohaterem, ale gdy idzie się po ciemku pustą drogą
każde światło to strach. To nie nadzieja, to może być zwiastun kolejnego
wyboru mniejszego zła.
         Ciemność! gest dobrej woli świata przyrody dla tych, co w ramach systemu ludzkiego
przeklinają kolejny dzień.

...cdn ...
Rozdział IV
              Niby nic trudnego pokonać dwadzieścia kilka kilometrów z buta. Gorzej
pokonać nienawiść i obrzydzenie systemu do półsierot. Cena jaką się płaci
za ich niby pomoc jest straszna. Bez trudu wróciłem do internatu.
Każdy kolejny dzień udowadniał mi tylko jedno; nie wolno mówić: NIE! ich alfonsom.
Od tego dnia, przy okazji każdego tłumu czułem cios pod żebra, to w przeponę,
to w kręgosłup lędźwiowy. Szybko nauczyłem się stać z boku i refleksu.
Kilka razy udało mi się nawet zobaczyć czyjeś plecy gdy uciekał po zadanym ciosie.
Później się dowiedziałem;
takie coś jest opłacane ... tak jak ja dorabiałem jako pomocnik po budowach;
oni dorabiali na wykonywaniu zleceń. Ot życie, żadna praca nie hańbi.
Samotność stawała się wybawieniem. Każdy urząd, szkoła stawało się miejscem
rywalizacji:
- niech pani popatrzy; nie możemy wam dać takich samych zasiłków i miejsca
  w internacie. On jest półsierota i otrzymują po śmierci rodzica zasiłek do ukończenia
  szkoły. Takim dajemy, wam nie.
       To było genialne, stawać przy takich ludziach do konfrontacji ; ich nienawiść
w oczach i usta krzyczały .. my też potrzebujemy pieniędzy, zabierasz nam,
to nam się należy. Stałem tak i przewalały się szyderstwa jakie słyszałem od czasu śmierci Taty.
Oddawajcie te zasiłki, to nam się należy, to nasze pieniądze.
Mijały lata ale nie mijała cena. Telewizja, radio, internet, ulica; wszędzie
tylko nienawiść i szykany .. niech oddają zasiłki; to za nasze pieniądze
kończyli szkoły.I ten wyrok: nigdy nie dopuścimy do tego byś miał dom,
pieniądze, miłość. Nigdy nie dopuścimy. Nigdy nie dopuścimy.
 Wszystkim innym się należały te pieniądze. A ja?
i ta misja emigracyjna i skazanie na inwalidztwo .. uszkodzone kręgi. Rok
później pierwszy raz traciłem kontrole nad nogami i świadomością.
Sześć lat później już pierwszy paraliż i całkowita utrata świadomości.
Pracowałem nadal i nadal i nadal i próbowałem uciec systemowi i trafiłem do Holandii jak planowali.
Pracuje tam. W wolnej chwili jadę zawieść znajomą do jej kolegów.
- cześć! .. witał się z nią najważniejszy w hierarchii ... o i ty tu! Witaj .. roześmiał się
- cześć! .. rzuciłem do wszystkich .. no tak "uzdrowiska"; ja patrzyłem na nich oni na mnie.
- i jak ci się pracuje .. śmiał się, my też pracujemy .. ty za parę euro a my za kilkadziesiąt
 śmiał się; jeszcze klepnął mnie w plecy w kręgosłup lędźwiowy opasany pasem
 ortopedycznym... o widzę że się dorobiłeś .. dodał z podziwem
- a no dorobiłem się, tyle że to nie garb .. rozłożyłem ręce ... złamane serce, inwalidztwo,
 dom w marzeniach,  ale walczyłem o każdy dzień te 25 lat ... uśmiechnąłem się lekko
- my też walczymy .. śmiał się
Nie ma co, wszyscy udają że dobrze wybrali z tego co system zaoferował. Otwarły się
drzwi i ktoś energicznie wchodząc krzyczał:
- cześć! ale ku*wa mi się pasztet trafił!
Krzycząc wbiegł do ubikacji i puścił pawia. Ich boss spojrzał na mnie, rozłożył ręce
i wyrzekł:
- co poradzić! praca! to nie tort nam się dostaje do podziału od życia. Jak widzisz system wszędzie
 taki sam i łaskawy dla swoich beneficjentów.

Ot koszty życia! wartość człowieka mierzona najniższym szczeblem społecznym.
Ten fragment świata oficjalnie nie istnieje. Ale istnieje dom w marzeniach, ma okna i drzwi
otwarte na każde dobre uczucia. Dobre uczucia i miłość istnieją, niezależnie od ceny jaką
zapłacimy za życia, za bycie w systemie.

koniec .. the end ..
albo lepiej końca niech nie będzie, coś musi przetrwać i istnieć. Choć dobre słowo: Dziękuje!

czwartek, 4 września 2014

pierwsza próba napisania książki - tytuł roboczy: ruletka kacyków! projekt deja vu!

ruletka kacyków! projekt deja vu!  

         







Rozdział I
                    Każdy krok w życiu obarczony jest przeznaczeniem, patrzysz na niego
i wybierasz: do przodu, do tyłu, w bok. Niestety czasem ten krok jest niezbyt
świadomym wyborem. Po prostu masz w ramach sekty wykonać misje.
Jesteś najniższym szczeblem hierarchii, dlatego musisz a nawet masz
obowiązek poświęcić się. W ramach transu hipnotycznego jesteś szkolony,
masz robić i mówić to co potrzebne. 40 lat mija i trafiam na misje, ba! bardziej
miejsce zsyłki. Chodzę ulicami które mam w pamięci choć nigdy wcześniej
o nich nie wiedziałem. Każdy krok, spotkana osoba, przeżyte wydarzenie
i otwiera się w umyśle przedział z informacjami. Robię mechanicznie
to co kazali, wybieram prace, wybieram mieszkania, wybieram osoby
ale to wszystko jest już wyznaczone i uzgodnione.
Co mogę. Co może ubogi w świecie kacyków, władców, bogaczy ...
może niewiele. Próbuje zepsuć im te intrygę, wiem że i tak mnie wyszydzą.
Przypomina się trans i szkolenie. Zobaczysz jak tam dopiero wyszydzają
ofiary pedofilii; nasi ludzie od lat tam jeżdżą i sobie pomagamy.
Ty posłużysz im do szyderstwa, będą śledzić każdy krok i wszystko
co powiesz zostanie wyśmiane.
Niestety metoda jest prosta, narkotyki i środki psychoaktywne; dodawane
do pokarmów powodują amok i pomagają otworzyć trans - robisz co kazali.
Z narkotykami inaczej, musisz przebywać wśród oparów ..jeśli nie jesteś
uodporniony na dana dawkę ... mają cie.
Tak na zesłaniu, mija mi kolejny rok. Mieszkania i zmieniam, ale co z tego
i tak za każdym razem opary i wymuszenia. W amoku kacyki uaktualniają
rozkazy. Na szczęście od 20 lat mam otwarte wszystkie te procesy.
Nie przyznaje się. Może uda się wyrwać z macek sekty i znajdę
swój świat.
Niestety; kolejny rok mija .. każdy kierunek i wybór już obstawiony, trafiam
czy chce czy nie na kolejny mieszkanie. Domek; mieszkam w nim
przez kilka miesięcy sam. Szok, jak cudownie .. praca, dom, praca, dom.
Wraca i trans; masz zdolności plastyczne zaczniesz tam rysować i pisać
wiersze w internecie (coś wspaniałego: samotność, praca, hobby).
Zarejestrujesz się też na hazardowej stronie i przeanalizujesz
ich system. Nasi ludzie tam grają i ciągle przegrywają .. nie wiemy o co chodzi.
        Uśmiecham się tylko gdy wszystko postawione pod nos. Rejestruje się
na tym portalu hazardu i mam ubaw. Tacy cwani, wielcy a tak prostej sprawy
nie widzą .. hazard to schemat; najpierw uczysz się zasad i grasz zgodnie
z regułami co pozwala mieć przewagę starym wyjadaczom .. znają twoje
karty nie zaglądając. Potem uczysz się blefu i oszukiwania ale jesteś
zawsze krok za organizatorami i starymi wyjadaczami. Tak! pozwalają
wygrywać i robić kariery przypadkowym osobom, ale to sztuka dla sztuki.
Odstępstwo od systemu ma być pokazowym chwytem propagandowym:
patrz jak można szybko wygrać jak zaryzykujesz. Pamiętam wiochę
gdzie zaczynałem wegetacje, pokerzysta-szuler miejscowy często
przychodził szkolić się na mnie .. lubił udowodnić swoją wyższość na mnie.
Szybko i dało się go wyczuć, ale system był jeden .. rozdane karty
wydawały się pewne do wygranej a i tak przegrywałeś. Tasowanie
i rozdawanie, to był cały sekret. Kto ma władzę i kontrolę nad rozdaniem
to decyduje kto wygrywa a kto przegrany. Proste.
A tu wielcy analitycy nie wiedzą dlaczego przegrywają. Jaja. No ale
ja mam wiedzę o tym, i co z tego .. przegrywam, zawsze biedny
przegrywa. Jeszcze prowokuje i wysyłam im maila że mam podejrzenia
że coś jest nie tak. W odpowiedzi dostałem informacje: kontrolujemy
wszystkie rozdania i pilnujemy by każdy miał stosowny procent wygranych.
Ale się uśmiałem, robią pewnie nakładki na obraz i kontrolują kto gra
przy stole i rozdają każdemu na wejście by chciał grać i potem tylko
decyzja ... ty przegrywasz!
W transie i przypominają się wytyczne, komputer który kupie jest
spreparowany przez informatyków z sekty. Gdy 30 lat temu
planowano istnienie internetu i portali od razu wszystkie sekty
szkoliły swoich informatyków i programistów by mieć kontrolę
nad tą nową dziedziną. Ci piszą od razy programy włamujące się
do każdego komputera w sieci, główny cel to niepełnosprawni
i ofiary pedofilii i osoby z niskiej hierarchii.
Nękanie pornografią, podżeganie do samobójstwa
to główna ich broń zarówno w internecie jak i w życiu
codziennym. Ot, dręczenie psychiczne.
System! co poradzić. Na zsyłce spotykam podobnych do mnie, zasady
te same jak i po wiochach. Wymuszanie prostytucji, wyszydzanie,
oszukiwanie, haracze, wciąganie w długi.
                     ...cdn....
Rozdział II
       

          To nie samotność, mieszkanie ze swoimi myślami i ciszą
jest specyficzne. Kto nie był półsierotą i nie odczuł ran uczuć
utraty osób które się kocha i odrzucenia społecznego ... nie zrozumie.
To typ bardziej wyboru: ja nikogo nie ranie i nikt mnie nie rani.
Ciągle wspomnienia i marzenia ścierają się z sobą i z realiami.
Przecież zgodnie z planem trafiłem do ”krainy depresji”;
tu ma się dopełnić szyderstwo przygotowane na mnie.  Ale mam
chwile szczęścia, chodzę do pracy ... wracam do 4 ścian bez
strachu. Siadam i rysuje. Kupiłem kilka miejscowych książek o tym
i ćwiczę. Ale jest i wytyczna: pojawia się portal MG, i komunikator
pisany przez tych z sekty. Oczywiście atak pornografią; ale i to znam
od dziecka nękany jako sierota przystosowałem się do systemu
i nauczyłem inaczej patrzeć. Nie patrze na to co robią, na to kim
są ani nie szukam w tym satysfakcji ... patrze w oczy. Te osoby są
inne, ich źrenice i mimika .. to wszystko środki podniecające lub
narkotyki. No i pamiętam, wiem co mnie czeka? jaka jest cena?
Unikam i staram się usuwać te treści.
Wyglądam przez okno i widzę to co mnie faszerowali w transie przez lata.
Coś w tym terenie innego jest (no ale po co technika) zaglądam
w stare mapy w internecie. No tak, ogródki działkowe przebudowane
dzięki handlowi ludźmi w przyzwoite domki rekreacyjne-mieszkaniowe.
To ci sami ludzie i system co w regionie z którego emigrowałem.
Nagle otwiera się coś w myślach, kupisz sygnet i napiszesz o tym
wiersz. Narysujesz portret ukochanej, potem go oddasz podczas
sprawy rozwodowej razem z wierszem.
Niewiele jest w sercu miejsca na gesty gdy masz same rany, ale dlaczego
nie zaryzykować. Kontynuujmy ich plan.
    Patrze na bliznę na palcu, blizna po obrączce wymowna ... nabrzmiały
i zwyrodniały naskórek to ślad po oskalpowaniu go do ścięgien
przez metal. Obrączka stracona. To kupię sygnet.
     Siedzę u jubilera w pobliskim miasteczku i słucham porad
miłej sprzedawczyni .. wiele nie tłumacze. To symboliczny zakup,
spojrzałem nie na to co sugerowała, ale w bok .. rzucił mi się w oczy
inny sygnet; skromny, z jednym oczkiem i dwie poprzeczne rysy...
- ile kosztuje? ...spytałem odruchowo w miejscowym języku
- ale to powinno być ... zdziwiona, starała się mi zasugerować co inne
- nie; to mi się podoba .. raz w życiu kochałem, to jest to co potrzebuje
- 200 ...rzuciła ceną, zdziwiona (czyżby oczekiwała że co inne kupie)
- dobrze, poproszę ... szybko wyciągnąłem walutę; nie byłem nigdy
  fascynatem celebrowania zakupów; mam kupić, pasuje, płace.
         Chwilę później wracałem do domu, już nie tylko samotność
tam czekała .. był jej portret, moja pamięć, blizna na palcu no i sygnet.
           Na tym skończyło się moje decydowanie, rozkaz bossów:
nie możesz sam mieszkać. Tu mogą mieszkać 4 osoby ... no i cud
zza węgła wyłania się ekipa .. mało nie parsknąłem śmiechem, znam ich
to ci od narkotyków i misji religijnej.
- szukamy pokoi do wynajęcie? .. ich głos pytająco-stwierdzający świadczył
  wymownie, i tak będzie jak oni zaplanowali.
- są i dwa wolne, wbijajcie się .. roześmiałem się, przyjąłem od lat
   taktykę uprzedzania ich pytań i odpowiedzi. Przecież wiem kim są.
- macie pozdrowienia od Wieśka? .. spontanicznie rzuciłem
- jakiego? no co ty? żartujesz? .. udawali zaskoczonych, ale bardzo kiepsko.
- no jak? przecież tu jest hierarchia, trzeba mieć bossa bo inaczej tu
nie trafisz ... przecież obydwoje byliście już na misjach i w Hiszpanii i Grecji ..
uwielbiałem ich szokować prawdą ... no jak! miałem tu trafić jako „świadek Jezusa”
przecież wiecie o co chodzi! .. dalej kontynuowałem
- jeszcze zobaczymy kto będzie Jezusem ... wyraźnie się zdenerwowała ...
  nie nadajesz się! ... już energiczniej odburknęła Grażyna ... zaczęli sobie oboje
   dawać znaki tak bym nie widział
- to co; wprowadzajcie się ... zmieniłem ton i zaprosiłem, starając już nie zaczepiać.
- dziękujemy! ... odparli i zaczęli znosić swoje rzeczy.... a czy może jeszcze się
wprowadzić dwoje naszych znajomych? ...dopytywali się
- tak! ... sakramentalnie przytaknąłem
       Cóż dodać, no i miałem komplet na mieszkaniu; koniec samotności; znowu
opary alkoholu i narkotyków i intrygi. Ale to już drugi rok, może dam radę;
coś przypominałem sobie że trzeba wytrzymać trzy lata; no i jeszcze pół roku
za mojego Tatę. No i nadzieja. Dzwoniłem i opisywałem na policje intrygę.
I ten wyjazd poprzedni i opowiadałem niemieckim celnikom i policji polskiej
na autostradzie przy rutynowej kontroli. Pytali ... a ja mapy i kto i co i gdzie.
Ale nic! wszystko nadal przebiega jak zaplanowane. No to trwam.
        Dzień kolejny był nie tylko ciepły, był taki jak zawsze .. leżałem na podłodze
z ugiętymi nogami na taborecie; tak by odciążyć kręgosłup lędźwiowy.
Zapadnięty krąg L-5 8 mm do środka powodował, że to jedyne ćwiczenie jakie
przynosiło ulgę. To je wykonywałem systematycznie.
Dziwny odgłos wyrwał mnie z zamyślenia ... motocykl?
Tak; biały ścigacz zatrzymał się i zsiadła z niego osoba .. wow .. może wreszcie policja?
myśl przebiegla, ale może nie?.. poczekam!
szybko analizowałem .. nie przypominałem sobie z transu takiej osoby ani sytuacji.
Coś nie tak! czekam! co dalej ..  równocześnie ona wchodziła; ona, bo po zdjęciu
kasku ukazała się piękna zadbana twarz i włosy .. a ja starałem się udając gieroja
powstać jak najzgrabniej kaleka potrafi. Szybko okazało się że nasz pierwszy
język to ten sam, to i szybko rozmowa się zawiązała.
- zapraszam .. miłym gestem wskazałem wnętrze saloniku .. może coś do picia?
 mogę zaproponować herbatę zieloną, kawę parzoną, rozpuszczalną lub
coś zimnego .. szybko recytowałem
- przyjemnie tu! ... zdziwiona przyglądała się rysunkom na ścianie i szkicom ...
jej każdy krok odpowiedni i ruch świadczył jedno .. znowu oberwę od bogatej paniusi.
I to nie policjantka. Ale jako typowy naiwniak chciałem sprawdzić jak oberwę.
- szukam znajomego, mieszkał tu dawniej .. jej głos świadczył i zachowanie o
znajomości okolicy .. przyjechałam na kilka dni w delegacje i tak przy okazji
chciałam go odwiedzić
- niestety nie wiem kto był poprzednim właścicielem, aktualnie to własność biura
nieruchomości .. a ja to wynajmuje, jestem emigrantem, za chlebem wyjechałem
i lepszym życiem ... tam skąd pochodzę nie lubią kalek z schorzeniami kręgosłupa
zaraz jest piętnowanie .. starałem się przy okazji wytłumaczyć moje dziwne
ćwiczenia ... to przed chwilą to ćwiczenie, po nim następuje zmniejszenie ucisku
na rdzeń i lepiej się czuje.
- to Ty rysujesz? .. rzuciła spojrzeniem i pytaniem przyglądając się portretom
- tak, takie hobby na samotność i czas emigracji, nie lubię ludzi i ich systemu,
 a to wspaniale wypełnia czas.
- zrób mi taki piękny portret! .. jej głos był dość stanowczy, a wzrok wybijał z głowy
   jakieś próby negacji
- nie; nie mam jeszcze takiej wprawy ... jestem po za tym nieśmiały i nie rysuje
o tak na rozkaz ... to tremuje .. opuściłem wzrok, nie potrafiłem wytrzymać jej wzroku.
Zacząłem się tłumaczyć i pokazywać po kilkanaście razy rysowane te same portrety.
Uśmiechnęła się.
 - Może kiedyś w przyszłości .. zaproponowałem .. podszkolę się, nabiorę wprawy
   i wtedy .. obiecuje .. próbowałem się wymigać, wstydziłem się takiej osoby.
   Zwłaszcza by mi pozowała, z zdjęć prościej. Nikt przy okazji nie zaczepia i nie
   trzeba rozmawiać.
- to mam propozycje, poznajmy się .. wybierzmy się gdzieś,
  wychodzisz gdzieś? restauracje? itp?
- widzisz że nie mam nic! niedługo rozwód, kaleka, czeka mnie operacja kręgosłupa
 .. nikt takich jak ja nie lubi, nie mam nawet jednego przyjaciela .. ironicznie
  wyliczałem... każdy zobaczy że nie mam nic do zaoferowania i odchodzą.

... cdn ...
rozdział III

      Jest coś intrygującego mierzyć się z przeznaczeniem i myślami. Wciąż nie mogłem
rozszyfrować z pamięci żadnych seansów z lat gdy mnie szkolili do intrygi.
Jednak zaryzykowałem, idziemy pobliskim miasteczkiem .. to nie randka, a koleżeński
wypad. Mniejsze ryzyko.  Pozwiedzać i na jakiś wstąpić posiłek, porozmawiać itp.
Dobrze że byłem na kursie języka miejscowych to może plamy nie dam.
Choć samo czytanie o Savoir-vivre  to nie praktyczna sztuka zachowania; ale trzeba
czasem spróbować być z ludźmi.
- o tu jakie fajne miejsce! ... może siądziemy? .. mówiąc to, dość rezolutnie kierowała
  się w stronę ogródka restauracyjnego.
- faktycznie .. ale może wpierw spytam, czy nie ma tu rezerwacji; tu wszędzie tłok
  w okolicznych barach, a tu dziwny luz... bez entuzjazmu a z ciekawością zdążyłem
  zlustrować okoliczne stoliki ... i dodałem: może obsługują tylko VIP-y.
        Przechodząca kelnerka nie miała obiekcji i nawet rozumiejąc mój miejscowy język
wskazała zapraszającym gestem wolne stoliki.
Czyli dlaczego nie! skoro można! wchodzimy!
Umożliwiłem jej pierwszej wejście i wybranie stolika i gdy skierowała się ku krzesłu ...
elegancko odsunąłem by mogła swobodnie stanąć przy stoliku, a następnie bez zbędnych
wysiłków i ruchów usiąść.
- ooo .. uśmiechnęła się .. ale zgrywus, udajesz dżentelmena ..
- tak, czytałem kiedyś o takich zachowaniach to wypada wypraktykować .. sam się śmiałem
  ripostując jej ironie.
- praktykująca feministka? - dorzuciłem z śmiechem
- a masz coś przeciw? ... ostro spojrzała
- tak, nie lubię wojujących; oberwałem swego czasu od maczo z górnej pułki za bycie miłym
   dla kobiet, a potem oberwałem od feministek że nie jestem taki jak wszystkie samce ...
   z uśmiechem i pokorą wyjaśniłem.
Przechodzącą kelnerkę poprosiłem o piwo dla niej, a dla siebie wodę mineralną;
oczywiście w miejscowym języku; i szok; chyba dobrze powiedziałem bo za chwilę
przyniosła to co prosiłem.
Ale spytała przy okazji czy to moja partnerka .. odpowiedziałem że nie, jesteśmy
znajomymi i pokazując sygnet i bliznę odparłem że mam serce zamknięte.
- o czym rozmawiacie? to ty zamówiłeś? ... zdziwiona spytała.
- tak, przy takich upałach dobrze zacząć od płynów, bieda mnie nauczyła ... pije płyny
   albo przed posiłkiem albo całkiem po; i na czczo nie ruszam w dzień .. lekki uśmiech
  dorzucałem kończąc zdanie
- dlaczego nie zamówiłeś i sobie alkoholu?
- nie potrzebuje!
- kłamiesz! .. aż burknęła
- dlaczego? niby kłamię? .. nie powiedziałem, nigdy nie piłem czy nie wypije w przyszłości
  .. ot zwyczajnie, mam problemy z kręgami i unikam alkoholu w sytuacjach gdy mam dłuższą
   marszrutę .. mówiłem to, i coś mi zaczęło się dziać, i starym zwyczajem  mózg zaczął
   wertować przekazy z przeszłości
     
         Rozmawialiśmy; ale ja miałem jakby rozdwojenie jaźni. Wszystko znów wracało,
opowieści o układach, kacyki, bossowie przyjeżdżający do tej miejscowości i intrygi
i szyderstwa z ludzi. Uśmiechałem się, wymieniałem zdania i zastanawiałem się
co wyniknie z tego. To nie był przypadek, i czas i restauracja ustawione; już spostrzegłem;
jesteśmy obserwowani i to przez spore grono kibiców. Oryginalnie prezentowała się
para kilka stolików dalej. On - typowy kacap, gburowato strofował i kelnerkę i kucharza;
coś ciągle mu nie pasowało. Ona - drobniejsza od niego, ale zachowywała się o klasę
lepiej. Każdy ruch opanowany, ale i pełen uroku. Spojrzałem na jej biodra.
Na ten widok mało nie parsknąłem śmiechem. Co za szpan.  Kolta miała u pasa. Bodyguard
jak z dzikiego zachodu o wschodniej urodzie. Ubaw.
Opanowałem się wewnętrznie i bardziej skoncentrowałem na rozmówczyni. Co prawda
równocześnie zabawiałem ją opowiadaniem starych dowcipów; co ułatwiało kontrole
otoczenia i samego siebie kamuflowanie; ot przydatna umiejętność.
- to co, zamawiamy coś do jedzenia? zgłodniałam! .. zaproponowała.
- może sama zamówisz? .. sprawdzałem ją
- nie, ty znasz język .. odparła swobodnie
          Tym razem to ty kłamiesz; pomyślałem; jeździsz na delegacje tu i masz od lat
starych znajomych tu, a języka nie zna. Ale aktorka.
         Kiwnąłem dyskretnie w kierunku kelnerki, po chwili podeszła  i spytała o zamówienie.
Zamówiłem danie dnia polecane przez kucharza bez szczególnie ostrych przypraw.
Agnes zamówiła coś wegetariańskiego. Mogliśmy kontynuować  rozmowe. Religia! polityka!
badała moje poglądy jak wytrawna psycholożka; anty-polityczny, anty-religijny, trochę ją szokowałem.
Na szczęście zamówione dania trafiły na stół i można było  dać odpocząć słowom a zająć się
degustacją i walorami smakowymi jedzenia.
       Przyglądając się jej ruchom łatwo było dostrzec wprawę i elegancje; czyli jest z elit
momentalnie przebiegła myśl. Ona też oceniała każdy mój ruch i zachowanie.
- nie jesteś wprawiony .. śmiejąc się, dalej mówiła ... masz dziwne ruchy rąk
  i dziwne tiki! ... pytała i zarazem stwierdzała, zostawiając pauzę na końcu.
Pewnie oczekuje wyjaśnienia. Ok, to masz, postanowiłem ją troszkę uświadomić
- urodziłem się leworęczny i debile z sekty postanowili mnie przerobić na praworęcznego,
  miało mi to ułatwić bycie robolem, stanowiska pracy i narzędzia są dostosowane
  dla praworęcznych! (oczywiście ominąłem że przy okazji wprowadzali mnie w trans
  i szkolili; ale to inny temat). Katowali mnie trzy lata intensywnie fizycznie i psychicznie
  i mam czasem przy stresie takie tiki jak coś biorę do lewej ręki, a praworęczny
  i tak nie będę nigdy jak ci co od urodzenia przystosowani, było to między
  8 a 11 rokiem życia... dość tempem szybkim wymawiałem słowa by się tego pozbyć
- to było straszne pewnie?... starała się okazać współczucie
- czy ja wiem! gorsze świństwa ludziom robią; sekty działające w regionie wiochy G. i K.
  od wieków specjalizują się w eksperymentach psychologicznych i lubią znęcać się na ludziach
  i robić im misje religijne .. starałem się zbagatelizować co przeżyłem
- a twoja misja religijna na czym polega? .. dopytywała
- no tak, to trudne .. uśmiechnąłem się, ale postanowiłem wytłumaczyć ..
  od lat rywalizacje między sektami organizują hierarchowie i dziadki z fali.
 Mam kilkustopniową misję, mam nawrócić niewiernych i przyprowadzić do
świątyni i mam ostrzec tu redaktora miejscowego; po ujawnieniu tu tysięcy przypadków
pedofilii religijnej postanowił zrobić śledztwo w tamtych sektach i udowodnić
że i tam jest to samo; a może to zaszkodzić innym intrygom sekt. Ma być jakiś rok wiary
i mają wyciągać celowo intrygi i przypadki pedofilii religijnej w mediach i szydzić z ludzi.
- słyszałam o tym, powiesz mi coś więcej?
- dziś nie, to smutne i gdybyś znała los ich ofiar, to byś zaczęła uważać jak ja
  że ludzie są gorsi od zwierząt, może innym razem .. z goryczą dodałem

      Nastała chwila ciszy, co przy okazji pozwoliło mi znów zacząć oceniać jej zachowanie.
Miałem dziwne uczucie, że ona i ten kacap chcą sobie jakieś znaki przekazać.
No to trzeba to sprawdzić i dać im szanse. Jako inwalida niezdarnie bez trudu
strąciłem nóż z stolika
- ups, przepraszam .. wyrwało mi się ... i schyliłem się by podnieść
        No tak, w tej samej chwili jej usta zostały wprawione w ruch, choć nie wydały
dźwięku, to wyraźnie mówiły ”to ten; to on”... a ruch palców i dłoni wyraźnie pozdrawiał
tamtego ... spojrzałem za tym ruchem, i zobaczyłem jego; akurat kiwał potakująco głową
i dawał znak palcami, potwierdzał zrozumienie. Bardziej bystra bodyguard-ka chyba
obserwowała mnie i momentalnie coś pokazała rozmówcy odwracając jego uwagę
od naszego stolika. Zostało się uśmiechnąć i pomyśleć, co dalej! co oni chcą i co mogę
ja zrobić!
....cdn ....

Rozdział IV
       
            Sprawdziłem, przekonałem się i wcale nie czułem się z tym lepiej.
Jako półsierota i biedny zawsze byłem zabawką dla bogatych i nie raz mnie wyszydzali.
Prawo sponsora równie szybko mnie wyleczyło z wiary, że ten system ma jakiekolwiek
pozytywne intencje. To czego oczekiwałem? nagle zmienią się i dadzą mi szanse?
Oj naiwny, naiwny.
- kłamiesz ...
Wybudził mnie jej głos z zamyślenia
- nie możesz mieć takiej misji religijnej, modlisz się, tylko nie chodzisz
do żadnego kościoła? .. nie tyle zadawała w tonie pytania, a oczekiwała
 wyjaśnień
- modle się bo wierzę, modlitwa i wiara to pozytywne elementy umożliwiające
budowanie sumienia i systemu własnych wartości. A że miałem od dziecka
przykre doświadczenia to nie chce należeć do żadnej religii. Nie chodzę nigdzie.
Nie ufam im i zawsze przy nich czuję lęk. A misje to bym nazwał:
”zemsta plebana”; nawet pamiętam zawsze jego słowa gdy miałem 17 lat
i gdy mnie szkolił do tej misji: ”będą cię dręczyć aż doprowadzą do tragedii”;
hierarchowie od wieków tu współpracują ze sobą i w ramach
sztucznej wojny między religiami podsyłają sobie niewygodnych i pomagają
zlikwidować ... sam bez przekonania to mówiłem, szukałem przy okazji
czegoś bardziej przemawiającego do wyobraźni ... wiem, wiesz co? użyje
ich metafory. Sekty często określają swoje wewnętrzne relacje jako;
stado owiec i pasterz. To ci to takim opowiadaniem wyjaśnię misje .. intrygująco
zabarwiłem głos i zacząłem opowiadać.

Jak wiesz każde stado owiec ma swojego pasterza, który dba o nie i pilnuje.
To czasem sprzeda jedną, to ostrzyże, to ogoli, a nawet wydoi. Dzięki
zyskom z ich obsługi, a też i dzięki ich ilości i jakości pasterz może potem
dbać o potrzeby stada, buduje coś od czasu do czasu i pilnuje porządku i
hierarchii w stadzie. No i opłaca i utrzymuje w okolicy stada drapieżników
by były na zawołanie gdy trzeba: wilki, hieny, sępy. Spytasz po co drapieżniki?
Owce z natury się buntują i trzeba czasem im coś udowodnić. Wyłapuje
się niewdzięczną owce i wysyła na misje do innego stada. I tu są potrzebne
drapieżniki, poinformowane o trasie i celu misji, prześladują i nękają
wytypowanego i likwidują w razie potrzeby. Rzadko kiedy wysłany
na misje dociera znów do stada; z reguły pasterz traktuje go jako świadectwo
dla innych owiec. Tylko będąc posłuszne pasterzowi i będąc w hierarchii
i razem w jednym stadzie, przetrwają i im się nic nie stanie.

  Uśmiechnąłem się tylko na koniec. Spojrzałem na reakcje:
- ha, dobre .. przytłumiła śmiech .. ale to niemożliwe .. jak cię mogli szkolić do misji jak
  nie chodzisz do nich?
- ja nie chodzę; ale jako półsierota i biedny zawsze byłem wystawiony  na ich macki .. to
  oni przychodzili .. to się chyba trans hipnotyczny nazywa. Dosypują do potraw środki
  psychotropowe i gdy jesteś w letargu to cie faszerują potrzebnymi im treściami. Mieli dostęp
  od dziecka do mnie, potem internat i te motele czy wynajmowane klitki. Oni tam zawsze są.
  To tak jak tu zobacz, zaraz masz naganiaczy od alkoholu i narkotyków. Przy okazji mogą
  dosypywać do napojów czy potraw psychotropy i wymuszają to co zaplanowane.
- niemożliwe .. obstawała przy swoim
- jak chcesz to porobimy zdjęcia miejscowym kacykom, bossom i dziadkom  z fali? Poznałem
   już tu wiele przez dwa lata. I potem w kraju. Zobaczysz że to wszystko te same organizacje
   i włodarze. Dzięki korupcji i temu że urzędnicy w większości należą do sekt albo organizacji
   przestępczych mają dostęp do dokumentów i danych. Wiedzą kogo mogą wysyłać na misje
  i kogo przetrzymywać bo nie ma wyboru życiowego. Oni mają do podziału do 1000 euro
  miesięcznie na takim sprzedanym człowieku. A często próba czasu w jakiej ramach
  takich ludzi przetrzymują trwa od 3 do 5 lat. To mają się czym obłowić i dzielić.
  Dawniej gdy były zamknięte granice i była wojna systemowa, to potrafili tu po
  dziuplach przetrzymywać do 30 osób to mieli tu Eldorado. Zarabiali milionami na handlu ludźmi.
   Dopiero nowy system i zniesienie granic zniszczyło im cały zysk z dziupli i teraz przetrzymują
   najwyżej do kilkunastu osób.
- to niemożliwe .. dalej starała się jakoś odrzucić to co mówię
- to popatrz .. pokazałem jej dokumenty i świstki z ich opłat i wytłumaczyłem
  dlaczego i ile się zarabia i dlaczego wymyślają potem cały system opłat i haraczy.
  Tak ja jak i inni nie mamy nic, ani majątku, ani pieniędzy a oni pilnują by nie
  mieć szans z dziadkami z fali i bogatymi kacykami ... no i teraz nowy ich sposób
 na manipulacje, jak przyjedziesz kiedyś do mnie to ci pokaże ten laptop z
  przekierowaniami i komunikatorami jakie pisali hakerzy ... od razu pisali w nich
  linki atakujące pornografią i depresyjnym treściami. To ma pomóc w wpadnięciu
  w rozpacz i topieniu rozterek w  alkoholu albo w narkotykach.
- nie wierze ci! .. jak nakręcona powtarzała
- to co? nie wierzysz mi że w poprzednim systemie, gdy była zimna wojna.
  Przemycano tu tysiącami ludzi. Toczono nie tylko wojnę ideologiczną, ale
  i ekonomiczną i religijną. Przecież tu były całe polowania na nielegalnych
  pracowników. Jedni jeździli w ramach wojen ideologicznych inni mieli
  zsyłki. Włodarze świeccy i religijni mieli całe regiony w każdym kraju
  i na każdym kontynencie gdzie zsyłali na swoje karne misje.
  Przecież z tego nawet powstał super kawał
- opowiedz .. roześmiała się
- ok, ale to długi kawał i potrzebuje wyjaśnienia; w poprzednim systemie
  włodarze religijni i świeccy nominowali swoich ludzi na urzędy, do milicji
  czy stanowiska w hierarchii. Wyższe szczeble społeczne były obstawione
  tylko przez osoby z nominacji i po zaakceptowaniu. Były to osoby o określonym
  pochodzeniu i określonej rasie.

W tych trudnych acz ciekawych czasach kupił sobie jeden gość papugę gadającą.
By uwydatnić kwestie płci, bo były i papugi rasy męskiej i żeńskiej; nazwał go
Papug. Postawił wraz z klatką przy oknie, by mógł podziwiać ten świat miłości.
Papug był niestety dość bystry i szybko poznał się na para-sprawiedliwości
jaka funkcjonowała w tym systemie. Postanowił więc też zabrać głos i na widok
przechodzącego kacyka zawołał:
- Kacyk! Kacyk! Kacyk!  ... zabrzmiał skrzekliwy krzyk
Osobnik zatrzymał się i udał że nie słyszy. No to Papug poprawił:
- Kacyk! Kacyk ....
- co! ... wyrwało się mu
- Ty łachudro ... Ty ... i tu sprzedał mu wiązankę znanych inwektyw ...
Wściekły osobnik ruszył do mieszkania gospodarza i wprost zagroził:
- jeszcze raz ten kolorowy pajac mnie obrazi, to mandat wam wlepię ... wściekły
  wykrzyczał
- dobrze .. starał się załagodzić konflikt ... porozmawiam z nim i przemówię
  do rozsądku ... proszę o wybaczenie
  Gdy już kacyk wyszedł, podszedł do papugi i ostrzegł
- słuchaj no, nie rozrabiaj; ja przez ciebie nie będę płacił mandatów
  za obrażanie kacyków ... jeszcze raz to zrobisz i mnie skarzą to ja cie wywiozę
  na wiochę i zamknę do kurnika za karę.
Papug przyjął pozę skarconego i przyłapanego na gorącym uczynku. Przyjął z
honorem zapowiedzi gospodarza. Po chwili wrócił obserwować świat
przez okno. Niestety nie wytrzymał, sumienie mu nie dało, na widok
tego co się działo i na widok kacyka wykrzyknął
- Kacyk! Kacyk!
- Co ... odpowiedział dając się znów zrobić osobnik
Pomna jednak papuga tego co jej grozi, ugryzła się w język i wykrzyknęła
- co? Ty dobrze wiesz co ... i w śmiech
Nic to nie dało, kacyk zrozumiał: co! i ruszył do gospodarza
- ten upierzony cwaniak, nabija się ze mnie nadal i mnie obraża; proszę mandat
  .. wlepił kwit gospodarzowi  i urażony odszedł
Gospodarz rozłożył ręce i do papugi wprost powiedział;
- no to kara!
Po chwili spakowana papuga już była transportowana na miejsce kaźni.
Gdy znaleźli się przy kurniku pożegnał się z nią i wstawił do środka.
Papug dumnie przyjął karę i pozę zesłańca. Usiadł na wolnym miejscu
na grzędzie przy kurach.
Wtem wszedł do kurnika kogut, patrzy .. wow.  nowy towar w kurniku, jakiś
inny kolorowy. Postanowił sprawdzić co to jest i zaczął zachodzić od tyłu
zgodnie z swoją tradycją. Na co Papug się zerwał  i wrzasnął:
- zostaw mnie zboczku. Spadaj! ja tu nie za prostytucje zesłany a za politykę!

tu sam się roześmiałem, bo to koniec kawału. Spojrzałem jeszcze na reakcje
i o dziwo większości się spodobał
- czyli tu taki kurnik .. śmiała się
- no to raczej metafora, to miejsce zsyłki; w kawale by władza niezrozumiała
   o co chodzi, użyto kurnika

... cdn ...
rozdział V

     Trudno rozmawiać z osobą konstatującą fakty historyczne i prawdę; fakt niezgodną
z oficjalną propagandą, ale jednak prawdą.
- co sądzisz o teorii naturalnego doboru i teorii ewolucji?
- bardzo ciekawe, lubię je za to że są teoriami naukowymi, a nie dogmatami religijnymi.
  Dogmat to pewnik na którego straży stoi grupa morderców gotowa zabić każdego
  kto spróbuje szukać innych odpowiedzi i inaczej myśleć. Teoria naukowa za to
  umożliwia ciągłe poszukiwania. Jest w nich ciągłe myślenie, ciągłe zadawanie
 pytań i szukanie odpowiedzi.
- człowiek pochodzi od małpy?
- nie; moim zdaniem teoria o pochodzeniu od jednego stworzenia jest najsłabszym
  jej elementem. To widać choćby po poszukiwaniu ”brakującego ogniwa” i przy byle
  odkryciu okrzykiwaniu potwierdzenia czegoś tam. Raczej wskazuje wspólne
   emocjonalne pochodzenie człowieka i zwierząt i że ludzie są gorsi od nich w swych
  tradycjach i obyczajach
- tak? ... roześmiała się .. to daj przykłady .. roześmiała się
- na przykład, weź stada lwów .. to takie typowe stada-grupy społeczne; lwy żyją w
wolnych związkach partnerskich i obsługują seksualnie podległy harem. Przychodzi
nowy lew, pasuje mu ta grupa samic, dochodzi do walki i jeśli pokona go zagryza
jego dzieci ... a samice zagarnia. U ludzi prawie podobnie, tyle że są gorsi ... samiec
gdy chce przejąć samice zabija poprzedniego partnera kobiety, jego dzieci okalecza
seksualnie (tu masz część powodu pedofilii) i znęca się nad nimi psychicznie i fizycznie.
Jest to uświęcone nawet religijnie. Lwy gdy przyjrzysz się są pod tym względem są
dużo bardziej ludzkie, eliminują raz swoją konkurencje i tworzą kolejne pokolenia. Ludzie
prześladują i  znęcają się nad konkurentami i ich dziećmi do zaszczucia psychicznego całymi latami.
Stado hien - typowy matriarchat, rządzą kobiety, są nienasycone krwi, władzy i hierarchii.
Samce są tylko dopuszczane do celów prokreacyjnych. Gody, zrobił swoje, spadaj. U ludzi
też znane od wieków uświęcone religijnie. Najczęściej kobiety okaleczają niepotrzebnych
już mężczyzn i odrzucają z swojego stada-przepraszam-grupy społecznej. Mężczyźni
są często w ich systemie okaleczani seksualnie i psychicznie w dzieciństwie- tu masz drugi
typ i powód pedofilii, kobiety są pod tym względem okrutniejsze nawet od mężczyzn, trwalej
okaleczają - tak by po spełnieniu obowiązków prokreacyjnych łatwiej pozbyć się go.
Hieny tu wypadają lepiej, nie krzywdzą się aż tak jak ludzie w podobnym systemie.
Stado sępów, to masz typowy ludzki system hierarchii i walki o zajęcie jak najwyższego
w niej miejsca gwarantującego lepsze jedzenie i szacunek poniższych, aż po samodzielnego
władce-samca Alfa. U ludzi przy tym samym systemie społecznej hierarchii, służy ona
poniżaniu i szczuciu niższego szczebla społecznego. Tworzenie niewolników ekonomicznych,
seksualnych to wręcz norma w hierarchicznym systemie ludzi. Sępy tu wypadają dużo lepiej.
Małpy - goryle, szympansy .. różnią się systemem społecznym między sobą, ale
mają swoje odpowiedniki w systemach ludzkich. Najczęściej samce żyją w
hierarchiach wyszukujących najlepszego alfonsa-ochroniarza, samice zajmują się
życiem grupy i za usługi seksualne dla aktualnego najsilniejszego alfonsa zapewniają sobie
spokój od ataków innych samców.
U ludzi typowy układ społeczny, hierarchia umożliwia najbogatszym i najsilniejszym
wybór i zaliczanie jako pierwsi kobiet. Ludzie często napadają między sobą na inne
grupy by czynić niewolnikami przegranych. Zwierzęta-małpy nie mają takiego systemu
i potrzeb by czynić innych niewolnikami. Ludzie też tu zawsze wypadają gorzej.
Nawet słabsi i chorzy, spójrz .. zwierzęta z empatią są przy nich do końca i pozwalają
dotrwać do końca. A ludzie - propagandowo pokazują w mediach kilku niepełnosprawnych
którym pomagają a po cichu kilkudziesięciu zabijają lub podżegają i wymuszają samobójstwa.
Zwierzęta zabijają z instynktu przetrwania i rzadko dla frajdy. Ludzie na odwrót, jedyny zły przykład
gdy zwierzęta są na poziomie ludzi to gdy się wojny religijne porówna do rywalizacji i wzajemnego
traktowania się  lwów i hien. Te stada są dla siebie śmiertelnymi wrogami i przy nadarzającej  się
okazji mordują swoich konkurentów, zagryzają sobie nawzajem dzieci i samotne osobniki.
To jest chyba jedyny przykład gdy zwierzęta zachowują  się jak ludzie i na ich poziomie.
No ale zwierzęta nie nazywają tego miłością bliźniego i nie nazywają propagandowo
niesieniem pomocy ... śmiałem się przy tym ironicznie.
- no ale też się tu jak zwierze zachowywałeś i biłeś się o hierarchie .. śmiała się
- oj tam zaraz biłem, dealer  narkotykowy choć bardziej naganiacz, organizował imprezy
  i sztuczny szum robił by było ekstra. Bo były narkotyki i inne atrakcje. Zacząłem
  mu psuć to, opowiadać jak wkręcają i oszukują ludzi. Ten jeszcze zaczął żądać kasy
  lub rewanżu i zakupu ”towaru” i organizacji nowych imprez; a ja swoje, bo to oszustwo
 wciągnie was w nałóg i ceny będą 100 razy wyższe.
  To nie jak u zwierząt uczciwa walka o hierarchie, jeden na jednego. Ludzie tak nie
  robią. Widać od razu że nie wiesz co to szczeble społeczne. Jako sierota nie mogę
 nawet pokonując inne samce awansować. To system ludzi, to są ustawki .. tu ma wygrać
ten a ten .. ja nie raz się biłem gdy zaczynałem pokonywać faworyta jego pomocnicy
atakowali mnie i podkładali nogę i przegrywałem. Sierota i niepełnosprawny u ludzi
nie ma praw do uczciwej walki .. ze śmiechem dodałem .. zwierzęta są uczciwsze;
tu popatrz ani nie pomoże że mam talent. Jest zwyczajne przeznaczenie. To jest
ich przywódca, to są naganiacze, to są bogaci, ci mają talent, ci są ważni a ty (czyli ja)
mam być w tym miejscu hierarchii ... znów się roześmiałem

      Nie tylko mnie było słychać, ktoś się zachowywał głośno i gburowato. Oglądając się
dyskretnie zobaczyłem powód. No tak, kacap pokazywał swoją władzę i przestawiał
kucharza i obsługę lokalu. Znowu mu nic nie smakowało i nie było odpowiednie.
Uśmiechnąłem się do myśli jaka się pojawiła. Stary numer z przedszkola; dobra Pani i
zła Pani; musi być ktoś kto karze i ktoś kto pochwali.
- jak ci smakuje jedzenie? ... spytałem
- dobre ... zdziwiona spojrzała na mnie ... a co?
- muszę coś zrobić a wypada być uczciwym, skoro Tobie smakuje i mi ... to mogę
  to zrobić... mówiąc to odwróciłem się w stronę kelnerki
- proszę podziękować kucharzowi za wspaniały posiłek, dania są pyszne i dziękuje
  za miłą obsługę .. powiedziałem to głośno i dobitnie ...
Kelnerka mało nie ryknęła śmiechem ... powstrzymując się od śmiechu powiedziała
- proszę mu to powiedzieć bezpośrednio ... mówiła z udawaną powagą, hamując się
  od śmiechu .. w tym czasie podeszła do okna gdzie kucharz rezydował i po chwili się
  pokazała jego głowa.
Kiwnęliśmy do siebie głowami. Pozdrowiłem go gestem dłoni i kciuka jako pozytywnego
nastawienia i powiedziałem w miejscowym języku.
- dziękuje za bardzo dobry posiłek, dania są smaczne ... uśmiechnąłem się
 Gestem mi podziękował i wrócił do swoich obowiązków. Ja wróciłem do
rozmowy.
- nawet zobacz jak jest różnica, miejscowi pozwolili mi pomimo uszkodzonych kręgów
  na naukę języka i na pracę i dali minimalną nadzieje na jakąś wegetacje
   z pogranicza uczciwości ... a sekta i jej tu przedstawiciele z fali?
  wygryźli mnie ze szkoły, cały czas organizują rywalizacje by mi do reszty
  uszkodzić kręgi i wyeliminować. W kraju wręcz mnie prześladowali bym nie miał
 szans na posiadanie domu czy miłości czegokolwiek pozytywnego. A tu chcą
  bym nic nie osiągnął.
- no tak, ale skoro tak jest i ten trans jak mówisz masz otwarty to i wiesz co będzie
 dalej? ... pytała
- tak, wiem! sekta przewidziała że się będę buntował i im szkodził ale i tak dopną swego.
  Jak ci mówiłem mam tu być na misji trzy i pół roku; ci z sekty będą mi podsypywać
psychotropy i narkotyki i jak  mnie naszprycują to mam przekazać od tamtych z sekty
 informacje. Potem mam mieszkać u jakiegoś ich guru: Jos. Potem w kraju trafię
do kliniki gdzie zaproponują mi operacje i zamontowanie metalowego implanta. Pleban
mi kazał uciec wtedy, bo to niezgodne z Prawem Bożym, taki implant to obce ciało i że
trzeba cierpienie poświęcać Bogu. Będę się ukrywał jakiś czas, potem mnie przerzucą
jeszcze do Anglii i do USA .. tam mnie wykończą; mam być świadectwem i strachem
dla innych niepełnosprawnych co ich czeka, mają siedzieć cicho i posłusznie wobec
hierarchów.
- ale możesz coś zmienić? .. spojrzała zdziwiona
- nic nie zmienię, nawet mają rezerwowy plan .. jeśli zgodzę się na operację i mi zamontują
  ten  implant to i tak sekta mnie wyeliminuje, okaleczą mnie do reszty i wymuszą samobójstwo.
- przecież to bezprawie .. zdziwiła się
- ale dla nich Prawo Boże; nawet masz to że rysuje portret eks-żonie i napisze wiersz dla niej;
  wszystko na zaplanowany 30 lat temu przez nich rozwód, ona w ramach sekty nawet będzie
   mieć adwokata i obstawę ich stada; ja nawet mogę zrobić to co i tu jak poinformowałem policje.
Tam przed sądem mogę powiedzieć co sekta mi robi od dziecka i nie kiwną palcem. To na nic.
Nawet mi grozili że jak przed sądem powiem prawdę to będą ze mnie głupiego
robić i zamkną w zakładzie psychiatrycznym i i tam wymuszą ćpanie. Niestety
nie mam żadnych szans z nimi.
To jest element i cwaniactwa sekt i ich tchórzostwa. Wiedzą kogo wytypować do takich
przekrętów. Wiedzą że są bezkarni i nikt mi nie pomoże. System, hierarchia, przeznaczenie!!!
.... cdn ...

rozdział VI

       Niby nic wielkiego powiedzieć prawdę, zrzucić ciężar; poczuć się przez chwilę
lżej i wspanialej. Niestety każda minuta teraźniejszego czasu zbyt mocno wbijała się
w to czego nie chciałem - a i tak stawało się. Rozmówczyni widać też co raz bliżej
była tego co planowała z swoimi ludźmi, widoczne było po niej napięcie i oczekiwanie na
sygnał do kolejnych wydarzeń.
- to jest dziwne by ten trans tak działał i nikt temu nie przeciwdziałał? .. pytała ..i czy
 to na pewno trans?
- z tego co wiem oni to nazywają ”deja vu”... najpierw szkolą w transie hipnotycznym,
potem wywołują obrazy u osoby w mózgu, gdy ta osoba spotyka się z zaplanowanymi
wydarzeniami zaczyna postępować zgodnie z ich planem. Często stosują to od lat
jako szyderstwo z ”niepotrzebnych”. Biorą w tym udział bogaci, media i włodarze religijni
i świeccy. Teraz jeszcze doszedł internet. Ja mam niedługo trafić na jakiś portal gdzie
będą mi przysyłać zdjęcia do których mam pisać .. a obrazy wyświetlane na ekranie
będą prowokować do otwierania się transu i wymuszania bym robił co chcieli.
A ja znów planuje opisywać wszystko nie tak jak oni chcieli, tylko jeszcze zgodnie
z tym jak to organizowali.
- to po co mi to mówisz? czyli wiesz co się wydarzy za chwilę? ... skrzywiła się mówiąc to
- tak; ale muszę sobie zostawić pole manewru, na nie zrobienie całkowicie tego co chcecie
 a na trochę improwizacji .. a że już wiedziałem że chodzi o te ”niby bójkę” z
dealerem narkotykowym, dodałem .. wiesz jak jest! ”..ludzie z broni strzelają
pan Bóg kule nosi..” .. rzuciłem ludowym porzekadłem i sprzedałem fabryczny
uśmiech godny okazji.
- no właśnie, nie odpowiedziałeś mi na pytanie o tę bójkę? .. znów drążyła temat
- zwyczajnie, wiedziałem że to prowokacja i chcąc zrobić wszystko inaczej pozwoliłem
mu na atak a potem szybki rzut przez ramię, i obezwładnienie ... nie było bójki, to trwało
może 3 sekundy i zawołałem jego kolegów by się nim zajęli; zwyczajny remis, nie było walki.
- dlaczego tak postąpiłeś? .. zdziwiła się ... nie chcesz wygrać?
- nie! oni mają system eliminacji, pokonasz jednego to zaraz wstawiają następnego.
  Dopóki nie wyeliminują kogoś skutecznie raz na zawsze.
 No i to że nie mają honoru, spodziewali się bójki na pięści i krwawej potyczki; a szykowali
się już za ścianą do niby rozdzielania nas; a przy okazji niechcący mocniejszego pobicia.
A że miałem rano do pracy iść to się wyniosłem stamtąd i olałem to. Remis pozwolił na
wyjście z twarzą każdej z stron .. bagatelizowałem całe wydarzenie tonem głosu
 jak najbardziej obojętnym, bez emocji.
- mówiłeś coś o obrazach i pisaniu? co masz pisać? .. drążyła temat
- mam talent podobno pisarski i plastyczny; i mam pisać poezje na zadane tematy i do
  określonych obrazów. Ale mam to otwarte, mówiłem ci; nawet zmieniłem treść wiersza
na rozwód co mi kazali pisać. Nieszczęśliwa miłość, szykany i eksterminacja przez system
mają wymusić na mnie pisanie bardzo egzystencjalnych tekstów; rozpacz, śmierć itp.
Ale kocham świat i przyrodę i rozdzielę tematycznie pisanie. Dwa kierunki stworze:
piękno życia i świata przyrody i bezsens systemu cywilizacji śmierci i cierpienia.
- a o miłości? .. ironicznie się uśmiechnęła
- dopiero co spaliłem 200 wierszy o tym ... spóźniłaś się; pochwaliłem się tu dziadkom
 z fali i okazało się że za dużo o uczuciach i miłości pisze .. wyszydzili mnie i spaliłem zeszyt.
- łatwo cię urazić? .. mrużąc oczy, pytała i wpatrywała się we mnie
- nie wiem! przyzwyczaiłem się od dziecka do dokuczania .. zaczynałem jako wieśniak potem
  sierota, ofiara po wszelkie inne od inwalidy po niepełnosprawnego. Nawet mi się przytrafiło
  że mi przepowiedzieli że mnie każda prostytutka wyszydzi od homo-niewiadomo - bo nie
  napadam i nie gwałcę. Czyli mam pełne spektrum debilizmu systemu w obrzydzaniu i  wyzywaniu
   mnie. Nic mnie już nie zaskoczy i nie zdziwi.
- miałeś jakiś romans? co sądzisz o orientacji seksualnej? ... kolejna seria pytań
- nie oceniam ludzi i nie osądzam .. dużo kwestii seksualnych wynika z tego co robią
  stare zboki młodym w ramach inicjacji czy wymuszeń dla wyśmiania. Narkotyki, alkohol
  i środki podniecające i psychoaktywne i wiele osób robi to co każą psychopaci. To i
  nie ma o czym rozmawiać. Ogólnie uważam że to system i stare zboki są winni bo to
  oni organizują i wymuszają, a nie osoby co zrobiły coś tam seksualnego.
  A romans jeden miałem. Szczegółów nie podam ze względów etycznych i światopoglądowych.
Jedynie mogę powiedzieć; czuje się spełniony pomimo wyszydzenia przez eks i prostytutki i alfonsów.
Spłodziłem dzieci, miałem małżeństwo z kobietą i miałem tydzień romans z kobieta, no i czeka
mnie rozwody. Luz - Takie: roz-żonaty roz-romans roz-wiedziony.

      Rozmawiamy, a tu niespodzianka; podchodzi kelnerka do naszego stolika i podaje
deser. Na moje zdziwienie, że nie zamawialiśmy ... wspomniała że to od firmy poczęstunek
z podziękowaniami za dobre słowo o ich obsłudze i  posiłkach. Uśmiech i grzeczność czasem
popłaca, od jednych oberwiesz od innych i rewanż miły.
Chwila ciszy, nie zadaje nikt pytań to okazja wstać i skorzystać z poruszania się choćby to
był tylko spacer do toalety i z powrotem. Przeprosiłem i ruszyłem. Gdy dochodziłem do lokalu
jedna z siedzących osób kiwnęła mi głową bym zobaczył co się dzieje ... moja rozmówczyni
dość spokojnie strąciła mój deser na ziemie z talerzyka. Szybko ustawiłem się tak
by nic nie widzieć i ruszyłem dalej.
Czyli coś szykuje. Będzie atakować z tamtymi.

... cdn ...

Rozdział VII

        Wracałem do stolika, obserwując reakcje widzów i rozmówczyni. Widać udawane
niezainteresowanie; choć to oni czekali w napięciu jak się zachowam.
- o pech! zobacz spadło niechcący; trzeba podnieść, szkoda żeby się zmarnowało! ... udawała
  że się nic nie stało takiego i dorzuciła uśmiech
- nie trzeba! aż tak się nie zmarnowało; to był dar serca, ja się zachowałem kulturalnie
  i zgodnie z prawdą; za to otrzymałem ten deser ... roześmiałem się w tym momencie ... a skoro
spadł niechcący na ziemie to znak że nie mi pisany a jakimś zwierzątkom! .. szukałem jeszcze
ciekawego spożytkowania odpadów żywnościowych i dodałem ... na pewno w kuchni mają
oddzielny pojemnik na odpady żywnościowe i można to przeznaczyć na kompost .. uśmiech
teraz ja sprzedałem
- tak! .. nie w smak jej była moja odpowiedź i zachowanie.
Czyżby oczekiwała innego zachowania? no to trudno. Podałem jeszcze kelnerce jako
nie nadające się do spożycia, bo upadło na ziemie. Przypomniało mi się w tym momencie
jak często w czasach biedy, kacyki i bogaci lubili rzucać jedzenie na ziemie jako
formę upokorzenia i poniżenia; zostawiając dla niższych stanów społecznych.
Biedny, głodny kilka razy w życiu przekonałem się o tym i zaraz skojarzyłem o co jej chodziło.
Wspomnienia, kryzys lat 80-tych, głód, strach, ciągłe upokorzenie ... śmierć Taty i rywalizacja z mendami.
Prawo sponsora - chcesz należeć do grupy i społeczeństwa to musisz albo się dorzucić
pieniędzmi albo wykonać rozkaz sponsora (najczęściej coś upokarzającego).
- o czym myślisz? .. spytała
- wspomnienia! w latach 80-tych był straszny kryzys, bieda, jako półsierota nie miałem szans
  ekonomicznych. Po wiochach rządziły bogate sekty i organizacje przestępcze; jak się
nie podporządkowałeś hierarchii i ich zasadom to cię odrzucali społecznie. Prawo sponsora
było w tamtych czasach brutalne i skuteczne; eliminowało ludzi i dusiło w zarodku.
- opowiedz coś o tym? .. ciągnęła
- w tamtym regionie jest sieć ”uzdrowisk”, wiocha K. i G. były zalążkiem prostytucji i prawa
  sponsora i handlu narkotykami. Bawili się i żyli tylko ci co ulegli ich prowokacjom i szantażowi.
  Odmówiłeś alfonsowi to miałeś przechlapane. Zostawało pobocze i praca fizyczna i zagryzanie
  zębów bo życie nie dla sierot.
- to jak żyłeś? ..ironizowała
- nie żyłem; sieroty wegetują; nie chodziłem na imprezy, dorabiałem czasem na wagonach
  czy po budowach jako pomocnik. To na przetrwanie było. Ale i upokorzenie było.
   Zawsze szydzili i pytali: a kim jest twój ojciec? i się śmiali. Tam to była podstawa układów
  społecznych, koneksje rodzinne. Ja ich nie miałem, dlatego ta misja religijna i wystawienie
  handlarzom narkotykami i ludźmi. Jeden z alfonsów-bossów wprost szydził że robią usługi
  dla urzędników i ja będę zapłatą i tak mam uszkodzone kręgi, to mnie nie szkoda .. mówiąc
  to przypominałem sobie tamtych z sekty co jeździli w ten region i szykowali to szyderstwo
   ze mnie i postanowiłem coś sprawdzić ... masz pozdrowienia od Marii K. jeździła tu na delegacje przed lat ... ironizowałem, blefowałem i czekałem na reakcje
- jaka Maria? nie znam żadnej ... zaprzeczała tylko ustami .. opowiedz mi o niej?
- była tu kilka lat w ramach sekty i próby czasu; podobno trzy lata; kazała was pozdrowić to
  pozdrawiam .. dodałem od niechcenia i przeprosiłem bo muszę do toalety, uszkodzone kręgi,
 stres, i posiłek i niestety. Wstałem i ruszyłem.
     Wracałem a już przy stoliku coś się działo, kacyk stał niedaleko naszego stolika i z nią
rozmawiał; na mój widok, podniósł głos i udał zdenerwowanego i obrażonego. Gdy byłem
już blisko od razu do mnie wypalił słowami w moim ojczystym języku z ich akcentem.
- Twoja kobieta mnie obraża, żądam przeprosin i satysfakcji ... mówiąc to wyraźnie szykował
się na konfrontacje.
  Zaraz się przypomniało mi  kilka potyczek z kacykami z młodości. Atakowali zawsze
pierwsi nie uprzedzając i bez zdania racji. Tak by osłabić przeciwnika i potem tylko dokopać.
No to od razu spojrzałem na jego ochroniarza i by mu umożliwić ich ulubiony jeden z ciosów,
odpowiednio stanąłem.
Ten od razu ruszył ręką zgodnie z tradycja i szkołą kopania słabszych. Pomimo inwalidztwa
bez problemu już wcześniej tak stawiałem nogi by korpusem zrobić unik, a jego ręka
wylądowała pod moim łokciem. Wystarczyło przytrzymać i .... tylko rzut okiem, oparł ciężar
na jednej nodze; kopnięcie w okolice kolana wystarczyło. Gdy poczułem szarpnięcie gdy jego
ręka szukała oparcia a ciało bezwładnie upadało. Wystarczyło puścić i delikwent układał się
grzecznie między stolikami, a ja zrobiłem dwa kroki w bok by między mną a jego obstawa
znalazło się krzesło. Tak jak się spodziewałem, była gotowa do akcji i wyszkolona. Mogłem
liczyć na łut szczęścia i się przytrafił. Zbyt energiczne ruszenie i potknęła się na krześle.
Rzadki traf; fajne, bitne laski lecą na takich jak ja, wow. Poczułem się przez chwilę dumnie, ale i
analizowałem sytuacje. Szkoda jej było, jak upadnie to tak niefortunnie że się połamie i tylko
krzywdy narobi. Wszędzie pełno kantów przy stolikach i krzesłach.
Postanowiłem jej pomóc, złapać ją wpół i odrzucić lekko w górę tak by
upadając mogła stanąć na nogi między stolikami. Sekundy nie trwają wiecznie, to i rekcja
musi być szybka. Jedną ręką wsunąłem pod jej ramię by jej ciało złapało oparcie. Drugą
skierowałem do jej bioder by pchnąć ją w odpowiednim kierunku.
Znów przebiegła jeszcze myśl, ciekawe jakie ma pośladki? jędrne? ciepłe.
Moja dłoń tam była ... i ... i ... i ..
co z tego. Poczułem coś zimnego w dłoni, kształt i reszta stawiały sprawę jasno, nie ma czasu
na przyjemności. Trzeba korzystać z okazji i walczyć. Pchnąłem ją zgodnie z planem, pozostawiając
sobie w dłoni kolta - nie ta przyjemność, ale satysfakcja jest. Los się uśmiechnął.
Tak jak przewidziałem; bodygardka z wielką klasą lądowała na dwóch nogach gotowa
do dalszej walki a i kacyk już się podnosił z miną? określiłbym to zabił by mnie wzrokiem i
słowem i to jednym. Ubiegłem ich oboje:
- stop! spokój! bo strzelam .. wykrzyknąłem mierzących w nich
  Cisza, tysiące myśli co teraz! dlaczego nie ma policji? co tu jest grane? przypomniało
 mi się jak tamci się chwalili że oni nie interweniują w sekty rozgrywkach. Czyli są, ale im
  nie wolno do nich podchodzić. Przypomniało mi się o kacykach: satysfakcja, ryzyko
  oni to uwielbiają. Momentalnie powiedziałem
- ok! chcesz satysfakcji? to chce waszą ruletkę kacyków! ja przystawiam kolta z jednym
nabojem do skroni; Twoja liczy do trzech i naciskam spust .. albo ja ponoszę karę i umieram
honorowo .. albo ty honorowo się zachowujesz i przepraszasz kobietę co jest ze mną i ludzi
za te aferę.
- nie zrobisz tego! .. ryknął śmiechem, jego gniew i chęć walki ze mną zamieniała się
  w twarz pełną adrenaliny i ciekawości, czy faktycznie to zrobię
- dojesz słowo honoru? .. stawiałem ostro pytanie
- dobra, daje ... zrób to .. stawał się niesamowicie pewny siebie .. ale jak wymiękniesz
 i nie naciśniesz spustu .. to i ona  i ty jesteście moi! .. jeszcze szyderczo dorzucił
- dobrze .. tu ja się uśmiechnąłem .. niedoczekanie Twoje, pomyślałem!
     Z spokojem wyciągnąłem z bębenka naboje zostawiając jeden. Pokazałem to i jemu i jej
i ze spokojem przygotowałem się. Jeszcze przeżegnałem się (odruchowo lewą ręką, pewnie
i tak nikt nie zauważy, a ja tylko pomyślałem o Jezusie i przeprosiłem w myśli) i powiedziałem
do jego bodygardki:
- licz! do trzech! .. starałem się słowu nadać łagodny spokojny ton
Spojrzeli na siebie jeszcze, potem na mnie i ... Usłyszałem:
- jeden
- dwa
..... cdn ...

Rozdział VIII

        Niby nic trudnego wybierać mniejsze zło, ale wybierać dobrze to już bardzo skomplikowane.
Pewnie temu takie wybory serwuje system. Tym razem sam się postawiłem przed
wyborem przedziwnym i niestety to nie oni chcieli ani Bóg, nie mam na kogo zwalić winy.
Sekta miała wszystko zapięte na ostatni guzik - super szyderstwo.
No a ja-sierota robię im taki numer. Słysze głos kobiety liczącej a w myślach przewala
się piekło dzieciństwa i całego życia, uśmiecham się sam do siebie - podobno w takich chwilach
wracają do nas wszystkie piękne chwile... a skąd im ja wezmę dobre i piękne chwile?
Ci co mieli w życiu tylko zatwardzenie, nie wiedzą co to: mieć przesrane.  Wykrzywiona twarz
klechy sycząca z nienawiścią, wytypowaliśmy cie do ”świadectwa św.Pawła”, strach i ból,
zobaczysz co tam dopiero robią ofiarom; wykrzywione twarze dewiantek, szarpanie
szydzenie i ciągły ból i strach będziesz ”świadkiem Jezusa”; szkoła i szydzenie ... sierota, sierota, sierota ....
jesteś leworęczny to źle, przerobimy cie .. z nienawiścią w oczach patrzy na mnie
twarz kacyka; bicie, znęcanie się psychiczne, szykany; wykrzywiona twarz dziewczyny
z rozpaczy woła ”Boże ja tego nie chciałam”- rytualny gwałt, jeszcze ocieram jej łzy, to co mogę
to ci pomogę widziałem jak się na ciebie zmawiali i dosypali ci narkotyki; wściekła morda kacyka
wykrzywiona wydziera się na mnie, co ty wyprawiasz? jaki gwałt? ona sama tego chciała, my tak
okaleczamy jedną, potem kobiety jednego; wystawimy cie prostytutkom i cie wyszydzą, nigdy
nie dopuścimy do tego byś znalazł szczęście z kobietą; wściekły klecha wyciera se gębę mną
musisz okupić winę, nasi ludzie przez ciebie poszli siedzieć, będziesz chodził na nasze zamknięte spotkania, przygotujemy cie do misji religijnej; szyderczy śmiech kacyka .. nigdy nie dopuścimy
do tego byś miał dom, miłość, pieniądze hahahahahhahahhhahahahha
Wracam do cywilizacji cierpienia i śmierci .. wciąż, słyszę
- jeden
- dwa
jeszcze ona, zarzuciła mi ramiona na szyje, tonę w jej oczach ...całujemy się i słyszę
- trzy
zobaczyłem inny świat zbudowany z dala od sekty pedofili, tam każdy strumień opowiada szeptem o szczęściu, tuż za zakrętem jest dom, nie jest zimny i pełen krzywd, jest ciepły,
jest tak ciepły że uczucia wkoło obsadziły każdą grudkę ziemi kwiatami. Kwitną
bez ustanku, jeszcze tylko wiatr śmieje się, ugania to po szczytach górskich to
dolinami harcuje. Słyszę wciąż: trzy. Brzmi to ostatnie yyyyyyyy.
Z ulgą naciskam spust, wolność ma imię Twoje, będziemy. Trzask. Nic nie czuje.
To wiem, tabletki i psychotropy jakimi mnie truli znieczuliły mnie i nie odczuwam
bólu; ale aż tak? dochodzą do mnie odgłosy ulicy i tego co wkoło, no tak! z żalem
spojrzałem na nich. Oni bez żalu, ale szok mieli na twarzach wypisany.
- przepraszam ... wykrzyknąłem .. możemy powtórzyć jak chcecie, jestem gotowy
 ponowić próbę ... stanowczym głosem chciałem wymusić na nich kolejny strzał.
- nie, dobra ... kacyk zszokowany patrzył na mnie .. to nie możliwe
- to przeproś wszystkich i kobietę .. odparłem, na to nie pójdzie to jeszcze raz spróbuje
  pomyślałem
- przepraszam .. powiedział to takim tonem że to nie było przepraszam, kiwnął głową
 i odwracając się na pięcie, jeszcze syknął ... pożałujesz tego! pożałujesz że żyjesz! .. tyle
  go widzieli
- następny! ustaw się w klejce, nie jesteś jedyny .. wymamrotałem pod nosem
- oddaj mi broń .. usłyszałem spokojny głos .. proszę ..
Szkoda że to nie powiedziała rozkazem, a tak wahałem się ..oddać czy sam jeszcze
zaryzykować. Spojrzałem na nią
- oddaj mi broń, będę mieć problemy ... spokojnie mówiła
- masz racje, dobrze, oddaje ..mówiąc to, oddałem jej kolta trzymając go za lufę.
Wzięła go, wsadziła do kabury i kiwając głową zerknęła na mnie, nie rozumiała nic
z tego. Jej oczy wyraźnie miały pytajniki, nie oceniała mnie, zwyczajnie odwróciła się
i odeszła w swoją stronę.
    Mi zostało nie stać tak, tylko usiąść. Jeszcze zerknąłem za nią i widząc jej postać
pomyślałem: ok, to ja też cię nie oceniam. Odwróciłem się do mojej rozmówczyni.
O! blada, pot na plecach. Jeszcze rzuciłem okiem na widzów. Faktycznie, wszyscy
udawali że nic nie widzieli, ale blade twarze i pot na karkach mówiły jedno.
Akcja była niezła.
- czy ty nerwów nie masz? .. szok ... patrzyła na mnie z wyrzutem ..mogłeś zginąć!
- spodziewałem się usłyszeć: DZIĘKUJĘ; a nie wyrzuty .. słyszałaś? chciał cie jako
niewolnice ... dorzuciłem ironicznie
- dlaczego nie chcesz żyć? .. skrzywiona twarz jasno stawiała sprawę, nie rozumie mnie.
- nie mam szans w rywalizacji z sektą, klecha przepowiadał że będą mnie dręczyć
psychicznie aż doprowadzą do tragedii; taki los ofiar ich zboczonych rytuałów; oni nie
wybaczają i nigdy nie odpuszczają .. wzruszyłem ramionami .. szkoda się kopać z idiotami;
mam uszkodzone kręgi, nawet pewnie nie wiesz co to paraliż i odrętwienie gdy nie możesz
się ruszyć a stado mend szydzi z ciebie .. wolę umrzeć!
- a żona? a dzieci? .. zdziwiona pytała
- żona? nigdy mnie nie kochała, gdy widziałem jak się męczy ze mną to się jej usunąłem.
Tęskniła za tamtym i o nim myślała; jej miłość. Za mnie wyszła bo jej ci z sekty kazali.
Jeszcze jej narzeczony przyszedł do mnie z ofertą i groźbą; to ktoś musiał ustąpić! taka
  ofiara ofiary dla miłości ... ze mną nie chciała być szczęśliwa, to choć niech będzie
  szczęśliwa z innym. A dzieci? dzięki nim poznałem jedyne pozytywne uczucia ... nie chce
  być dla nich ciężarem; mają prawo do własnego szczęścia którego ja im nie dam i nie jestem
  w stanie pomóc. Z resztą sekta i tak mi przepowiedziała, że jak im spieprzę intrygę
  to nigdy nie zobaczę dzieci. To i nie chce ich stawiać w sytuacji idiotycznego wyboru w
  ramach debilizmu systemu .. mówiłem to z goryczą w głosie i dodałem:
- a sama widzisz; śmierć nie jest dla mnie żadnym ograniczeniem by zepsuć im intrygę.
  Przecież od lat mieli wszystko zapięte na ostatni guzik. Wszytko przeanalizowali
  a tu zong; sierota i wieśniak odwija im numer niezgodny z planem. Bóg ma jednak
  lepszy system sprawiedliwości od debili z sekt. Pozwolił mi na to ... tu mi się jeszcze
  przypomniał paraliż sprzed 20 laty ... a wiesz! to już drugi taki dziwny gest Boga dla mnie.
  Kiedyś wróciłem z pracy i złapał mnie paraliż, leżałem na podłodze, a wiedźmy z sekty
  stały nade mną i szydziły: spotkała go kara Boża, wreszcie go szlag trafił; nie będzie mógł
  chodzić, pracować i mieć pieniędzy. I wiesz co się stało?
   paraliż puścił sam ... wstałem, od tamtego  czasu już nigdy mnie nie złapał taki paraliż
- nie ma Boga to nie możliwe .. obruszyła się
- a dlaczego? .... roześmiałem się ... powinnaś jak tamte z sekty odpowiedzieć, wiesz
  co wymyśliły na drugi dzień?
- co? .. skrzywiła się, ale chciała wiedzieć
- co wymyśliły? że mam konszachty z szatanem i to dzięki niemu wstałem.
   Ja obstaje przy swoim, ich klątwa i szyderstwa sprawiły że Bóg dał mi szanse
  tak jak i dziś .. roześmiałem się
- i co teraz? co dalej? .. spojrzała na mnie dość wrogo
- nie wiem! jestem biedny, półsierotą - jestem skazany na to co sekta zaplanowała,
   ale możesz im przekazać że im spieprzę za każdym razem plany końcowe
   tak jak i dziś ... tu spojrzałem w jej oczy, już się jej nie bałem .. pewnie sobie
   do panteonu sukcesów to dopiszą: ścigali niepełnosprawnego półsierotę przez
    40 lat
- tak! to co mają zaplanowane? ... dalej pytała
- mam powiedzieć jakiemuś maklerowi w tej miejscowości by sobie przypomniał skąd pochodzi
   i że ma długi u sponsorów. Mam przekazać miejscowym rezydentom że czas rozpętać
   kolejną wojnę. Tym z sekty pedofilii mam przekazać by się bardziej pilnowali i że mają
  pozdrowienia od klechy. Od dewiantek mam przekazać tym z sekty pedoli że one też tak
  potrafią. Ci z wiochy K. kazali wypieprzać obcym bo to ich rewir. Jest tego trochę.
  Dużo mi się otwiera dopiero zgodnie z zaplanowanymi wydarzeniami.

             Nasza znajomość nie udała się, różnica klas społecznych, zdrowia i poglądów.
Spotkałem ją jeszcze tyko kilka razy. Ja niestety kontynuowałem plan sekty, bezwolny
wobec ich ekonomicznej dominacji. Ona wolna z wyborami innego kalibru.
Mam nadziej że choć trochę zmieniłem jej zdanie o biednych i półsierotach. To że
czasem się zachowuje jak wieśniak wynika tylko z braku ogłady i nawet jednej szansy w życiu.
      A co do systemu i jego podziałów warto tu ostrzec innych ”stypendystów”.
Przekręt sekt ”na wędkę” ma niestety drugie dno; jako biednemu dają ci wędkę byś
się nauczył zaradności i samodzielności i sam łowił ryby. Niestety! po nałowieniu ryb;
sekty tworzą urzędników pilnujących para-sprawiedliwości i okazuje się: wędka była
kradziona a ryby łowiliśmy w niedozwolonym miejscu i będące pod ochroną.
Kara musi niestety być zgodna z ich para-prawem.
I tak jak ten kacyk groził i inni z sekt zostaje żałować że się żyje w takim systemie!


Epilog

           Musiałem dopełnić misji. Wytrzymałem te 3,5 roku. Co prawda w 3 tygodnie po tych
wydarzeniach w restauracji; po naszprycowaniu mnie  narkotykami ludzie z sekty wywołali u mnie trans i przekazałem to co kazali włodarze i kacyki z regionu K.
Pogłębiające się paraliże spowodowały że pogodziłem się z losem i ich planem.
28 czerwca 2011 roku - rozwód, nie wynająłem zgodnie z ich poleceniami adwokata,
  tylko bezpośrednio sądowi przekazałem portret żony i wiersze nie jeden ale dwa
 jakie napisałem na te okazje. Opowiedziałem o misji i przekrętach na ludziach
jakie robi sekta. O podżeganiu do samobójstwa i wymuszaniu i wyszydzaniu.
Zero odzewu. To zgodne z ich prawem.
29 lipca 2011 roku - poddałem się operacji kręgosłupa, pomimo szykan i straszenia
   konsekwencjami. Mam zamontowany implant metalowy - stabilizator kręgów
listopad 2011 - urzędnicy kooperujący z sektą i handlarzami ludźmi wykreślają mnie
  z ubezpieczenia i eksterminują ekonomicznie i okaleczają. Podjeżdżają samochodami
pod nogi, zrywam mięśnie; bez przerwy prowokacje do dźwigania ciężarów. Sypią znów
psychotropy. Bezustanne szykany, podżeganie do samobójstwa, przedawkowanie lub mam
się powiesić. Potrafili mi nawet ukraść ten sygnet, pozłacany gadżet wart kilka euro! mendy bez honoru!
- marzec 2014 .. miejscowi z sekty orzekają że trzy lata to trzy lata, właśnie mijają i
  robią mi sprawę w sądzie ... zgodnie z ich planem i przepowiedniami mam trafić do zakładu
psychiatrycznego i mają wymusić na mnie ćpanie i mam im posłużyć do przemytu narkotykami.

Moje zgrabniejsze numery jakie im wykręciłem: po naszprycowaniu i wprowadzeniu w trans
miałem na tyle świadomości że podawałem z nazwiskami kto i co chciał bym przekazał.
Miny mieli nie tęgie, nie tego się spodziewali. Po trafieniu do ich guru Josa, od razu
powiedziałem że egzorcysta to z niego cienki i jak chce to możemy się zmienić rolami.
Tych co miałem nawrócić i przyprowadzić do kościoła przestrzegłem; powiedziałem
żeby nie wierzyli sekcie i poszli gdzie indziej.
Trafiam na ich portale internetowe jakie planowali, robię wszystko inaczej jak kazali
gdy mnie szkolili. Olałem sektę i ich wytyczne. Ale kontynuuje z nimi rozgrywki, wszystko
można znaleźć w internecie. Pisze wiersze i wpisy do dziennika literackiego pod presją               wyświetlanych informacji i obrazów ale nie tak jak oni kazali.
Po trafieniu do kliniki poddałem się operacji .. o dziwo Boże miłosierdzie na tyle dobre,
po trzech dniach już się poruszam samodzielnie. Oczywiście ich ludzie robią mi numer
i nie podają mi morfiny po operacji ... mam się wykończyć! niestety mój wyniszczony
organizm przetrzymuje to. Dodaje mi to siły i odmawiam dalszych środków przeciwbólowych.
Wstaje i próbuje przezwyciężyć wszystko. Nogi jak nowe, uwiera jednie implant a tak jest super.
          Tak jak planowałem zmieniam zasady jak chodzi o pisanie, piszę oddzielnie o pięknie przyrody i obłudzie systemu. I tu niestety smutna refleksja dla innych
półsierot i wytypowanych przez sekty do misji religijnych. To prawda! mają swoich
ludzi wszędzie; w sądzie, na policji, na urzędach, w telewizji ... tam gdzie tylko
jest okazja stworzyć hierarchie i jest jakaś władza nad czymś, oni to współkontrolują.
Dzięki temu mogą prześladować i niszczyć wytypowanych do swoich zboczonych
rytuałów wszędzie gdzie chcą. Co nie znaczy że nie warto żyć i psuć im tych intryg.
Ofiary pedofilii, zboczenia urzędników świeckich i religijnych musicie się
przeciwstawiać i walczyć do końca z ich maszyną do zabijania psychicznego.
Trzymam za was kciuki.
Mi się udało przetrwać 40 lat, ale wycieńczenie organizmu jest tak mocne że tracę świadomość coraz częściej i dłużej. Niczego nie żałuje, no może że nie potrafiłem spieprzyć bardziej im ich intryg.
Sekta wymusza na mnie kolejne próby samobójcze; stara ich broń: przedawkowanie. Podsuwają
środki psychotropowe i szczują psychicznie. W sądzie nie uważają tego za przestępstwo i zmieniają
taktykę dręczenia psychicznego ... ich hakerzy nawet przesyłają mi komunikaty głosowe .. to ja
wytypowałem sektę gdy miałem 5 lat i to ja dyskryminuje ich stado.
w maju 2014 po latach okaleczania i ekonomicznej degradacji przyznali mi socjalny zasiłek 500 złoty
miesięcznie (około 120 Euro miesięcznie)

"cierpliwość w stadzie"

oni byli stadem  
ja hierarchii szczebel  
  
niebo zasłania wciąż 
ich świadectwo cierpienia 
przykrywają nim  
to na co już nie mogą patrzeć 
sumiennie udając, to nie oni 
sam tego chciał  
  
a ja cierpliwie czekam  
wiem, tu nic nie było moje 
będę za to odchodził szczęśliwy 
byle dalej i jak najszybciej  
po prostu uciec im  
do tych kilku uczuć i chwil  
ukryte czekają i są 
                               ...Slawrys...

        Okaleczony nie mam już siły żyć, czasem udaje mi się zebrać ich resztki. Idę na pobliski cmentarz,
stoję przy grobie mojego Taty i modle się już tylko o szybką śmierć i wolność od tego zakłamanego
systemu ... chciałbym bardzo być już z Tatą; po śmierci mam stworzony tam lepszy świat.
************************************************************************
Czym się różni gnida od stada mend?
gnida-zwierze jak się wsysa w człowieka ... łapiesz za odwłok, ściskasz w okolicy szyi .. wtedy
puszcza człowieka  i wystarczy ją kopnąć w dupę i patrzeć by wylądowała jak najdalej

stado mend (religijni dewianci) - wgryza się i żeruje na człowieku; łapiesz za szyje i ściskasz; puszcza cie
 i kopiesz w dupę po kolei mendy by się od ciebie odczepiły; i niestety tu wkracza prawo stada ... w sądzie okazuje się że dyskryminujesz mendy bo to ich święte prawo dręczyć i prześladować ofiarę; musisz przeprosić i zaprosić mendy do dalszego żerowania i dręczenia, jesteś tylko człowiekiem nie należącym do stada mend.
Nie masz żadnych praw się bronić przed nimi.