środa, 15 czerwca 2016

mieszalnia genów! ... opowiadanie-proza

słowo wstępne:  


               Możliwości społeczeństw jako inteligentnych grup najlepiej oceniać 
po przekrętach jakie organizuje. To opowiadanie nietypowe, to opis przekrętu.
Nazwałbym go "przekręt na Downa". 
Na ile organizatorzy okazali się inteligentni i cwani? ... zostawię ocenę 
czytającym. 
Do opisu skłoniło mnie spotykanie uczestniczek przekrętu ... kilka dni temu; 
w czerwcu 2016 roku; spotkałem jedną z kobiet co widocznie brała udział w tym,
twierdziła że ten "Down" nie krzywdził kobiet, to była dla nich przyjemność!!! 

mieszalnia genów - przekręt na Downa!    

część pierwsza:    
               Każda epoka w rozwoju ludzkości ma swoje elementy po których 
trudno oceniać czy rozwój idzie w dobrym kierunku. Epoka aktualnie 
funkcjonująca to podobno,
 po: - starożytności
po: - średniowieczu
po: - czasach nowożytnych
epoka zwana: 
-czasy najnowsze (od 1914 roku)
Nazwa "czasy najnowsze" na szczęście nie narzuca że to czasy najlepsze dla 
ludzi i dla człowieka jako jednostki. Dlatego wolę własną nazwę tych ... tak; 
właśnie tych czasów: Epoka Łupienia Naiwnych. 
Przykładem; że jest coś więcej jak "łupienie" samo w sobie w tej epoce; 
jest "przekręt na Downa". 
Jego początki to lata 60-te lub 70-te, dokładnych dat nie znam i tych co 
wpadli na genialny pomysł też nie. Z czasem przekręt ewoluował i zmieniali się 
mieszający genami jak i organizatorzy ... dlatego bardziej opisuje system i sam 
przekręt, a nie osoby biorące w tym udział - nie mi oceniać. 
Zaczęło się od nie wiadomo czego ... najprawdopodobniej: 
w latach 50-tych doszło do kilku napadów i ich łupem padł wielki majątek. 
Zainwestowano te środki w enklawy w innych regionach świata, a po
dogadaniu się z religijnymi dewiantami zainwestowano w tak zwane 
"misje religijne". Ktoś tam musiał przebywać "na misjach", przybywało rezydentów
i potrzeb. Potrzebni byli niewolnicy, niewolnice itp itd. 
Organizatorzy w wyniku przemian w inteligencji tłumu i własnej doszli do wniosku
że trzeba coś stworzyć genialnego ... wykorzystując procesy zachodzące 
w poruszaniu się szarych komórek wymyślili przekręt z mieszaniem genów.
Było zapotrzebowanie na geny; i były chętne co zapłacą, to i mieszalnia 
miała swoje "tu i teraz" w tej epoce i w ramach stworzonych enklaw. 
Tak stworzono trójcę, dwóch oficjalnych dawców i jednego bonusowego: 
- brunet ... czarnowłosy, zdrowy, o wszelkich cechach zapewniających 
                  zdrowe geny
- blondyn ... albinos, jasnowłosy, zdrowy, o cechach zapewniających 
                  zdrowe geny 
- dobry duch ... mężczyzna z zespołem Downa zapewniający swoimi genami 
                   trochę kolorytu mieszaniu genów i trochę niepewności temu 
                     co się urodzi z takiej mieszanki. 

--------------------------
część druga

                 Samo wymyślenie przekrętu to jeden sukces szarych komórek,
ale zaplanowanie jego kontynuacji i przewidzenie tego co nawet po 50 latach
się stanie to całkiem inna para kaloszy.
                Tu sam doceniam sprawność nie tylko genów organizatorów, ich
szare komórki po prostu się wykazały niezłym sprytem;
przenosimy się do roku:
- czerwiec 2016 ... wściekła z elit odgraża się "...już nigdy nie skorzystam
  z usług tych żygolaków, to oni mnie zapłodnili tym Downem!..."
- czerwiec 2016 ... uszczęśliwiona misjonarka przekazuje swoje co wie:
    "...ten Down nie krzywdził kobiet, on im sprawiał przyjemność..."
- wiosna 2010 (misja w strefie okupacyjnej) ... do boss-a (jednego z organizatorów)
przychodzi kobieta z pretensjami; oszukał ją! pobrała od niego geny, a dziecko
ma schorzenia i sprawdzała ... po latach się geny nie zgadzają (dawca ma inne i
dziecko ma inne) ... gdy ta złości się ... spogląda boss na mnie i szydzi:
"...żebyś ty wiedział jak ona mi geny do sprawdzenia pobierała..."
jeszcze szydzi w wspomnieniach jak dokonali przekrętu z samym zamieszaniem
genami.
- około 2002 roku ... spotykam "misjonarkę", ma troje dzieci ... rozżalona,
jeździła korzystać z mieszalni genów, zapłaciła za geny od "bruneta" ... i potem szok,
pierwsze dziecko zdrowe i po dawcy ma sporo zdrowych genów ... drugie, ten sam
dawca a już uszkodzone geny! trzecie ... tak samo - ma uszkodzenia genów ... najchętniej
by złożyła reklamacje, ale nie mogą dopaść dawców nic się nie zgadza.
- rok 1984 ... odpracowuje rentę na ukończenie szkoły ... spotykam dzieci z mieszalni
  genów ... są teoretycznie zdrowi, ale okazuje się że mogą spłodzić dzieci z uszkodzonymi
  genami ... są bogaci, z misji mają sporo pieniędzy ... są wściekli że jako sierota po śmierci Taty
  otrzymałem rentę (której na oczy nie widziałem) muszę wszystko odpracować ...
  pracuje (oni/one są często w dokumentach dziećmi samotnych matek; lub dziećmi z
   rodzin "rozdzielonych" i oficjalnie nic nie mają)... odgrażają się, moje dzieci mogą
  być zdrowe ... planują zemstę i zbrodnie doskonałą na mnie.  

O "dobrym duchu", osobie z zespołem Downa jako dawcy bonusowym nikt nie wiedział.
Na misji sutenerzy/rki wymyślili by znakować w ten sposób te co się zgodziły na bycie
prostytutkami. Jeden z dawców z Downem ukrywał się w zakamuflowanych pomieszczeniach;
i pomieszczenia i on to sekret sekty, działał w nocy i gdy "mieszające genami" spały.
Drugi funkcjonował normalnie na misji by było co podstawić w razie kontroli i był też jednym
z boss-ów z sekcie.
Miał i tak sporo pracy jako dawca; wiele kobiet chciało mieć legalnie
dziecko z zespołem Downa. Spotkałem w 2000 roku na misji jego syna oficjalnego.
Nawet się nie krępował, wiedział że odziedziczy po boss-ach układy i władzę i kasę.
Nigdy nie zapomnę z nim zatargu. Ich zaczepka polega na oskarżeniu o dyskryminacje.
Bawił się z innymi dziećmi i młodzieżą ... i nagle zaczął dość ostro zaczepiać się z siostrami;
dziecięca zabawa zaczęła się zmieniać w złość i szydzenie (tego z Downem nazwijmy
"SynWal" a te siostry "Le" i "Li"). SynWal upatrzył sobie jedną z nich, dzięki
układom z boss-ami znał układy i szydził z nich:
"...jesteście przeznaczone do burdelu; i tak będę Twoim pierwszym klientem..."
tu jej dorzucał szyderczo co z nią zrobi.
Byłem w szoku; religia ludziom nie tylko wypacza system wartości ... ale takie coś!
zszokowany interweniowałem ... okazało się że to ja dyskryminuje niepełnosprawnego!
Pomimo konfliktu z sektą i boss-ami z sekty, broniłem ją ... jedna z nich nie lubiła mnie
i tworzyła dystans. Ta którą ganiał SynWal szukała wsparcia, ja jej zaufałem
i tworzyłem azyl; wyznaczałem granicę której nie wolno było mu przekraczać ... nie bałem
się boss-ów sekty ... ona też zaufała mi i gdy nie miała sił uciekać, chroniła się przy mnie.
Za to bez przerwy oskarżali mnie o dyskryminowanie niepełnosprawnych.
Rzeczywistość była brutalniejsza od propagandy jaka w cywilizacji śmierci/cierpienia
funkcjonuje.
To ja byłem niepełnosprawny, miałem uszkodzone kręgi i paraliże nóg (ale byłem znienawidzony
i dyskryminowany przez sutenerki na urzędzie i przez sektę).
Ci z Downem za to byli pupilami urzędniczek; najczęściej mają widoczne zewnętrzne
deformacje ciała nie powodujące ograniczeń (są też faktycznie chorzy z Downem; można
ich śmiało podzielić na dwie grupy: tych co pomimo zewnętrznych objawów są faktycznie
chorzy ... i druga grupa ... oszuści i naciągacze, najczęściej wykorzystywani w sektach
jako bojówki do walki z wytypowanymi mają tylko zewnętrzne objawy zespołu Downa ).
Są bardzo inteligentni i sprawni fizycznie.
Tu nawet przypomnieli mi przepowiednie tych z sekty; to związane choćby z wytłumaczeniem
po co im takie osoby w sekcie. Odgraża się w 1984 jeden z organizatorów misji, szydzi że jestem
biedny i samotny i nie ochronię swojej kobiety przed Downem. Oni z Downem są silni i mocni,
zapewniają bezpieczeństwo - ale też potrafią pokonać innych i odebrać im co mają ...
a jeszcze dzięki temu, że sekta działa w grupie, mają sporo bojowników. Potrafią zapewnić
sobie i im wiele. Ja nic nie mogę, samotni nic nie mogą.

Dzięki urzędnikom-sutenerom to się ich promuje jako niepełnosprawnych, co
pozwala im na różne przekręty i oskarżanie swoich ofiar o dyskryminacje.
Inny ich przekręt organizowała córka tego dawcy z Downem.
Jedna z córek tego dawcy z Downem jeździła jako żona osoby podającej się
jako: "Jan Kowal". Też specjalizowali się w dręczeniu ludzi i oskarżaniu o dyskryminacje
jej jako Downa. Gdy ich spotkacie szykujcie się że jakiś przekręt szykują ... są bardzo
inteligentni i dzięki poparciu hierarchów z sekty są bezkarni. Bardzo wiele osób
oszukali i wykończyli. Odszkodowania i haracze to spory biznes i tacy bojownicy w
sektach są cenieni i zapewniana jest im bezkarność.
Dzięki podziałowi dochodów i łupów z przekrętów z urzędnikami-sutenerami,
tworzone są celowo takie przepisy i tak konstruowane jest prawo by mogli
ci z sekty atakować wytypowane osoby ... a potem fabrykować dowody i w sądzie
wskazywać jako winnego wytypowaną osobę przez sektę.
Lub jak w przypadku kobiet które nieświadome zapłodnili tym dawcą z Downem,
nie mogą odnaleźć faktycznych dawców i wskazać faktycznych organizatorów
przekrętu.
Wszystko zorganizowane i zaplanowane. Wszystko z bandami rządzącymi uzgodnione,
przepisy i prawo są po stronie organizatorów. Nie ma się z nimi szans.
Spotkałem kilka razy kobiety które mają problemy z leczeniem dzieci z wadami
genetycznymi ... też nic nie mogą sekcie udowodnić ... geny się nie zgadzają.
Nikt nie wie o dublowanej organizacji ... są po enklawach ukrywani sobowtóry.
Każdy: i "brunet", i "blondyn", i "Down" mają swoich dublerów.
Jeden z "blondynów" to albinos; co ciekawe ... wśród naganiaczek i organizatorek
systemu w sekcie jest sporo kobiet! ci co by to rozwiązali prawnie mogą przeżyć
szok jak kobiety wrabiają kobiety w mieszanie genami.
"brunet" ... to prawdopodobnie trzy lub cztery osoby
"blondyn" ... to też co najmniej trzech
"dobry duch" ... ten bonusowy dawca prawnie nie istnieje, nie znajdzie go żaden system;
                         działa też co najmniej dwóch innych dawców z zespołem Downa;
                         współdziałają też z nimi dawcy z uszkodzonymi genami innego typu.
                         Wszystko by utrudnić odkrycie mieszanki i faktycznych dawców.
                 
---------------
część trzecia

                  By zrozumieć sektę i ich potrzebę misji religijnych trzeba zrozumieć ich
mentalność i "moc religijną". Nie trzeba zbyt dużej inteligencji by zrozumieć że
to dobrze zorganizowany dom publiczny oferujący każdą seksualną ofertę.
Dlatego przymus niewolnictwa ekonomicznego wobec hierarchów; tylko osoba
psychicznie zniszczona i zaszczuta i wykluczona ekonomicznie może się im
podporządkować. Mogą wtedy wymuszać swoje przepowiednie i udowodnić swoją władzę.
Taką przepowiednie jeszcze mi przypomnieli z 1984 roku (od lat tam na misje jeżdżą
rodzice tych co organizują mi misję i uzgadniają z dziećmi pobyt tam; i co i gdzie i z kim).
"Bożena Z." przepowiadała wraz z hierarchą że z takiej misji będąc po 40-stce
urodzi Downowi dziecko niepełnosprawne. Dla mnie było to dziwne nawet w tamtych
czasach, aż tak znają przyszłość?
po latach okazuje się że wystarczy znajomość misji religijnych i tych co tam rządzą.
Hierarchia i fala rządzące od lat w tym społeczeństwie, pozwala osobom
powiązanym z sektą na spokojnie przepowiadać: co się wydarzy, i gdzie i kto będzie
na misji; po przepowiadanie z kim w ciąże zajdą i co urodzą.
Tu jeszcze co tego "Downa" ... sekta szykując mnie do misji tak nazywała tych
co rodzili się z "mieszalni genów". Po latach przypominali o tym i też używali
tego określenia. Ostatnie dni to odpowiedzi komunikatorami osób z sektą związanymi:
"...nazwałeś mnie Downem?...Pożałujesz!..."
"...wodogłowie to nie Down..."
jeszcze kilka innych komunikatów przesłali, ale nie dotarły do mnie.
Tu przy okazji wyjaśnia się po co sekta "wałkuje" pewne informacje. To celowe
narzucanie pewnych określeń i nazw by zmylić ... po co?
właśnie po to ... mogą potem oskarżyć kogoś że podaje nieprawdziwe informacje;
lub szyderczo zwracać uwagę że się mylisz.
Uważam że się nie mylę ... fachowa nomenklatura ma swoje definicje
na osoby z zespołem Downa i inne  dla osoby z wadami genetycznymi. Bodajże
nawet ci bardziej porządni z Downem podają że mają dodatkowy gen - a nie że
to geny standardowe uszkodzone są w ich puli genetycznej.
Używam obiegowe określenia, w potocznej mowie wrzuca się wszelkie choroby
genetyczne jako "Downów" ... to co pisze na blogu to nie naukowe opracowanie
tylko opis pewnych wydarzeń związanych z pożyciem w stadzie. Tyle - czasem
sprawdzam "nazwy" definicje, a czasem kieruje się potoczną nomenklaturą.
Stąd możliwe pomyłki w ramach idealnych definicji naukowych.

Tu nawet wyjaśnia się dlaczego sekta wytypuje do rywalizacji zawsze osoby
wykluczone ekonomicznie. Umożliwia im to manipulację informacjami i treściami,
wymuszają co pisać i jakich określeń używać  .
Ich przepowiednie muszą się spełnić; wszystkie ich tezy muszą być potwierdzone
i udowodnione.
Sekta pedoli udowadnia co chce i co potrzebuje. Zapewnia też sobie zawsze
alibi i ma wszystko pod kontrolą ... pozwalają w odpowiednim też czasie
na ujawnianie pewnych informacji, gdy są już nie ważne dla nich. Dlatego
piszę to w 2016 roku ... a nie na przykład w 2000, albo w 2006 czy 1996 roku;
wtedy można by było złapać wszystkich organizatorów/rki i tych dawców genów
wręcz na gorącym uczynku. A tak? ja opisuje, a oni szydzą:
"... nikt im nic nie udowodni..."

Mieszalnia genów była połączona z usługami prostytutek i żygolaków. Zyski-pieniądze
prali w tym regionie. Wiele firm i sklepów i urzędników jest od nich zależnymi
finansowo i zwyczajnie pomagają im. Mają nawet opłaconych swoich ludzi
w policji. Wiedzą wszystko o wszystkich. Ich organizacja hierarchicznie jest
super zorganizowana i stosują stare sprawdzone metody kontroli nad ludźmi.
Na przykład jedną z szefowych na misji, ważną rezydentką w hierarchii fali
jak i w sekcie jest "Agnieszka Br.". Tam na misji podaje się za byle kogo,
za skrzywdzoną; zmuszali ją i gwałcili kilka razy; wszyscy dają się nabrać
na jej "kit"; ona w ten sposób bada wszystkich i wyłapuje kontrole
wszelkich instytucji, od uczciwej policji po organizacje szukające ludzi.
(a zgodnie z faktami to przyjaciółka tych z "klany Ty..o"; uzgadniała
mój pobyt na misji z "Piotrem T...o" już od dawna ... prawdopodobnie było
to w  2006 i wcześniej; pamiętam jedynie jak się kilka razy spotykali i ona się chwaliła
że kontroluje jakąś "księżniczkę")
Niedawno dewiantka kontrolująca mnie; tu gdzie aktualnie przebywam;
ostro strofowała mnie ... bo to ich rewir; to one rządzą i zbierają haracz ... tamta tam
 jako rezydentka - a ta tu jako urzędniczka pilnuje biznesu.
To one decydują co mi wolno i co dla mnie jest potrzebne.    

--------------
część czwarta
       
                  Po co sekcie i przestępcom ta cała heca z mieszaniem genów?
Sam nie wiem; spotkałem się od dziecka z wojującymi dewiantkami i dziećmi
z tej "mieszalni". To trudne ... ale, najczęściej to broń psychologiczna.
Osoby z uszkodzonymi genami są szkolone do odpowiedniego atakowania
ludzi. Takie przykłady z życia wzięte;
-
dałem się nabrać jako naiwniak na nauki Jana Pawła II; uwierzyłem że skoro
on jeden jest dobry, to reszta też. Jednak stara prawda się tu sprawdza:
nie można oceniać całości po wyjątkach od reguły i po mniejszości działaczy.
Zwyczajnie tym co trzeba ... warto oddać hołd - resztę olać.
Byłem podczas jego pielgrzymki w Krakowie.
Zaatakował mnie ksiądz-opiekun z niepełnosprawnym.
Najpierw tamten zaatakował, to ich papież ... co tu robię i różne inne zaczął
wyliczać zasługi ich w dziele papieskim ... to ich papież, to oni wszystko organizują
i robią i to ich dzieło.
Potem ksiądz poprawiał ... najpierw przeprosił, bo tamten silny i ważny ... ale
ograniczony ... trzeba mu ustąpić i okazać szacunek i wyrozumiałość.
Bardzo im się nie podobało, że nie chciałem ustąpić im miejsca.
Standard jaki znam od zawsze ... on tylko opiekuna słucha i trzeba mu ustąpić.
-
jako dziecko spotkałem pierwszy raz "przekręt na Downa"; pod koniec lat 70-tych
i na początku 80-tych; kobieta urodziła dziecko z wadami i oddała pod opiekę
swojej matki, Edek miał na imię ... wszyscy od nich nazywali przekręt
z niepełnosprawnymi jako: "przekręt z Edkiem" albo "przekręt z Downem".
Wszyscy im schodzili z drogi, zawsze pierwsi wszędzie ... uprzywilejowani.  
Najgorsze były sklepy podczas kryzysu ... nikt nic nie mógł kupić, nic nie było
a pierwsi zawsze kupowali "opiekunka z Edkiem"; sporo kobiet im zazdrościło.
Byli zawsze obsługiwani pierwsi. Z czasem przybywało opiekunów
z niepełnosprawnymi.
Misja religijna zapewniała wielu osobom  dyskrecje i wytłumaczenie ... skrzywdzone
przez los w oficjalnej wersji - pech i mają dziecko wadami genetycznymi ... wymagają
przez to wszystkiego.
-
legenda urzędnicza, system urzędniczo-sutenerski to system kolejkowy
i wymagający czasu i ofiar na których urzędnicy się muszą odegrać. Tu
sprawdzał się "przekręt z Downem"; opiekunki szkoliły osobę i podawały
różne psychotropy by wywołać nadpobudliwość, ślinotok i inne objawy
budzące w kolejce u ludzi odruchy strachu ... wszyscy ustępowali miejsca,
a "na urzędzie" widząc co się dzieje wołał pierwszych ich i załatwiał
od ręki wszystko ... to było proste i genialny; ale budziło niesmak - trudno
oduczyć taką osobę spraną psychotropami z cieszenia się z sukcesu.
Po wyjściu z kolejki nie raz okazywał "Down" super radość:
"...aleśmy ich wszystkich zrobili w konia..." - opiekunka trochę musiała
poudawać że nic nie słyszała i że ludzie się mylili bo on ograniczony
i nigdy nie mówił płynnie i nie rozumie co czyni - niepoczytalny!
Wbrew pozorom sporo cwanych kobiet chciało mieć taką broń
i wcale nie przeszkadzało im że w ten sposób sankcjonują chory system.
-
innym czynnikiem dla którego wprowadzano ciąże z niepełnosprawnym
na misji ... było jak same organizatorki to nazwały: znakowanie prostytutek.
Te co wracały z misji, często dorabiały się sporej kasy ... a potem
 opowiadały o gwałtach i krzywdzie itp itd. Wedle organizatorek by nie było
opowieści fałszywych ... same chciały ... i mają jako dowód dziecko
z uszkodzonymi genami!
Tu byłbym ostrożny w uwierzenie w wersję sutenerek, podaję ją dla ogólnej
wiedzy. Wiem na sto procent że były okresy że dawcy z uszkodzonymi
genami wymykali się im spod kontroli. Zwłaszcza jeden dobrze udawał
upośledzonego i długo nikt się nie kapnął że wyczaił gdzie trzymają narkotyki
i samowolnie sporo działał w nocy, wiedział jak się wszystko
stosuje. To wiem od jednego z dawców i organizatorów.
Gdy kobiety spały, dodatkowo im ekstra puszczał narkotyk i działał.
To z czasem się stało modne w sekcie. Nikt nic nie wie - noc; wszyscy
śpią. A dawcy działali.
-
przez mieszalnie i system najbardziej poszkodowani są z uszczerbkiem
na zdrowiu "poza systemowi"; ja pracowałem fizycznie od śmierci Taty w 1980
by odrobić "pomoc społeczną"(tylko oficjalnie ją miałem na potrzeby kary;
w rzeczywistości nigdy mi w niczym nie udzielili pomocy); uszkodzili mi kręgi;
spotkałem wielu o gorszym lub lepszym statusie ode mnie. Schemat był
jeden zawsze: przeszkadzaliśmy ... nic nie można załatwić w urzędzie, nigdzie.
US, UM, UP wszystko obstawione dewiantkami i wymuszają swoje,
dyskryminują i eksterminują.
Tylko eksterminacja i wykluczenie ekonomiczne dla sekty się liczyło.
Oni mieli swoich "z niepełnosprawnością" i tylko ich potrzebowali;
reszta do zlikwidowania ... ja ironicznie to nazywam "eutanazją z ludzką twarzą".
Fakt miałem wybór, w 1984 odmówiłem sutenerom-urzędnikom ... mogłem
się zgodzić być "żygolakiem" i urzędniczym "pasztetom" dogadzać ... jednak
uznałem że lepiej umrzeć jako "nikt" jak sprzedać się im bez walki.
Sporo spotkałem przez te lata ludzi skrzywdzonych i to bardzo przez
system.
Na szczęście mieszalnia genów podobno zlikwidowana. Spotkałem raz
przechodnia, uśmiechnął się widząc mnie i szepnął:
"...już im zlikwidowali mieszalnie genów..."
czy faktycznie? nie wiem. Do dziś mszczą się na mnie organizatorzy systemu.
Sądzę że misje religijną i mieszalnie przeniosą gdzie indziej i będą swoje
robić ... zarówno dawcy jak i te co chcą takich dzieci. Jest zbyt wiele osób
czerpiących z tego spore dochody i ma sporo "opiekunów" przyznane
ważne ekonomicznie i prawnie przywileje.
Dorabiają się wielkich pieniędzy; mogą spore przekręty robić na "niepełnosprawnych":
np z Polski:
 okradanie-pfron-dubieniecki-to-tylko-wierzcholek-gory-przekretow.html


.....cdn nie nastąpi .....

ps:
Na zakończenie apel do komisji noblowskiej by wymyśliła jakąś nagrodę i tytuł
dla dewiantek rządzących w tym regionie za zorganizowanie tej mieszalni genów;
i za tyle lat jej trwania (trzecie pokolenie dewiantek już tam miesza geny).
Oddzielny tytuł proponuje przyznać tym sutenerkom i konowałkom  za
mieszanie genów z niepełnosprawnym z wodogłowiem ... a domaganiem się
uznania że mają dziecko z Downem. (proponuje też wprowadzenie im do programu
medycyny sprawdzania genów przed zapłodnieniem ... straszny ubaw mają dawcy
gdy po latach one szukają  "Downa"  i pobierają od nich w nieludzki sposób
materiał genetyczny). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz