piątek, 1 maja 2015

dno bez widoku na niebo! - opowiadanie; proza


Na bezprawiu i przepis nie do udźwignięcia z ziemi!



           Gdy nieludzko oceniasz się i to co możesz w ramach życia w stadzie brniesz
jeszcze bardziej w sidła systemu. Najgorsza jest niepełnosprawność, nie masz szans
na stałą pracę zgodną z przepisami, nikt nie chce odpowiadać za stan twojego zdrowia.
Ale na czarno (czyli bez umowy o pracę albo na śmieciówkę) nie przeszkadza
włodarzom zatrudnianie. Wtedy i praca po 10 godzin dziennie jest wskazana i
płatna, a wegetować trzeba. Ustępujesz władcom i robisz co dajesz rady, tylko
zaciśnięte zęby czasem nie mają siły utrzymać splunięcia na proch po “wartościach“.
           Nagle światełko w tunelu; własna firma i handel na targowiskach. Może
się uzbiera opłacić haracze ... zaczynasz marzyć i robisz jeszcze więcej jak możesz.
Pracujesz u kacyków i trochę swojego robisz. Na opłaty wystarczy i zostaje trochę
by istnieć.
          Zaczyna się okazywać że praca popłaca ... odkładasz coś pierwszy raz
w życiu i już się to nie opłaca. W tym stadzie pracować można ale nie zarabiać,
nawet marnych groszy nie wolno. O ile wyrozumiałość organizacji pozarządowych (zwykli
lokalni przestępcy) jest tradycyjna ... to w zderzeniu z bandytami z organizacji
nie-rządowych i para-religijnych nie ma litości ... jest tylko rozpacz i żal że
się żyje i chciało pracować i zarabiać.

          Stoisz przy swoim towarze i czujesz: jesteś obserwowany. Postawny
mężczyzna przygląda się; gdy spostrzega że go widzę ... podchodzi.
- cześć! ... spokojnie wyciąga rękę na powitanie ... jak się handluje? .. dorzuca pytanie
- cześć! ... odpowiadam z spokojem ... za mały jestem na handlowanie, raczej:
czasem coś sprzedam ... opowiadam z spokojem
- to mój teren ... już mocniej burknął ... tu się płaci za bycie ... stanowczo i ostentacyjnie
  wali prosto z mostu
- no niby tak ... po pierwszym zaskoczeniu, przychodzi uspokojenie ... teren może 
  twój ale ja płacę już nie-rządowi ... odparłem
- masz działalność i wszystko legal ... wybałuszył oczy
- tak! ... ja się nie dziwiłem, „wolny rynek“ to pralnia lewych pieniędzy z hazardu,
  handlu ludźmi, i narkotykami, i bimbrem i tytoniem itp itd ... ja nie mam układów 
i znajomości ... odpowiedziałem
- dziwne ... patrzył na mnie
- na prawdę! przeglądnij samochód, Żuk nie ma specjalnych schowków, to prosty
  samochód ... postanowiłem nie stawiać się.
On bez skrupułów skorzystał z zaproszenia; zaglądał sprawnie w wszelkie
zakamarki.
- dziwne! faktycznie ... patrzył zdziwiony ... to jak ty na tym wychodzisz? 
- pracuje u kacyka na śmieciówki i trochę z tego co sprzedam  i coś zostaje ...
uśmiechnąłem się ... z handlarzami nie chce konkurować bo tu czasem potrafią 
zagryźć za marny grosz a co dopiero o odbiorców “używek“ ... dodałem
- no tak! ... pokiwał głową i pożegnał się
Spotkałem go jeszcze tydzień później; pewnie pojechał za mną i posprawdzał
czy mówię prawdę.
- cześć! ... przywitał się uśmiechając
- cześć! ... ucieszyłem się że jego mowa ciała taka, już nie chce haraczu i pewnie mi wierzy
- mam do Ciebie prośbę! interes! może chcesz ... ton intrygujący zwiastował ciekawą
  ofertę ... mam sporo kasy i ludzi; ale musimy tym jakoś obrócić ... porozumiewawczo
  poruszył kącikami ust ... by to wróciło legalne ... przyglądał się mi mówiąc
- to nie takie proste ... opuściłem głowę; lata szykan i dyskryminacji powodowały coraz
  większą samotność; oficjalnie w tłumie sobie radziłem i z wszystkim co niesie hierarchia
i sekty okoliczne; życie poza najniższym szczeblem systemu było ciągłym ryzykiem, albo
narażasz się zorganizowanym grupom przestępczym-urzędniczym; albo narażasz lokalnym
kacykom i bossom poza-rządowym; choć najgorsi byli z ramienia sekt ... ci byli
najbezwzględniejsi i najokrutniejsi! Za odmowę współpracy i płacenia haraczu organizowali zsyłki
i misje religijne i już nie miałeś szans na życie. Próba wiary vel czasu (co najmniej 3 lata)
i niszczyli doszczętnie człowieka. Zastanawiałem się od kogo jest? żadnych oznak, emblematów,
nic co by go wyróżniało ... mógł być lokalnym bossem poza-rządowym; z reguły piorą kasę
z prostytucji i z przemytu ludzi i hazardu. Tu było kilku dużych graczy (poker, automaty, 3-karty),
no i ci co pracowali na emigracji nielegalnie gdzieś te pieniądze musieli lokować.
Od twardych narkotyków i używek nie był, ten teren i towar był już obstawiony przez
para-religijnych i ich bojówki. Ci mieli tak z nie-rządem uzgodnione, że gdy robili nalot na handlarzy
to ci pierwsi schodzili z stoisk by ich nie kontrolowali i nawet nie podchodzili.
Z czasem wszyscy się śmiali i wszyscy wiedzieli kiedy bandyci-urzędnicy będą robić kontrole;
religijni usuwali się by sobie w drogę nie wchodzić. Ten by tak nie podszedł, tamci w inny sposób
działali.
- będzie kłopot; tu jest tłoczno od chętnych do tego ... próbowałem mu przedstawić to co wiem,
  wyglądał na wysoce rozgarniętego intelektualnie, może odpuści mi ... popatrz ... przyniosłem
papiery i dokumenty firmy ... masz, tu opłatę za ZUS prawie 1000 plus koszty dojazdu plus 
opłaty około 1000 plus najniższa krajowa 800 to prawie 2800 potrzebne jak chcesz być 
szarak - a jak chcesz być boss to wypada zarobek dużo wyższy; ale i tak przy marży 20%
to taki marny zysk uzyskasz przy obrotach 14000 w ciągu miesiąca .... czy to realne? sam widzisz 
że nie! ... spokojnie tłumaczyłem ... przy 20 dniach w miesiącu roboczych musisz mieć 
800 dziennie utargu; a popatrz ...pokazałem mu kasę ... jak uciułam 400 to wszystko? skąd 
jeszcze na haracz? zrozum?
- dziwne! ... tylko patrzył na mnie ... no a jak bym dał ludzi kupujących i kasę? ... zaproponował
- ameryki nie odkryłeś ... spojrzałem na niego ... tu już to ustawione i zalegalizowane z 
  nie-rządem; musisz być na ryczałcie i mieć rolnicze ubezpieczenie i wykazujesz dochody jakie 
chcesz a opłat masz tyle co kot napłakał; jedynie towar musisz mieć nie taki jak ja, tylko 
pierwszej potrzeby to co jesteś w stanie okazać że sprzedasz w odpowiednich ilościach. 
 Główna pralnia kasy jest w Kllośnie, tam się dogadali i przyjeżdża od 50 do 100 autobusów
  dziennie z ludźmi; tam przyglądnij czym handlują i w jakiej cenie i w jakiej ilości - to zrozumiesz ...
 uśmiechnąłem się ugodowo ... sam widzisz że mam do kitu sytuacje i nawet nie nadaje się 
do pralni, nie mam dostępu do odpowiedniej ilości towaru i mam za wysokie opłaty ... rozłożyłem
 ręce w geście bezradności
- no to rozumie; to mi wyjaśniłeś jak trzeba, masz racje! przemyślę to, poobserwuje i coś 
  wymyślę! ... pokiwał ze zrozumieniem do mnie głową ... dzięki! ... jeszcze podał rękę
  na do widzenia

Gdy chłop (tak zwany z jajami) organizuje biznes, to jest możliwość wytłumaczyć i dogadać się.
gorsza inna kategoria .. urzędnicy; ci mścili się za bycie na smyczy para-religijnych.
Tak?! taki przypadek w nieprzypadkowy dzień stał się ... szedł ważniak na głodzie odwiedzić
stoisko z odlotowym towarem; do tej pory trzymali go na smyczy sami wędrując do niego; zawsze
spytali: a może trzeba? i dostawał, nawet gratisowo; dziś smycz traciła dziewictwo i smakowała swój
pierwszy raz w drugą stronę. Gdy stanął przy nich, triumf i pogarda malowały się na twarzach
handlowców ... chciał kupić, a oni nie! nie chcą pieniędzy; po chwili "działka" towaru leżała
w kałuży, upadła niechcący i jeszcze niechcący jeden z sprzedających nadepnął na nią.
Weź sobie! tylko rozbrzmiało w powietrzu. Złowroga cisza zwiastowała odwet i zemstę; nie! nie na
handlowcach, jeszcze by ich musiał urzędnik przepraszać; są tacy co nie podskoczą im
rządzącym. Podniósł "działkę" z błota jak relikwie, jak najcenniejszy przedmiot. Ruszył jak
najszybciej do swojego świata władzy; przechodząc koło mnie spojrzał złowrogo na mnie
i wycedził przez zęby "pożałujesz że żyjesz". Dlaczego ja?; odpowiedź była na pobliskim cmentarzu
i na grobie mojego Taty. Bezkarnie mógł powetować sobie uszczerbek na władzy!
Zaczęły się kontrole; zawsze dwa typu nienawistne i zero dyskusji i zero szans i zero tłumaczenia.
Winny! winny! winny! winny! winny!

i czas był na najgorsze; poczułem że zbliża się, ciarki, mrowienie, zimny pot nagle mnie oblał.
Po chwili stał przy mnie ON; para-religijny; przebijał wzrokiem i karał za wszelkie grzechy
złego świata. To była chwila gdy modlitwa nabierała słusznego wymiaru: modlitwy o litość!
przełykałem z strachem ślinę i nagle usłyszałem:
- 10% ... burkliwi ton plebana
- co się stało? jakie 10? o co chodzi? ... jąkałem się, strach paraliżował, wiedziałem: dopadli
   mnie! już po mnie! jak odmówię: misja i cierpienie!
- nie zgrywaj się! ... warczał  ... dajesz 10 to powiem by u Ciebie kupowali ... stanowczo
   nie proponował; to było jak przykazanie kościelne
- ale co 10? ... postanowił spróbować się dogadać ... 10 od zysku czy obrotu? .... spytałem
- nie rób ze mnie idioty! ... warknął wściekle ... OBROTU ... prawie wykrzyknął
- obrotu? ... przedrzeźniałem go ironicznie; czyli po mnie; wiedziałem nie mam szans; a i w umyśle
  się przebijała misja religijna jaką już mi dawno sekty zaplanowały; jeszcze na dodatek pod
wpływem stresu ucisk kręgu na rdzeń powodował coraz mocniejsze paraliże; co chwila prąd
przeszywał to od odcinka lędźwiowego po stopy to wędrował po całym ciele; nie mogłem opanować
 drżenia ciała; rozumiałem już że nie ma nadziei; nie chciałem im pomagać prać kasę, znałem już los
niejednej osoby wystawionej do ich "prób wiary"!
 ... półgłosem powiedziałem: NIE


 Od tej pory już tylko została mi modlitwa o litość do Boga i o szybką śmierć! życie w tym stadzie
już nie miało sensu ani wartości! Jedynie wbrew woli po latach wstawię jako puentę punkty
z konstytucji i praw człowieka:
- Zabrania się dyskryminacji w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny (art. 32)
- Konstytucja przyznaje obywatelom wolności i prawa osobiste (ochrona życia, wolność i nietykalność osobista, zakaz tortur, nieludzkiego i poniżającego traktowania oraz karania i stosowania kar cielesnych (art. 40)  

-prawo każdego człowieka do uznawania wszędzie jego podmiotowości prawnej
-zakaz stosowania tortur, nieludzkiego lub poniżającego traktowania lub karania
-zakaz trzymania człowieka w niewolnictwie lub poddaństwie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz