wtorek, 10 marca 2015

"sutenerzy z bożej łaski" - opowiadanie, proza!

"Sutenerzy z bożej łaski"          


                                                                                             

Wstęp 

                    Ta historia to nie tragedia ani horror, ot zwykłe zmagania ludzi z systemem i jego
meandrami. Zwykli ludzie (w sensie niskości w hierarchii) zderzają się z wyższymi 
niebiańskimi strukturami systemu i z bogami i z ich przydupasami do zadań specjalnych:
alfonsami, naganiaczami, dealerami i innymi półbogami. Życie nie tylko bywa okrutne  dla
ludzi w zderzeniu z brutalna rzeczywistością i hierarchią ... bywa też pełne humoru:
specyficznego, czarnego, cynicznego i obłudnego. 
Wynika to z preferowanej przez włodarzy rywalizacji przez eksterminacje rywali i przez
stosowaną broń: sztukę wymuszania, sztukę mowy nienawiści, sztukę manipulacji,  
sztukę odwracania kota ogonem i kilku innych pokrewnych sztuczek psychologicznych; w tym
największy przekręt psychologiczny: Efekt deja vu!

Opisuje w opowiadaniu świat półsierot i to co oferuje im system za często fikcyjną
 “okazaną pomoc“:
wyszydzenie psychiczne, wyszydzenie seksualne po okaleczanie fizyczne. 
Nie jest to nagminne czy powszechne zjawisko społeczne, to co opisze to pewien fragment 
niższych szczebli hierarchii społecznej i w skali systemu takich osób jest niewielki 
procent. To opowiadanie to oczywiście para-fikcja literacka ... ale tak dla zgodności
chronologicznej, wydarzenia w nim opisane są kontynuacją opowiadań „efekt alfonsa“
i „strefa niewiary“ ... tamte wydarzenia to rok 1984 ... a to opowiadanie zacznie się 
wiosną 1985. 
Niestety po pranie mózgu jakie mi zrobiła sekta i po 30 latach życia z uszkodzonymi kręgami
i uciskiem na rdzeń kręgowy i po truciu i ogłupianiu środkami psychoaktywnymi
mam duże problemy z koncentracją i dokładnymi datami, ale postaram się pisać z humorem.
Bohater opowiadania to mój imiennik: Sławomir
Jako autor ... spróbuje być narratorem ale pewnie nie uniknę wczuwania się w jego 
świat i wybory.                                                                                                                                                                                          

********************************************************************************************************
Rozdział pierwszy:

Wiosną nadzieja umiera piękniej!


Jest kilka miejsc gdzie kwiaty 
uschły wiosną jeden po drugim, 
czekały w odruchu nieludzkim 
i przegrały z czasem co zabija na raty.
                                                       ~Slawrys  


    
                  Dziewczyna już nie nastolatka; ale z jedynką z przodu; jest zawsze gotowa
zdobywać świat i brać od życia to co chce. Potrafi patrzeć w przyszłość, ale czasem 
dopada ją wczoraj; odległe już o lata uczuć i o niebo ... inne od tego jesiennego.
Ta przyjechała tylko na przysłowiowe 5 minut do przeszłości.
cześć! ... rozległy się głosy starych przyjaciółek                                                                               
- i jak tam świat wygląda? to prawda co mówią o tamtym świecie? to nie to co
   tutejsze bagno i syf? ... pytały wpatrzone jak w ikonę, czekały na wieści.
- tak! ... westchnęła ... tam jest wszystko inaczej, jest cudnie ... jej ramiona i twarz,
  i oczy, aż całe ciało potwierdzały to co czuła: tam było cudownie!
- nie zapomnij coś sprawdzić! ... wtem jedna ironicznie dodała ... coś obiecałaś komuś!
   ... w ten sposób zrobiła w czasie lukę w której najlepiej sprawdza się cisza.
- sprawdzę! ... przerwała cisze ... ale przyjechałam tylko po papiery i resztę rzeczy;
  wyjeżdżam tam na stałe ... odparła stanowczo, miała już tam nowe uczucia, i życie,
   i szanse na wiele więcej.    

                   Tak czas zwany 5 minut mijał, przekazała wieści z świata przyjaciółkom,
załatwiła papiery w szkole i zostało jeszcze pojechać po resztę rzeczy i wyjazd. 
Na chwile zatrzymało ją wspomnienie, dziś piątek i ta pora! przecież!
Nie! nie możliwe by to miało znaczenie ... nie byli kochankami ani nie zdążyli zrobić coś
dla siebie ważnego by to przetrwało jako przyjaźń ... a jednak lubiła te spotkania i śmiech
i żarty i opowieści i wypady w teren. Uśmiechnęła się do wspomnień i poszła tam. 
                   Park był taki jak zawsze wczesną wiosną, dopiero budził się do życia. Była i ławka,
 ta na której czekali na siebie. Usiadła! spojrzała na uschłe ślady po żywych jeszcze kiedyś
kwiatach ... ktoś przychodził tu i je zostawiał ... jeden wyglądał jakby jeszcze tliła się w nim
odrobina uczuć, wspomnienie, gdy był radością i szczęściem, a teraz czekał go los: użyźni 
ziemie dla innych kwiatów. Ten kwiat, ktoś niedawno zostawił .. tliła się w nim resztka życia.
Wpatrzona w wspomnienia nie wiedziała co zrobiła, zwykła rana i to stracone uczucie 
dało komuś oręż na całe życie do walki z systemem. 
A ona spojrzała na to miejsce i te kwiaty ... i wybrała! pożegnała się z tym lokalnym światem.  
Światem na który kilka miesięcy później wjechały koparki i inny sprzęt budowlany ... to miejsce
 przestało istnieć! dla świata, dla ludzi, dla uczuć ... ale nie dla wspomnień!   

W tym samym czasie, kilkadziesiąt kilometrów dalej:

                    Młodzian już doświadczony przez los patrzył na postać mężczyzny w roboczym 
uniformie - tak czarnym jak jego intencje i jego system i hierarchia (nie mylić z kominiarzem).
Jego myśli były odpowiedzią na jego słowa ... 
nie poznasz miłości i dobra uczuć! nie pozwolimy na to!
A on wspominał, to jesienne uczucie. Spóźnili się z przepowiednią,  już poznał smak uczuć dobrych. 
Spotkali się dziś pierwszy raz, z przymusu jakim jest system społeczny. 
Szedł na to spotkanie z duszą na ramieniu, strach i obawa mieszały się z rozsądkiem 
by nie zadzierać z hierarchią i naganiaczami. Stał dłuższą chwile pod drzwiami i usłyszał
- wejdź! ... głos niosło przez lekko uchylone drzwi 
- dzień dobry! ... westchnął z ulgą i ruszył do środka 
- to ciebie aż trzeba zapraszać? ... ton głosu nawet nie był ostry, określiłbym go: łagodny 
   z nutą ostrzeżenia i skarcenia ... dlaczego nie chodzisz na religie? ... tu już groźnie warknął
- nie wiem! ot nie lubię was ... odparł z goryczą w głosie młodzian, bezwiednie z obrzydzeniem 
  jego twarz i usta stały się obrazem strachu i żalu ... to nie było jego pierwsze spotkanie 
  z pytaniem "dlaczego nie chodzisz na religie?" ... ten sam ton, ta sama mimika i te same
  metody wobec łobcego jakie stosują "ONI"; tak wspominał i brzydził się nimi ... odruchowo
   stanął tyłkiem przy ścianie i lekko się skulił. 
- co strach cie przed woda święcona obleciał? ... szyderczo skomentował pleban   
A on się uśmiechnął do wspomnień ... przypomniał sobie jak poskarżyli się jego wyrodnej i musiał  kupić kwiatki i przeprosić za nie chodzenie na religie .. miejscowy kacyk wiedząc co ma zrobić zabrał mu pieniądze, a ukradł z cmentarza kilka kwiatków, wręczył mu i kazał dać im ... to ich pieniądze i za ich nie będzie kupował komuś kwiatków ... a on poszedł i przeprosił i wręczył cmentarny bukiecik.
Pleban uszczęśliwiony wybaczył mu grzech przeciw ich hierarchii i ich metodom szykan i szyderstw. 
Uśmiechał się tak zagłuszając strach i to dlaczego omijał ich szerokim łukiem jako dziecko.  
- bardziej to strach przed ogonem szatana jakim się mścicie na sierotach, wiem komu
  na prawdę służycie i czyje metody stosujecie ... uśmiechnął się teraz on ironicznie  
- o ty cwaniaczku ... warknął pleban ... a już słyniesz z pyskowania, no i mi też pyskujesz? 
  Podziwiam że odmówiłeś najważniejszemu sutenerowi komuchów, ale jak nam podpadniesz
  to nigdy nie pozwolimy byś poznał co to miłość i dobro ... teraz pleban uśmiechał się do
  swoich  myśli, znał  metody ich sekty; ale chciał go przyciągnąć w ich struktury, to i nie może
   mocno atakować i dodał ... ale wszyscy jesteśmy ludźmi i może warto się dogadać ... 
   kiwnął głową, przytakując sam sobie 
-   to zależy czego pleban oczekuje ... odparł młodzik i przypominał sobie jesienne uczucie 
    które stało się dla niego dobrym i pięknym ... spóźniona groźba, już poznałem 
    dobre uczucie ... odparł z przekąsem   
- bunt i ogłada i oczytanie i odwaga i rozsądek! no proszę, niby sierota i bez szans a tak 
   potrafi się stawiać ... z podziwem ale i z ironia pleban odpowiedział na jego słowa.
- czyli!? skoro komuchy już cie werbowali to i wiesz, kasę mają organizacje i wszędzie jest 
   hierarchia, sam sobie nie poradzisz i coś wybrać musisz ... bez wsparcia dobrze
   zorganizowanej grupy twoja dobroć będzie tylko wykorzystana ... uśmiechnął się
   i próbował nadać jakiś  sens jego próbie werbunku, jego ton słów był łagodny a zarazem
  stanowczy i otwarty 
- no tak! ... parsknął Sławek ... już mnie wykorzystali z waszych parafii; pracuje często na
  budowach, po waszych gminach i parafiach, ponad połowa mnie oszukała i nie zapłacili ... ironiczne
    uśmiechając  się dodał ... czyli nie kradnij jest szeroko interpretowane;  a to "wykorzystanie" 
     jest    i tak w waszej  hierarchii normalne to i nie ma mam wyboru ... śmiał się  
- no i masz! ... uśmiechnął się sam pleban ... no i u nas są tylko ludzie i zdarzają się błędy,
  trzeba wybaczać! spróbuj! kiedyś możesz poznać od nas kobietę i religia i przynależność
    może ci się przydać ... chciał jakoś przekonać młodzika i poszerzał ofertę ... u nas jedno słowo 
   i musi tak być jak zadecydujemy; będziesz miał posłuszną i dobrą ... stanowczo kolorował 
  to co mogą i potrafią zadecydować 
- z przymusu? a to ciekawe, a co z waszą miłością? ... ironizował; ale i spojrzał podejrzliwie, czyli 
  nie wtajemniczyli go bogowie i nie wie o "przeznaczeniu" jakie mu już przypieczętowali?
  myślał  o Humanicu i o wytypowaniu na "świadka Jezusa"; może lepiej nie zdradzać się,
  że coś wie ..
- trudny jesteś! ale spróbuj z nami ... indagował ... poznam cie z nowym plebanem na włościach 
   co obejmie trzodę w tym regionie ... to ważny hierarcha 
- dobra! spróbować możemy ... odparł Sławek, nie było sensu się stawiać vel przeciwstawiać wszystkim. 
- czyli już cie widzę na religii i na mszy w święta! ... uśmiechnął się  i podał dłoń na zgodę 
- dobra; spróbujmy; sprawdzę to czy "swoich" też nie oszukujecie ... uśmiechnął się  i uścisnął dłoń
  plebana na zgodę; jeszcze coś pomyślał pleban: ojej gazetka; o co chodzi? zerknął za jego
  dyskretnym  spojrzeniem;  a na półce leżała gazeta pornograficzna ... wzdrygnął się i cofnął 
  na wspomnienie dzieciństwa i wyrwał dłoń 
- spokojnie! nic ci nie zrobię ... wystraszony pleban położył na gazetce książkę, to miał być sekret
- to ja już pójdę .... wycofywał się młodzian, tam gdzie naganiacze, sutenerzy i pornografia 
nie czuł  się dobrze! ... to będę na religii! Do widzenia!    

Uciekał! a może szukał drogi ucieczki od nich! Wiedział że nie ma wyboru zbyt dużego.
Niedługo pozna swojego oprawce - ważnego hierarchę i "przeznaczenie".         
   
***********************************************************************************************************

Po wiośnie nadzieja umiera jeszcze piękniej! 


Zabijanie przez czas jest takie uczciwe,
nie każe cierpieć razem z uczuciami.
Potem i nie chce pastwić się nad snami,
zwyczajnie pokazuje: to fakty krwi chciwe.
                                                         ~Slawrys


 





                      Teoretycznie ucieczka w systemie hierarchicznym kończy się  na mecie: (czyli?)
 w miejscu skazania, uwięzienia a nawet  mieszkania. Tak jest i w świecie półsierot, uciekają
 przed systemem, tam gdzie im on pozwala. 

                   Sławek tego dnia uciekał od plebana, ale bardziej od wspomnień; a gdzie trafiał?
 i tak: czeka go spotkanie z hierarchą, i tak jak przepowiadał  sutener komuchów - dostanie
 coś do wyboru: gdzie iść, może z trzy kierunki?; a i tak będzie dla niego źle, a dla systemu
 dobrze. Co mogą innego zaoferować przeciwnicy (tylko oficjalnie) komuchów?
 to go nurtowało i bolało i szarpało i tremowało.  Te uczucia były godne systemu i włodarzy
jacy rządzili na tym terenie. Jedynie wiosna coś próbowała ... ale jej nie wychodziło.
Szarość ulic i systemu zwyczajnie była nie do przefarbowania. Dlatego nie oglądał się,
 tylko szybkim marszem zagłuszał wspomnienia. Każdy krok wybijał rytm pozwalający 
zapomnieć, a kroków było bardzo wiele, a nawet pod dostatkiem. Udało się uciekać
przed myślami, odstawiał to co podstawiali dewianci a skupiał się  na tym co nigdy nie było
zależne od nich - na pozytywnych uczuciach.
Niestety samotność się kończyła wraz z ludźmi, powracało to co narzucał system.
Z daleka poznał mężczyznę stojącego przy wejściu do internatu.  Starszy, szpakowaty,
 postawny, doświadczenie życiowe wyryło na jego twarzy specyficzny urok ... nie czuło się
 strachu, a respekt i szacunek. 
Choć gdy przypomniał sobie pierwsze wieści o nim ... to miał panikę; czy z takim rozmawiać.
 Gbur, ściga w robocie i nie lubi nikogo! 
Po co mu taki ktoś jak on? ... on wiedział, szybko zatrybił. Nikt nie chciał u niego
 robić, a stada tu się panoszące uznały że tak odpracuje zasiłek jaki mu przysługiwał na
 ukończenie szkoły. Będzie robił u niego, a oni mu nie będą płacić za prace. 
- Cześć! ... wyrwał go zamyślenia głos 
- Dzień dobry! co słychać ... odparł udając że nie wie po co przyszedł, wiadomo szuka
  pomocnika. 
- jest robota! liczę na Ciebie, że się przyłączysz ... wyciągnął rękę na powitanie i  jakże
  szeroko się uśmiechnął 
- no i możesz liczyć na mnie, nie będę przeszkadzał ani się wtrącał ... uśmiechnął się Sławek 
i dodał ... lubię gdy ludziom sprzyja szczęście i mogą pracować ... sprzedał przy okazji
 fabryczny uśmiech godny chwili
- o TY! ... parsknął śmiechem ... dobre! no wiesz! potrzebuje byś z nami robił 
- a ja potrzebuje pieniędzy ... uśmiechnął się ... wole iść na ”rampę”; grosze płacą, ale są to 
pewne pieniądze; a mi ponad połowy prac z wami nie zapłacili ... ze spokojem mówił i patrzył
 na reakcje
- no dobra ... ze spokojem odparł ... tym razem ja cie wynajmuje i ja płace
- ale płatne z góry za trzy dni ... uśmiechnął się, bo jak zwykle robota przy dachu była
 zaplanowana na dwa dni: piątek, sobota; a w razie czego to koniec do oporu a nawet 
w niedziele ... mówiąc przyglądał się twarzy rozmówcy; zobaczył ulgę, czyli nie chce go
tym razem wyrolować 
- no nie przesadzaj; za dwa dni z góry i ekstra jak będzie trzeba ... już ze spokojem
  mówił ... sięgnął do kieszeni i bez zbędnego celebrowania policzył i  wręczył kasę ... to co?
  proszę i jutro rano na przystanku czekamy! ... uśmiechnął się 
- to rozumie, jestem jak zawsze i robię jak zawsze ... wymienili spojrzenia, kiwnęli głowami
  i rozeszli się. 

                   Przyglądało się temu kilka osób; jedna nauczycielka i jeden z sekty i kacyk-sutener.
 Wszyscy patrzyli na to wściekli, każdego bolało co inne i innymi się pobudkami kierowali 
 w swojej nienawiści do niego. 
         Nauczycielka nienawidziła go za pracowanie i uczenie się, radził sobie przeciętnie; a ona
wręcz wyczuwała i to dobrze, że on pilnuje by nie mieć lepszych ocen i sytuacji. Zawsze 
przygotowany i wyrachowany. Nie rozumiała że to jedyny sposób sieroty na unikanie
 konfrontacji i rywalizacji z wyższymi z hierarchii. Przetrwanie to czasem kamuflaż 
i unikaniu pierwszego planu. 
         Ten z sekty był wynajęty przez hierarchę; po spotkaniu naczelnych w stadzie  miał go
 obserwować i ustalić wszystko co będą potrzebowali do manipulacji i szyderstwa jakie na
 niego szykują. Miał meldować czy inni z sekt nie spotykają się z nim i coś nie knują na boku.
Nienawidził go już za to, że nie należał nigdzie, nie miał bossa; a najbardziej go bolało ... 
dziewczyny! lubiły pocieszyć oko na nim; a to chyba największa wada biednego. 
         No i kacyk; niedawno wrócił w te okolice i nie mógł sobie darować próby zemsty;
 nienawidził tego  gówniarza, powiedział mu: NIE; Jemu. Tyle kasy mu przepadło, na takim
młodziku zarobiłby kupę kasę, bogate urzędniczki i kuracjuszki z wyższych sfer płaciły niezłą
 kasę za ekstra usługi.   

                   Praca ma sens, ale nie jej umiłowanie. Największą przyjemnością  było jednak
siąść sobie po takich dniach roboty i kupić to co chcesz.  I tym razem, Sławek w niedzielne
popołudnie siedział na ryneczku  w samym centrum pępka świata.
 Pokarmił ptaki, to pogłaskał psa ... co ciekawe chyba jedyne nie traktowały go jako obcego.
 Podeszły, dostawały to co chciały i wracały do stada. Wtem poczuł czyjś wzrok na sobie,
 ktoś szedł do niego pewnym krokiem; podniósł wzrok iiiii opadła mu kopara ... niemożliwe.
 Dziewczyny to już znał, patrzyły za nim i on za nimi; ale wciąż wspominał  te jesienną. 
 Nie wiedział co zrobić z tym uczuciem, ale i bał się przeznaczenia i nie chciał żadnej
 zawracać głowy znając plany sekt. Ale ta osoba co szła do niego
to była: KOBIETA. 
Ledwie przełykał ślinę, a ona! podeszła i usiadła koło niego i mówi:
- cześć! muszę z tobą porozmawiać i coś uzgodnić ... patrzyła na niego z nadzieją 
  i z przerażeniem jakie się w niej kotłowało  
- dzień dobry! ... przełknął ślinę ... ja coś zrobiłem? ... zszokowany pytał i nie wiedział jak na nią
 patrzeć; jej kształty i uroda były WOW speszył się, przymrużył oczy i czekał 
- nie Ty! ... uśmiechnęła się ... słyszałam o Tobie! podobno wytypowali cie do zsyłki i 
jakiegoś przekrętuproszę pomóż; jestem mężatką, a ci z sekty co tu rządzą uparli się by
 wysyłać kobiety do usług seksualnych na zsyłki. Jeden tu to nie daje mi żyć bo mam jechać
 na zachód ”niby im pomóc”; a on od dawna mnie nęka i prześladuje by zmusić do bycie jego
 głupią. 
- świat jest mały ... spojrzał na nią zszokowany ... to i wie Pani co mi szykują i co
mi chcą zrobić? ... spojrzał ze smutkiem 
- wiem, ale jak przetrwamy i kiedyś się zmieni system to zaświadczę o manipulacji i że cie
 oszukali i wytypowali ... patrzyła z łzami w oczach na niego 
- dobrze! na czym ma moja rola polegać, to co mi „przeznaczyli„ trochę rozumie
 ale nie na wszystko mam wpływ .... z żalem mówił  
- chodzi o to, by nie rozbijali małżeństw i nie brali mężatek na głupie Q*rwy dla 
  hierarchów i kacyków; oni wymyślili że niby walczą tam z systemem i    potrzebują kobiet 
do seksu i by wszystkie w tym brały udział 
- to faktycznie idiotyczne! dobrze, jeśli będą wymuszać na mnie opinie na te tematy stanę po
 waszej stronie; nic wiele nie mogę obiecać bo te buce mi jakieś psychotropy aplikują i w trans
 wprowadzają i coś tłumaczą gdzie i kiedy co się ma wydarzyć i co mam mówić ... ze smutkiem
 patrzył na nią 
- no właśnie, jeśli dasz rade, to spróbuj się im przeciwstawić ... uśmiechnęła się do niego 
i położyła dłoń na jego i lekko ścisnęła. 

Poczuł ciepło i ulgę, przestał patrzeć na nią jak dewianci wymuszali i poczuł 
przyjacielski gest i dobro. Ona wstała i poszła do swojego świata, a on jeszcze patrzył z
 podziwem na nią (bo piękno się podziwia). Potem zszokowany patrzył na okolice
 i zastanawiał się nad tym co powiedziała: kiedyś ci się odwdzięczę i zaświadczę o Tobie ...
 Czyli jest nadzieja! ... pomyślał z ulgą. 
Niestety jeszcze tego miesiąca jej mąż stracił prace i zaczął pić z rozpaczy i znaleźli go
 martwego pewnego poranka. Wypadek! Ona z rozpaczy odeszła niedługo po nim, nie chcąc
 żyć bez niego i wyjeżdżać dla zboków. 
Stał jeszcze na jej pogrzebie Sławek gdzieś z boku z dala od stada i słuchał komentarzy
 dewiantów: 
ale go kochała!
ale się kochali! 
nie mogli bez siebie żyć!       

A jego nadzieja szepnęła ... i tak możesz za nich zaświadczyć! bo oni nie 
zaświadczą o Tobie, bo nie mogą; a dla Ciebie i tak mnie nie ma.  
       
*********************************************************************
Rozdział trzeci

Nadzieja umiera byle jak; gdy już ciepło! 


I niebo ofiarowało ciepło, i ziemia
przyjęła to co potrzebne wiosną.
Tylko słowa ludzi dziwnie rosną
kierują się po literze, ku przepaści 
                                      ~Slawrys 







                     Życie półsierot, jako piekło, nie kończy się wcale w chwili wyrwania się
z macek patologicznych struktur społecznych danego regionu. W hierarchicznych 
społecznościach nazywa się to: ”dostałeś się z deszczu pod rynnę”. 
Nie inaczej było ze Sławkiem ... teoretycznie uciekał z jednego syfu i bagna, a otrzymywał
ofertę: szkoła średnia i internat! jeszcze patologia ciekawsza!  Nawet pracowitość nie jest
gwarantem odczepienia się przez sekty, to raczej powód do jeszcze większej nienawiści.
Zawiść i o prace, i pieniądze, i kobiety ... ogólnie o przyzwoite życie, była  w tamtych latach 
nie do opisania. Ogólnie brak przymiotników by to określić ... no może: parszywy! okrutny!
 patologiczny! zwyrodniały system.

                    Taka wiosenna niedziela pełna ciepła gwarantowała tylko chwilami coś dobrego.
 Co chwila i tak zderzał się Sławek z systemem ... ta prośba obcej kobiety i wiedza o jego
przeznaczeniu przez sekty zwiastowała tylko nowe problemy. No tak, teoretycznie można się
 ukryć w internacie przed systemem, zawsze można coś poczytać w ciszy i pomarzyć!
 Niestety gdy tylko wszedł do pokoju dopadły go realia i prawda:
- można!? ... rozległ się równocześnie czyjś głos, odgłos pukania i otwieranych drzwi;
  wchodził do pokoju pewnym krokiem osobnik z hierarchii tubylców. 
- wejdź! skoro musisz ... spokojnie patrzył na niego, potem skierował wzrok na stół i krzesła
  stojące na środku pokoju ... jak chcesz możesz nawet usiąść ... mówił to z spokojem, czekał!
  choć wyczuwał o co chodzi! przypominał tego sutenera z Kllynicy super-komucha: choć ten
  raczej wyglądał na sutenera od religijnych zboków; nie wiadomo co gorsze? obie grupy były
  warte siebie!      
- cześć! ... podał dłoń ... może parę słów o sobie wymienimy 
- cześć! nie musisz nic o sobie mówić, jest was czterech tak podobnych, że i tak nikt was 
   nie rozpoznaje! też was nie rozpoznam ... odparł Sławek, lubił tak ostudzić rozmówcę 
- racja! ... przyglądnął się zdziwiony ... sporo wiesz, albo dobra intuicja! ... przyglądał się jego
  twarzy i mimice  
- niech będzie: intuicja! ... uśmiechnął się delikatnie 
- czyli wiesz po co przyszedłem? ... roześmiał się 
- pewnie ci chodzi o super-plebana i o misje religijną ... ironicznie parsknął śmiechem 
- no i tu mnie zaszokowałeś; sporo wiesz ... patrzył już poddenerwowany lekko ... masz trafić
  w przyszłości do naszej parafii wraz z nowym super-plebanem ... postanowił przejść do
 konkretów ... wiemy że sekta chce cie wykorzystać to  my chcemy ich ubiec i dla siebie 
 coś uszczknąć ... stanowczo przedstawiał swoje zdanie  
- czyli wiesz? stosują trans na mnie i reaguje na to co wy knujecie zgodnie z ich planem  ... 
  spojrzał mu ze spokojem w oczy  
- no tak! odbijesz naszemu miejscowemu dziewczynę i ożenisz się z nią! nie wiemy co knuje
 sekta ale za kilka dni spotka się z tobą ten nowy pleban i będzie cie ”programował”, chcemy
  wiedzieć co? ... oferta nie do odrzucenia wybrzmiała z jego ust 
- zwisa mi to .. odparł Sławek, wiedział że i tak ma zryte życie 
- możemy ci ulżyć w śmierci, oni ci każą poświęcić cierpienie Bogu, a my mamy swoje
 układy i możemy cie przemycić na zachód albo do Chiberii.  Mamy tam swoich ludzi ...
 próbował jakoś go przekonać
- następny ... wyrwało się mu ze śmiechem; przypomniał sobie komucha i jego
  ofertę misji na zachód i inne ...  
- następny? ... przyjrzał się mu rozmówca ... to jednak prawda co dziady z fali mówią! już
 się przeciwstawiłeś naganiaczom od innych organizacji? ... patrzył na niego dość zdziwiony
 ... myślałem, że to takie opowieści z mchu i paproci ... uśmiechał się patrząc na niego
- zawsze jest w każdej historia szczypta prawdy i trochę do smaku przyprawione
   podkolorowaniem, nie wiem co wieść niesie ... śmiał się z tego wszystkiego Sławek 
- nie ważne co niesie; ale u nas za te usługi lepiej płacą ... mrugnął okiem ... jak  zmienisz
   zdanie i nie będziesz chciał cierpieć - to wiesz?! ... kiwnął głową 
- skoro mnie było stać powiedzieć tamtym: NIE; to i wam powiem: NIE ... skrzywił się 
i trochę podgotował złością; smutne były realia i konsekwencje bycia na niższym szczeblu hierarchii 
- nie masz wyboru! ... ironicznie mówił ... to pewnie w tygodniu spotkasz się  z tym super-plebanem,
 a potem z moim bratem Piotrkiem ... roześmiał się i dodał ... na pewno poznasz, że to mój brat 
i uzgodnicie wszystko ... spojrzał jeszcze surowo i powiedział ... masz więcej do zyskania jak ci się
 wydaje! a ja muszę już iść! cześć! ... wstał wypowiadając ostatnie słowa i wyszedł. 

                   Jednostka społeczna określana przez urzędników jako ”mięso armatnie” ma
 nie wiele wyborów pozytywnych. Może próbować, ale wyrok i tak jest jeden ... musisz
stawiać się na ich wezwania. O ile spotkania z półbogami typu: naganiacz; są nawet 
do okpienia, o tyle dealerzy i urzędnicy z wiochy czy super-plebani są na tym szczeblu dewiacji,
 że to oni kpią z ludzi i oni organizują ludziom misje. 
Dlatego na takie spotkania idzie się z duszą na ramieniu. Nie inaczej było ze Sławkiem; tego
 dnia szedł do miejscowej plebani na wezwanie hierarchy. Dzięki plebanowi i tubylcowi już
 wiedział, to główny od misji i będzie nie tyle źle, ale beznadziejnie od dziś w jego życiu.
 Ten też zachowywał się inaczej od pomniejszych, siedział cierpliwie i czekał za biurkiem,
 a on już po pierwszym spotkaniu z tutejszym plebanem wiedział co robić; uchylone drzwi
 czekały, jednak zapukał i pozdrowił 
- dzień dobry! ... powiedział to niezbyt głośno by diabła nie wywoływać z ciemności; cisza!
 kontynuował swoje kroki do drzwi z napisem: kancelaria. Były jak to w piekle bywa otwarte;
  wejść: tak; wyjść: bez pozwolenia  nie wolno! Gdy już był przy nich usłyszał stanowczy głos:
- Proszę wejdź! ... głos był neutralny intonacyjnie; ani to rozkaz, ani polecenie, ani prośba; 
- Dzień dobry! ... powtórzył wchodząc; stara sztuczka z ustawieniem pokoju; półmrok
  pomieszczenia, a boski siedzi plecami do jasnego okna. Zapewnia to nieśmiałość na wejście
   każdej osoby i przewagę psychologiczną hierarchy.
  Tak i on się czuł, bardzo niepewnie, przymrużył oczy i czekał regulując oddech. 
- no i się spotykamy! słynny jesteś! ... kąciki ust lekko zakrzywiły się udając uśmiech 
- nie ja decyduje o tym ... ze spokojem odparł 
- ty decydujesz; niepotrzebnie się przeciwstawiasz hierarchii ... ton słów był pełen goryczy i pretensji
 ... rozmawiasz z wysłannikami innych sekt, a to grzech ciężki; tylko przygotowanym wolno
  rozmawiać i niczego nie uzgadniasz z przełożonymi ... ostro krytykował młodzika
- rozmawiam z wszystkimi bo są ludźmi i ja nie uważam że rozmowa oznacza chęć przyłączenia się do
 jakiejś grupy ... ostentacyjnie odparł zarzut 
- za kilka lat trafisz do mojej parafii to ja ci udowodnię co inne ... ostro warknął w złości
 super-pleban ... za niedługo poznasz swoją przyszłą żonę i będziesz robił co ci karzemy; ma być tak
 jak ustalimy ... warczał 
- ustalimy? chyba raczej będzie to co wy narzucicie! ... skrzywił się mówiąc to Sławek
- co prawda ma narzeczonego innego, ale będzie posłuszna nam - nie tobie i weźmie z tobą ślub
 w  naszym kościele ... z spokojem mówił 
- i to ma być wasz ”sakrament święty”? - oszustwo i przymus obu stron byście mogli 
   manipulować psychiką i wydarzeniami ... odburknął ironicznie
- i co z tego ... szyderczo odparł super-pleban ... tu się liczy przyszłość wszystkich, 
a najbardziej hierarchia i jej zachowanie by tacy jak ty nie mogli zmienić statusu; szkoła
 źle uczy, a z czytania w głowie się przewraca, pozwolimy ci nawet na ukończenie szkół,
 ale potem wykończymy psychicznie 
- to ciekawe ... patrzył przenikliwie na niego Sławek ... a co z waszymi przykazaniami 
  "nie kradnij“ i "nie zabijaj“?
- nie pyskuj gówniarzu! co je wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie ... wściekły pleban
  aż walnął pięścią w biurko 
- no tak! to jest to wasze słynne "nie czyń fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu“ ... prychnął  ironicznie 
- o ty gówniarzu doigrasz się w końcu! tyle! ... wściekły podniósł się i zrobił to co
 i inni z sekt; podszedł do niego i dmuchnął jakimś narkotykiem w twarz; stosuje się go 
jako środek do wprowadzania w trans i do manipulowania psychiką i do programowanie
w ramach misji.     

                       Od tej chwili przez kilka godzin super pleban tworzył w jego umyśle i pamięci
 wydarzenia jakie staną się w przyszłości i jak ma na nie reagować.
                     Wraz z utratą świadomości niestety nie uzyskuje się wolności od sekt
i ich wpływów. Skutkiem ubocznym wprowadzania w trans i szkolenia do "deja vu" 
jest otwieranie się wspomnień i szkoleń z innych okresów.  Przypomniał sobie plebana 
z dzieciństwa i jego słowa; trafisz do naszych i cie skierują na misje; zobaczysz co tam
dopiero robią ofiarom pedofili i pedofilek ... gdy będzie „rok wiary” i będą robić nagonkę
na sekty o praktyki pedofilskie to im powiedz, że jak będą ich oskarżać o pedofilie to niech
same okaleczają swoje dzieci; a tamtym powiedz żeby sobie umowy stare przypomnieli!   
Potem lekarza w szkole i przerabianie z lewo-ręcznego, i szkolenia, i osoby z różnych
para-religii ... i wirowało wszystko i mieszały obrazy i słowa;
topienie, bicie, szarpanie, szyderstwa ... wykrzywione ryje z nienawiści syczały:
nigdy nie dopuścimy do tego byś miał dobre życie! wiesz co robią naszym ludziom? 
nigdy! nigdy! nawet jednego dnia dobrego! takim jak ty nie wolno, nasi są mądrzejsi, 
inteligentniejsi i mają lepsze talenty! 

                  Powoli wybudzał się z letargu i docierało gdzie jest; czuł strach i wciąż wracało
dzieciństwo, odruchowo cofał się od super-plebana. Zerkał dyskretnie na boki i szukał
najgorszego - pornografii. Poczuł ulgę gdy nic niepokojącego nie zobaczył. 
Dotarło do niego pytanie: 
- czy ktoś się już kontaktował i pytał o misje religijną? ... przyglądał się mu
- tak! ... zastanawiał się ile powiedzieć? wypada iść na całość ... tak! praktycznie 
wszystkie sekty i urzędnicy-bandyci i konowały 
- tak? ... lekko zaczerwienił się i wzburzył, szybko łapał oddech ... byłeś może
już w trzodzie co mam objąć? ... patrzył z obrzydzeniem na niego
- jeśli myślimy o tych samych oszustach? to: tak! ... odparł z spokojem ... od dwóch lat
 „odpracowuje zasiłek„ i okradają mnie z plebana trzody i to praktycznie tu wszędzie dookoła
  ... ironicznie  dodał 
- widzę że się będziemy musieli zabezpieczyć i wymusić na tobie wszystko co możliwe ... 
spojrzał z nienawiścią na niego ... to my cie oskarżymy o wszystko co ci robimy 
i co śmieszniejsze to my będziemy mieć dowody i nam uwierzy cały świat ... szyderczo mówił 
do niego pleban ... nawet będzie sprawa w sądzie bo doprowadzimy do rozwodu twojego
i w sądzie będą nasi ludzie; wyszydzimy cie na cały świat ... syczał. 
- to po co wam tyle lat knucia? ... spojrzał ironicznie na plebana 
- po to! zobaczysz! ... uśmiechnął się szyderczo ... na dziś tyle;  wolny nie jesteś! ... roześmiał
 się ... ale możesz iść gdzie chcesz vel gdzie musisz ... śmiał się 
- Do widzenia! .. kiwnął głową; wyszedł z ulgą, czuł coraz większy zaduch w tym pomieszczeniu. 
Gdy stanął znów w świecie przyrody a nie ludzi, złapał potężny oddech ... wiedział już - tylko
pozornej wolności; musiał gdzieś iść! gdzie? tam gdzie wolno w ramach systemu. 

Jedynie wydeptane zwierzęce ścieżki sprawiały wrażenie bezpiecznych, wróg naszych 
nieprzyjaciół jest naszym przyjacielem ... patrzyły z żalem na niego, wiedziały co ludzie potrafią. 

**********************************************************************
Rozdział czwarty

gdy ciepło, nie tylko nadzieja umiera piękniej; wiara też

ciepło jest takie dobre, gdy odbiera
resztki wiary w los byle jaki i uczucia, 
by było którędy uciekać z resztek życia 
nawet drzwi i okna dla śmierci otwiera  
                                            ~Slawrys                                                  









                      Prawo-prawem, przepisy-przepisami, a hierarchia ma swoje potrzeby i tradycje
i obyczaje w patologicznych układach społecznych. Ten dzień nie był w Sławka życiu
pierwszym, gdy był pod wpływem środków psychoaktywnych szkolony do misji religijnej 
i szkolony do wykonywania poleceń hierarchów niezgodnie z własną wolą; 
tak było od 5 roku życia. 
Paradoks ich misji i szkoleń polega na totalnym zaprzeczeniu ich oficjalnej propagandzie, 
gdy chodzi o obyczaje; nie ma żadnej miłości bliźniego jest tylko wyrachowana wojna
 psychologiczna i fizyczna (w sensie walki wręcz vel z użyciem broni). Choć u nich dręczenie
 psychiczne jest tak dopracowane od wieków, że nie muszą używać siły .... wystarczą narkotyki,
 opary toksyn i psychoaktywnych środków i jest raj na ziemi dla religijnych zboków, zniszczą
każdego kogo chcą. 
                      Dlatego, gdy wyszedł z pierwszego szkolenia od super-plebana; długi czas 
błąkał się (skutek oparów narkotyków) zanim jego świadomość odzyskała formę i zaczął
 podejmować własne decyzje i mógł iść do internatu.
Niestety kolejne dni to był koncert paranoi z udziałem hierarchów i kacyków. Wszyscy wiedzieli
 o szykowanej misji i odwiedzali go i wprowadzali w trans i wypytywali o plany sekty i dodawali
 własne informacje i własne polecenia.

                        Czasem im większe zadupie tym trudniej ukryć się przed ludźmi; jedynie
przyroda pozwala zapomnieć o systemie i o potrzebach stada. Tak też nastają takie
chwile gdy patrzysz przez okno i widzisz tylko piękno i dobro świata przyrody.
Ale i tu są drogi, i ścieżki, i ci co wypełniają każdy miejsce sobą ... i tak przyglądał się
Sławek osobie zbliżającej się do internatu, tak! z daleka robił wrażenie kacyka sprzed dwóch
tygodni ... ale im więcej szczegółów widział wraz z jego zbliżaniem się, to przypominał sobie
słowa kacyka: przyjdzie do ciebie mój brat; poznasz go bez trudu; uzgodni z tobą wszystko.
Mijały chwile i nastała ta co trzeba, puknięcie do drzwi i wchodzi kacyk:
- cześć! ... burknął wyniośle, nie przypominał swojego brata głosem i charakterem, o ile 
w tamtym było człowieczeństwo w zachowaniu, ten reprezentował rasową mendę religijną
- cześć Piotr! siadaj ... wskazał mu gestem ręki miejsce przy stole
- skąd znasz moje imię? ... warknął wyniośle
- twój brat mówił że przyjdziesz ... spokojnie odpowiedział
- spotkałeś się już podobno z super-plebanem? ... niby pytał choć raczej stwierdzał,  może
   oczekiwał potwierdzenia
- ba! bo to tylko z nim ... ironicznie uśmiechnął się Sławek
- nie będzie ci tak do śmiechu jak dokończy się misja jaką masz; chcesz ulżyć
cierpieniu to się podporządkuj ... burknął i kontynuował ... masz uszkodzone kręgi; grozi ci paraliż,
 przez takich jak ty płacimy podatki i dostajecie zasiłki za nic, albo się powiesisz albo 
podporządkujesz ... intonacja słów była jednoznaczna ... możesz się nam przydać do walki 
o legalność marihuany jako lek przeciwbólowy i do przemytu narkotyków ... patrzył na niego
 z pogardą
- a co jeśli nie? ... patrzył teraz on pogardliwie na Piotrka
- to już wiesz, ożenisz się od nas z dziewczyną; odbijesz ją naszemu kumplowi i będziesz miał z nią
troje dzieci; teraz cwaniakujesz bo jesteś sierota i nienawidzi cie wyrodna matka i nie masz nikogo
 i nic do stracenia; a tak będziesz miał co do stracenia ... burknął ... nigdy nie zobaczysz swoich 
dzieci; zniszczymy cie i wyszydzimy na cały świat, a ktoś inny będzie dla nich Tatom i dobrym i przy
 nich!
- ciekawa oferta! szantaż! straszenie! ... rozgoryczony patrzył na rozmówcę, przypomniał sobie 
plebana i słowa o ślubie i rozwodzie zaplanowanym przez klechy z sekty; ale skoro będzie
 na tej misji na zachodzie i za oceanem to chyba wszyscy nie są tak pojebani jak ci tu; 
jeszcze w myślach rozważał; może się uda uciec z ich macek.
- nie uda ci się! ... uśmiechnął się szyderczo, wyczuwając o czym myśli  ... wszędzie są tacy jak my;
 najpierw podstawimy cie do Warszochlewki naszym w TV i w mediach, zrobimy cie radykałem
 religijnym i wystawimy do rywalizacji jako naszego, tamci na-szprycują cie narkotykami, powiesz 
co każę, oni to nagrają i ogłoszą na cały świat ... szydził ... nikt ci nawet ręki nie poda ... kpiąc 
mówił i śmiał się ... z pieniędzmi i po cichu każdy głupi sobie poradzi w życiu; a my nigdy 
nie dopuścimy do tego byś miał dom, miłość, pieniądze ... szyderczo cedził każde słowo Piotrek
- skoro tak stawiasz sprawę; mogę bojkotować każdą formę rywalizacji jaką wymyślicie ... starał się
 dostosować ton głosu do rozmówcy  
- i co z tego ... parsknął śmiechem ... na jeden fiks, w ten sposób cie wyeliminujemy z dobrego życia
 i nigdy nic nie osiągniesz ... kontynuował szydzenie ... a nam o to chodzi: rywalizacja i zwycięstwo,
 tylko to się liczy i to by tacy jak ty nic nie mieli do śmierci 
- a jak powiem jak to organizujecie i powiem prawdę o szykanach i o tym jak organizujecie 
"ustawkę" by wygrać rywalizacje? ... ironicznie spytał Sławek 
- no tak! ... ryknął już śmiechem ... i co? pójdziesz na milicje? i co im powiesz? 
co? do klech? do której religii? wszędzie cie wyszydzą i oleją ... szydził na całego
 - czyli szykuje wam „sprawdzam” ... skrzywił się trochę z żalem ... nie wierze by wszędzie był 
system taki sam ... tu rządzicie i macie wszystkich w kieszeni to fakt, ale są i normalni ludzie ... 
mówił z powagą i nadzieją ... zrobię wszystko by wam psuć intrygi i „ustawki” 
- nie dasz rady ... znów szydził Piotrek ... trans hipnotyczny jest silniejszy od wolnej woli ... kpił ...
 a myślisz czemu cie klechy wytypowali? nie masz szans ... roześmiał się 
- czyli tym bardziej powiem wam NIE i nie podporządkuje się i nie pomogę dobrowolnie w handlu 
narkotykami i świadczeniu że są lekiem ... uniósł głowę i intonacje słów 
- hahaha ... roześmiał się kacyk ... powiem ci to na przykładzie feministek;  one chcą rywalizować 
i wygrywać z mężczyznami a zwłaszcza z radykałami; jeśli cie wystawimy i będziesz bojkotował
 rywalizacje z nimi to one tym bardziej cie wyszydzą i zniszczą bo gwarantujesz im wygraną i bezkarność ... śmiał się i równocześnie wyciągnął coś z kieszeni i po chwili dmuchnął jakimś
 proszkiem w twarz Sławka; on po chwili odleciał, a kacyk zaczął go wypytywać i programować
 tak jak plebani.                     

                     Z czasem zaczął się wybudzać z letargu, wracały do świadomości wspomnienia.
Śmierć Taty, szyderstwa sekty, ich intrygi, twarze i słowa przewalały się w ekspresowym
 tempie. Pogrzeb, i czas wcześniej ... ostatnie słowa Taty: 
pomścisz mnie jak im zepsujesz te intrygę. 
- może byś przekazał pozostałym sektom, by mi przestali aplikować za plecami te narkotyki,
 bo w końcu nici będą z tej misji jak mnie wcześniej wykończycie ... próbował zażartować
- nie cwaniakuj ... skrzywił się Piotrek ... jesteś i tak monitorowany przez konowałów z WKU
 i przypilnują byś trwał i byś jak najdłużej wegetował; a to co ci podajemy to coś innego,
 możesz być spokojny, nawet nie ma tych psychotropów w bazie danych medycyny ...
kpiąco się śmiał 
- nie wiadomo czy bimbrownicy i ci od alkoholu zgodzą się oddać wam rynek ogłupiania
 ludzi - pod marihuanę? ... rzucił pytaniem Sławek .. to też wpływowa i potężna grupa bogatych
   handlarzy ... stwierdził spokojnie 
- to nie ma znaczenia ... odparł ... wszystkie religie i tak stosują próbę czasu i inne próby jako
 element tradycji; musi się wejść w nałóg i wyjść z niego by udowodnić silną wolę ... ze
 spokojem mówił Piotr ...  zwyczajnie na marihuanie jest najwyższa przebitka i najłatwiej
 ogłupiać psychicznie ludzi, na głodzie więcej jest w stanie zrobić ofiara i łatwiej wprowadzić
 w trans ... szyderczo się uśmiechnął  
- czyli muszę wspiąć się na wyżyny możliwości by się wam przeciwstawić ... pokiwał głową
  Sławek ... a jeśli w rządzie i w milicji nastąpią zmiany i przeciwstawią się wam? .... spytał 
ot tak dla zbadania wątku 
- nie ma takiej możliwości ... roześmiał się ... robimy usługi dla rządu i milicji i zwyczajnie
zażądamy ciebie jako zapłaty ... ryknął śmiechem.


************************************************************************
Rozdział piąty

Śmierć nadziei omaszczona wiary ostatnimi tchnieniami jest słodka! 


i tak ciepło i tak słodko i tak na sercu 
cudownie i wzniośle patrzeć na wolność 
czekasz i liczysz na ostatnie słowa  
ona jako ten najpiękniejszy dzień przyjdzie.  







                Taka konfrontacja realiów walki o byt i hierarchie w stadzie jest  fenomenem 
na skale światową. Patrzysz w twarz ludzi i sam nie wiesz: co zrobić? jak to oceniać?
Najgorsze i najbardziej bolesne jest zderzenie z oficjalną propagandą: 
prawa człowieka! konstytucja! 
Nagle okazuje się, że sekt sprawiedliwość i bandytyzm urzędniczy i okradanie ludzi 
ma swój sens prawny i jest zgodny z tradycjami stada i przepisami. 
Patrzył  tak Sławek z rozpaczą w sercu co kilka dni to na twarz plebana to znów i innych 
i nie rozumiał ich ”sprawiedliwości”; aż po dzień gdy znalazł gdzieś symbol reprezentujący
ten system prawny: Temida! postać kobiety z zasłoniętymi oczami ... zrozumiał symbolikę:
nawet ona jako symbol nie może patrzeć na bezprawie i obłudę hierarchii stada, lepiej 
zasłonić oczy. 
     Tak! na to się nie da patrzeć, ale są tacy co muszą to przeżyć. Sławek jako tryb systemu
 trwał, żył, ale i próbował wyjść na przeciw marzeniom. Zarobione pieniądze nie tylko
pozwalały  by okradli go kacyki i zboczki-religijne w formie zadośćuczynienia za zasiłek;
pozwalały by sobie coś kupić. Wyrwał tak jedno popołudnie samotne i stanął w jedynym
sklepie jaki wtedy był dla niego ”świątynią” - sklep z sprzętem elektrycznym. Zakup prosty
o jakim marzył: lutownica, cyna i kalafonia. Kupił i dumnie siadł na rynku pępka świata,
poczuł się lepiej ... miał coś swojego. Ale samotność nie jest pisana w stadnych strukturach
społecznych ... i nie mogło być inaczej z nim. Gdy zobaczył kto do niego zbliża się, to go
zatkało z wrażenia. Już miał nadzieje że ma spokój od alfonsa, a tu on znowu! 
cześć! ... śmiał się ... a co to sobie kupiłeś? oj ty naiwniaku; i po co ci to i tak nie stać cie
na warsztat i inwestowanie ... szydził ... narzędzia i takie zdolności się dziedziczy! a ty 
sieroto i tak będziesz kiedyś oskarżony, że wszystko co masz ukradłeś.

Kilkanaście lat później stał na przeciw ważnej dziennikarki. Szydziła: jesteś przestępcą, 
wszystko co masz jest kradzione, to ty wszystko organizujesz i ty robisz ... i słowa plebana 
gdy go pytał, po co im tyle lat knucia: po to! zobaczysz! ... i zobaczył nienawiść w jej oczach;
 i dowiedział się: to ty molestujesz dzieci, to ty handlujesz pornografią; to ty prześladujesz 
dewiantów i pedoli i pedofilki. Potem druga z innego TV; to samo ... to nie oni ciebie tylko 
ty ich prześladujesz od dziecka; tylko szydziła; po latach mieli nawet dowody na niego. 
Zeznania pedofilek, zboków, sutenerów i organizatorów porno biznesu.   
Nie miał szans, jedyne co rozumiał - kiedyś nastanie szczęśliwy dzień dla niego i 
uwolni się od tego parszywego społeczeństwa. Oni nie odpuszczają; jak i ten alfons 
uznawali tylko rywalizacje i walkę do końca do ostatniego tchu rywala by unicestwić 
i eksterminować.  Wtedy podszedł do niego bo bolała go odmowa i utrata zysku 
z handlu i usług. Chęć za wszelka cenę złamania wroga społecznego była czymś 
potężnym dla niego-alfonsa; było to - WYZWANIEM!.
       A on nawet nie miał gdzie uciec przed nim i tym systemem. Czytał książki
i już wiedział; nie ma znaczenia gdzie żyjesz, podziały społeczne są wszędzie takie same 
i dla takich jak on nie ma miejsca. Mógł tylko się zmierzyć z nimi i nie poddać od razu.
Ale pamiętał, albo przedawkuje albo się powiesi; obciążał ekonomicznie system a nie chciał 
odrabiać włodarzom i zbokom religijnym usługami seksualnymi ... nie było innej drogi. 

cześć! ... odpowiedział powitaniem ... nie potrafisz zrozumieć co to: NIE; pogodziłem się
już z wyrokiem i tym co mnie czeka i nie ustąpię ... patrzył ostro na niego Sławek 
- spokojnie ... uśmiechnął się ... dzień jest piękny, warto coś choćby rozważyć; ok! nie chcesz
z starymi mendami z władzy się zabawiać; ale czasem u nas                                           torty się trafiają ... ironicznie się uśmiechnął 
- ba, faktycznie ... lekko się roześmiał, zdążył już odczuć że się im ktoś przygląda; kobieta
 około 20-stki; zadbana, elegancka, piękna - ale pełna pychy, kpiny, szyderstwa
- masz okazje się wykazać! wiesz co to "prawo sponsora"? ... niby spytał, ale zaraz
  odpowiedział ... sponsor płaci, sponsor wymaga; ty zabawiasz ją dziś, płacisz za wszystko,
  a ona ci się odwdzięcza. 
- nie stać mnie na takie; poczekam na jakieś normalne uczucie ... spojrzał na alfonsa ... trafi 
  się to się trafi; nie to nie, trudno! a z takimi nie zaczynam ... w tym czasie podeszła i ona do 
  nich 
- no popatrz! ... śmiejąc się mówił do niej ... nie rozumie, że jak dobrze mendzie na urzędzie 
   dogodzi to mu załatwi coś ekstra i będzie lżej wegetować! no i na takie jak ty też nie 
  chce się skusić ... śmiał się ... nie wie jakim szychom dobrze robisz i co możesz dzięki nim
 załatwić ... śmiał się już zdrowo
- nie bądź dzieciak, dorośnij! ... spojrzała łaskawie na niego
 -kiedy dorośniesz?! ... przedrzeźniał ją ironicznie, już miał powiedzieć że jest dużo starsza, 
potem pomyślał o wersji: o kilka lat starsza; ale wybrał opcje: ... no wiesz, nie mam szans
 z tobą się mierzyć w tej kwestii, urodziłaś się wcześniej ode mnie ... roześmiał się
- choć, zobaczysz coś ... roześmiała się i kiwnęła głową do alfonsa 
- racja, pokażemy ci coś ... wstali i on wstał

                 Szli nie na wschód,  ani na zachód (gdzie są ponoć  cywilizacje rozwijające się 
na świecie) a na południe. Na szczęście było to tylko kilkaset metrów i natknęli się:
- spójrz! ... roześmiał się szeroko boss ... tu urząd wojewódzki, tu komenda milicji
 a tu miejsce pracy takich co chcą awansować społecznie ... spojrzał ironicznie w oczy półsieroty 
- jak widzisz tylko oficjalna propaganda gani wszelkie procedery typu: 
prostytucja, hazard, narkotyki i używki ... dodała ona; śmiejąc się bagatelizowała lokalizacje
 najważniejszych obiektów cywilizacyjnych i użytku publicznego.
- oj tam! oj tam! ameryki to wy nie odkryli ... prychnął śmiechem Sławek ... przecież to wszyscy 
wiedzą, wszyscy z tego korzystają ale oficjalnie muszą krzyczeć że nie wolno ... śmiał się
 i przypominał sobie pociotki; im wszystko było wolno i byli bezkarni; karał ich 
system w ostateczności, a tak to mieli zawsze jakieś ’’kozły ofiarne”  by na pokaz ukarać 
- czyli rozumiesz że możemy cokolwiek załatwić, nawet po Warszochlewkę i jeszcze ważniejsze
 ośrodki władzy; to jest lokalny pępek świata, ale są ważniejsze pępki ... śmiali się oboje 
gdy mówił alfons 
- czyli uroki odkrywania ... śmiał się i on ... i tak mnie nie przekonacie 
- a Ameryki nie chciałbyś odkryć? ... roześmiała się ... o tym dziewczyny marzą, gdy się ustawisz 
i będziesz miał kontakty to będziesz mógł coś „załatwić” jakiejś i będzie ci wdzięczna ... patrzyła
 ironicznie na niego 
- Ameryka już dawno odkryta; choć patrząc na wasz system sponsoringu to nawet wypada
 zmienić podręczniki do historii, bo to nie tyle Krzysztof  Kolumb zrobił ... próbował zażartować z 
nich Sławek ... to wspólna ’kochanka’’ podróżnika i sponsora powinna być jako pierwsza podawana
 jako odkrywca; to ona wysłuchała Kolumba i załatwiła mu sponsora ... niestety żart nie trafił
 na podatny grunt 
- racja! ... alfons spojrzał na nią ... tak powinno być: pierwsze metresa, potem sponsor powinien być
 podawany, a na końcu dopiero ten co odwalał tylko robotę na koniec ... kiwał głową z podziwem
 alfons patrząc na Sławka    
- racja! ... ona też spojrzała na niego z podziwem ... ale jesteś fajny i potrafisz docenić starania innych ... aż jej się oczy zaświeciły   
- no to se odkryłem Amerykę! ... wyrwało się spontanicznie z młodzieńczej piersi; zszokowany  patrzył na nich Sławek; ale wbrew pozorom wyczuwał jej intencje i jego; szykowali jakieś szyderstwo z niego i to nie koniec dzisiejszego odkrywania świata.

              Od tej chwili był zdany na ich system i na to co bogaci potrafią. Oficjalnie 
był kryzys, bieda, ekonomiczny krach ... ale kacyki i plebani szastali pieniędzmi 
i mieli na egzekwowanie  „prawa sponsora“ i wszelkie przekręty; tego kryzys i braki ekonomiczne nie dotykały.  Szyderstwo to podstawa ich obyczajowości, tradycji 
i wyzwania w ramach rywalizacji ... to stado tym żyło i tym się żywiło. 
Zaczynało się od upokorzenia ekonomicznego:
zrób to; kup to; załatw to; co? nie stać cie! ... jeśli nie skutkowało .. to podnosili 
poprzeczkę i zaczynało się rywalizowanie o wszystko co możliwe. 
Jakie masz znajomości, kim są rodzice i co załatwią. Nie masz szans? tym lepiej 
dla nich, łatwiej wygrać rywalizacje.
Teraz wiedział że będzie rywalizacja trudniejsza i wyższy poziom szyderstw, 
prostytutki wyszydzały seksualnie ... im już nie chodziło o chwilowe upokorzenie, 
a psychiczne wyniszczenie i o eliminacje z życia na stałe.  
Ich szyderstwa to chwilowy ból, ale skutki rozłożone w czasie to praktycznie 
wdeptanie wszystkiego co wartościowe w syfiaste dno systemu. Totalna przegrana
wytypowanego do rywalizacji z nimi była pewna i z góry przesądzona. 
Kacyk wiedział co robi wystawiając go do rywalizacji. Zaczynał i resztę rozmieć, 
teraz to olewał i nie ruszało go to. 
Potrzebne było do skutecznego wyszydzenia ... nieudane małżeństwo, strata dzieci,
zdrowia. Tak! to prawda ... ich ustawiona rywalizacja i szydzenie nabiera mocy z czasem.
Sławek poznał dopiero to kilkanaście lat później; siedział już z trójką dzieci 
chyba ostatni raz ... ważna Pani z wyższych sfer patrzyła szyderczo w jego oczy i 
kpiła:
- no i co? myślisz że ona nie ma innego? ... nic tak nie bawiło i nie sprawiało im radości 
jak  wbicie czegoś ostrego w uczucia.

             Tak to bolało i niszczyło; szyderstwa prostytutek i dewiantek przygotowywały 
tylko grunt pod rozpacz i niemoc wobec takich chwil gdy szydziły kobiety z najwyżej
hierarchii. Patrzysz na swoje dzieci i nie możesz im nic zapewnić bo one muszą cie wyszydzić.
I zostaje na lata nie tamto wyśmiewania i złośliwości ... a spojrzenie tej kobiety.
Jej wzrok przypominał mu o niemocy i że jest nikim i  jak boli rozstanie z dziećmi.
Dopiero po latach rozumiał plebana i kacyków ... i to dlaczego go wystawili im do 
wyszydzenia. Z uczuć nic nie zostaje ... strzępy, zero nadziei, tylko rozpacz i żal! 
Nie bolał brak miłości i szyderstwa ... nawet była żona gdy szydziła: Ty sieroto! 
nie bolało. Pamiętał, doprowadzą do rozwodu i go oszukają ... nie dopuszczą 
do tego by miał dom, miłość - to nie dla biednych i sierot - to nie bolało! 
Bolała rozpacz za domem uczuciowym, za dziećmi i to upokorzenie odebrania nadziei.
To byli ludzie, ostatnia instancja zaufania i ostatnia nadzieja. 
A co dowiadywałeś się ... kolejny poziom wyszydzenia do przekroczenia przez nich 
a on miał to przetrwać ... i tylko brzmi w uszach: takich jak ty nie szkoda! i tak nie 
masz szans! 
I jej wzrok, gdy się przypadkiem widzieli; takie szydercze: no i co? nic nie możesz!

          Jedynie zderzenie na misji emigracyjnej z elitami sekt napawało humorem i sprawiało
że pusty śmiech i ich szydzenie z sierot nabierało choć trochę inny wymiar.
Taki dzień emigracyjny zaczął się prawie typowo
- co za przychlast! co za dupek! no co za  ....... tu wypada wstawić typową wiązankę
 inwektyw ale poprzestanę na kropkach .... witał tak dzień sąsiad Sławka, lokalny boss
vel burdel-dziadek-sponsor  
cześć! aż miło powitać dzień, taki piękny ... witał się z nim Sławek, podał dłoń i próbował
wciągnąć w rozmowę by rozładować emocje i by się gość wygadał
- cześć! ... ucieszył się na jego widok; łączyła ich relacja czysto sąsiedzka, różnili się 
   wszystkim włącznie z profesja .... Tak! piękny dzień; daj spokój! ale mi zrobili; 
tak spartolić robotę! no tak zawalić! 
- spokojnie! ... próbował załagodzić ... może niech poprawi i jakoś się ułoży wszystko 
- tak! ... prychnął śmiechem ... POPRAWI? ... aż się sam boss roześmiał ... ten pajac
  tylko wszystko spieprzyć potrafi; tego co on zrobił nie da się poprawić ... złość i 
rozpacz przeradzały się w śmiech 
- boss wybacz! nie chciałem ... słysząc śmiech boss-a przyszedł winowajca i próbował 
  się wytłumaczyć; patrzył błagalnym wzrokiem na niego i słodził - naprawdę nie chciałem
żeby tak to wyszło; jakoś to załagodzę; poniosę koszta ... proponował łagodnym głosem 
- no! mi - reklamacje! no wiesz co to reputacja? ... wciąż śmiał się myśląc o poprawieniu tego
co się stało 
- szefie, ale ona sam chciała! "a teraz klapsa mi daj"; no to dałem ... opuścił wzrok winowajca
- tak! dałeś! ... roześmiał się ... ale jest i siniak po nim i "pasztet" chce zwrot kasy 

i w blasku słońca przez chwile; było nie tylko zgodnie z systemem; było ciepło i śmiesznie. 

I nie wiesz czy warto przetrwać piekło życia, gdy stajesz jako NIKT po latach; sierota; 
inwalida; ekonomiczne zero; rozwodnik; i zderzasz się z dniem z życia w ramach systemu. 
Dobrze że jest śmierć; może oni się będą śmiać i szydzić do śmierci z niego. 
On będzie się śmiał po śmierci i cieszył z lepszego świata! bez tego systemu.

*****************************************************************************

Rozdział szósty:

Zapach wspomnień można porównać do smaku łez po marzeniach! 


Jeśli nawet jest z czego się śmiać cierpiąc
trzeba wypominać nadziei każde jutro.
Codzienność nie musi być niczemu winna,
zwyczajnie zamykasz oczy i widzisz lepszy świat.
                                       ~Slawrys
                                                             
                           





                   Nie ma sensu porównywanie wydarzeń z przyszłości z historią; i tak trzeba
zmierzać się z hierarchią i brutalnymi realiami systemu. Wracam więc do 1985 roku
jako tego czasu jaki warto przypomnieć .... kryzys i bieda były takie: że mirabelki osiedlowe
i szczaw z podmiejskich łąk stawał się rarytasem; a obwieszeni wiązankami papieru toaletowego
czuli się zwycięzcami i odznaczonymi przez los (dla zrozumienia tego fenomenu trzeba
sobie użyć zamiast papieru toaletowego aktualną gazetkę partyjną - zrozumiecie!).
Pieniędzy po prostu nie było; nie było towaru; nie było itp itd ... na szczęście była musztarda, ocet
i sponsorzy. Kasę miały "organizacje" i ich przedstawiciele w terenie. Kupowali kogo trzeba
i to co trzeba - stawiałeś się - nie miałeś nic. Sławek  nie przeszkadzał hierarchom i kacykom
dopóki nie miał nic i nie pracował ... pierwsze sukcesy to pracowitość i pierwsze pieniądze i to
stawało się przegraną i już przeszkadzało wszystkim. W tym systemie tylko można mieć będąc
 "nominowanym"; a on poczuł smak zwycięstwa: kupował coś swojego i dla siebie .... ale musiał
zaraz zmierzyć się z systemem i poznać przegraną z hierarchią stada: zawsze masz za mało i mniej
od kacyków i pociotków.
Szedł z alfonsem-komuchem i jego towarzyszką i miał się wykazać z znajomości >prawa sponsora<
i jak go wykorzystać odpowiednio. Nadawały się do tego miejsca tłumnie odwiedzane w ramach
wydarzenia sezonu. Tłum ludzi to gwarancji pokazania się i pokazanie gdzie jest
czyje miejsce w hierarchii. Wbrew pozorom od czasu do czasu wydarzenia kulturalne
sprawiały że nawet pępek świata stawał się normalnym regionem pełnym roześmianych ludzi
i to nawet gdy każdy był ustawiany w ramach hierarchii.
Coś się wydarzy: premiera - pierwszy dzień wyświetlania filmu w kinie! to było to wydarzenie.
Szli spokojnie on-kacyk z wypchanymi pieniędzmi kieszeniami i półsierota co czuł na dnie kieszeni
zwitek banknotów. Kacyk z marszu postanowił mu pokazać swoją moc ... i zaczepił pierwszą lepszą
dziewczynę; afrodyzjak działał, już ją sprawdzał czy "naturalna" czy się czymś nie faszeruje by udawać
kobiecą. Sławek jak zawsze wolał myśleć: co i dlaczego?. Dziwił się, dlaczego do kina? lepsze były
restauracje i dyskoteki do pokazówek. Kilka razy z resztą miał już z nim przepychanki; to
przepychanki pod "uzdrowiskami"; to wciągał go w imprezy czy w internacie czy też w terenie.
Trzeba przyznać wiedział jak dokuczyć ... zawsze przyglądał się twojemu zachowaniu i jakiej się
przyglądasz i on >sponsor< zaliczał ją pierwszy; nikt nie potrafił ukrywać emocji, to wnerwiało!
Nikt nic nie mógł zrobić panienki same go chciały i pozwalały na wszystko ... dopóki płacił! pewnie
i jego kiedyś potraktują jak zużyty banknot; ale teraz on był młody i używał życia i ich.
Co ważne większość takich spotkań poprzedzał spotkaniem i szprycowaniem psychotropami i
programowaniem. Rywalizacja miała być taka jak on chce i jego towarzyszka, to i manipulowali.
Trzeba przyznać że byli zawzięci. Przypomniał sobie jak kazał mu jechać pociągiem i usiąść koło
wskazanej przez niego dziewczyny i o czym ma z nią rozmawiać ... czuł jej presje, jak wymuszała:
no powiedz to co masz powiedzieć i jakby ktoś ich podsłuchiwał a oni potrzebowali świadków.
Sprzeciwiał im się na razie, ale bał - kiedyś złamią go i już nic nie da się odkręcić.
Gdy przyszli pod budynek kina: zrozumiał ... to było jedno z niewielu kulturalnych epizodów w tej
okolicy ... stawiła się na seans cała >śmietanka< i >wazelina< towarzyska. Chyba chcieli
jego kosztem wnerwić wszystkich, on-nieklasyfikowany w hierarchii ona - cóż: towar z wyższej
półki, ale denerwujący miejscowe damy. Czyli niezależnie co się stanie, ma przechlapane w następnych
tygodniach.
Na szczęście w tłumie można zniknąć chwilami. Choć spojrzenia i miny jasno wyrażały opinie o nich:
jak oni śmieli przyjść w ich dzień na seans! 
Było w tym wiele racji, Sławek nie pasował do miejscowych elit ani do ich przydupasów; wyróżniał się
nie tylko ubogim strojem, ale i brakiem ogłady. Za to ona robiła furorę, miejscowe damy dzieliły się - na te
co pewex miały za centrum zakupowe - i na te co kupowały na bazarach i targowiskach - i na te co
przerabiały wszystko co możliwe i nadaje się jeszcze do noszenia - a i tak prezentowały się przy niej
ubogo i niezbyt uroczo, normalnie gasiła je wszystkie. Fakt, reszta już była jak to u bogatych standardem:
wulgarna, pełna pychy i pogardy. Jak tylko skupiała na nim wzrok, od razu można było wyczytać
o czym myśli: ale go dziś wyszydzi!
Kacyk widząc że biletów nie ma, postanowił udowodnić magię mocy sponsora:
- zostańcie tu ... rozkazał ... tu na pewno >koniki< sprzedają bilety ...  i ruszył w tłum
- to ja idę do toalety ... odparła jego przyjaciółka i ruszyła w swoją stronę
- przepraszam ... spojrzała na mnie dziwnie dziewczyna poderwana przez kacyka ... źle się tu czuje;
  nie jestem prostytutką! ... opuściła wzrok
- mi nie musisz się tłumaczyć ... odparł Sławek ... ja cię ani nie oceniam, ani nie mam zamiaru ganić;
  to sponsor! gdybyś widziała co on robi na imprezach z dziewczynami to byś jego dzisiejsze 
  zachowanie inaczej oceniała ... uśmiechnął się do niej i próbował złagodzić stres spokojnymi słowami
- dlaczego on cie zaczepia? i tu do wszystkich skacze? .. pytała wystraszona
- to kacyk z Warszochlewki; pokazuje siłę i miejscowym gdzie ich miejsce; samiec-alfa ... próbował
   zażartować z sytuacji ... jest prikaz odgórny: podkulić ogony i nie podskakiwać do niego ... śmiał się
  przypominając sobie miny dyrekcji szkoły i internatu i lokalnych kacyków gdy obwieszczali przybycie
   super-komucha ... jak widzisz sama, robi co chce i jak chce i schodzą mu z drogi!
- to czemu to wszystko? ... już się uśmiechnęła widząc że nie oceniam jej podporządkowania sponsorowi
- pewnie chce mnie upokorzyć i wyszydzić w ramach tubylczych elit ... starał się bagatelizować
   to co go czeka ... sama spójrz jakie tu elity: wali fetorem od małego po wielkie EGO, a i wazeliny
   towarzyskiej nie brak bo aż szczypie w nosie i w uszach ... uśmiechnął się

Aż warto było podziwiać, każda para-religia dziś wystawiła swój pierwszy garnitur elit. Kilka ich
tu funkcjonowało to i tłum był. Jedynie brakowało Posępnych Strażników Mocy Religijnej; cichych
bojówek pilnujących by kłaniano się hierarchom i by nikt nie podskakiwał.
Wszyscy prawie kłaniali się sobie i okazywali łaskę graniczącą z kulturą i grzecznością. Jedynie
damy okazywały czasem swoją dezaprobatę gdy nierozgarnięty macho zatrzymał się wśród nie tych
stopni hierarchii co trzeba. Tak to nawet odnosiło się wrażenie: to faktycznie kulturalny wypadek
w ramach życia w stadzie.

... rozdział w trakcie pisania ...

*****************************************************************************

Rozdział siódmy:

Dopiero jesienią nadzieja umiera najpiękniej! 


... w trakcie pisania ...

... cdn ...
...cdn zawieszony na czas nieokreślony - brak zdrowia i sił do tworzenia! ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz