"... W myślach jest się bohaterem, ale gdy idzie się po ciemku pustą drogą każde światło to strach. To nie nadzieja, to może być zwiastun kolejnego wyboru mniejszego zła. Ciemność! gest dobrej woli świata przyrody dla tych, co w ramach systemu ludzkiego przeklinają kolejny dzień ..." ~Slawrys
sobota, 27 kwietnia 2013
sierot sposób na system!
"na zgliszczach"
wyrywacie wszystkie kartki
z kalendarza marzeń
twierdząc że tak się
wypełnia pustkę chwil
zadawanie cierpienia
sadyzm nazywacie miłością
wybaczanie to nie sens
krwawych obyczajów
na zgliszczach i ruinach
tylko sępy mają używanie
...Slawrys... (2011-06-26)
Oglądanie środków masowego rażenia (kanały tv) powoduje czasem wspomnienia, jak
to drzewiej bywało. Ostatnio w jednej z TV prezentuje się historie Babci-inwalidki i jej
wnuczki. Dziewczyna opowiada o szyderstwach i dokuczaniu otoczenia, bo sierota (nie ma
rodziców); przypomniało mi to jak nic się nie zmieniło w tej cywilizacji. Sam kiedyś
wysłuchiwałem szyderstw i kpin jako sierota. Chciałem tu wstawić taką historie
może się przyda innym jak dokuczyć oprawcom i choć trochę im zepsuć szykany.
"bajka o tolerancji vel tolerowaniu głupoty systemu"
Rok 1984 zapowiadał się zmianami ustrojowymi! ale nie obyczajowymi ... nadchodziło
nowe podpierając się starym. Jako typ odrzucony społecznie możesz wędrować przez
świat widząc go z deka zakrzywionym. Ze mną nie inaczej, kryzys! bieda! raz dałem się
poniżyć stojąc po "dary" z "lepszego" świata. Myślałem że ostatni, niestety - błąd.
Życie w "demokracji" opartej o feudalny podział społeczny, to ciągłe poniżanie jakiejś
grupy społecznej. "Niepisane prawo sponsora" szybko też mnie wyleczyło z wiary
w solidarność społeczną i "równość" wobec prawa. Nie mówiąc o "równości" zwykłej,
ludzkiej!
By mieć na tak zwane potrzeby własne, ruszyłem na podbój lokalnego rynku
pracy dorywczej. Najprościej dorobić przy rozładowaniu wagonów. Niestety uciekałem
z deszczu pod rynnę ... przenosząc się z jednej wiochy do drugiej, ciągniesz bagaże ...
po skończonej pracy, musiał odegrać się na mnie komuch:
- a kim jest Twój Ojciec? ... hahaha śmiał się ...
Gdyby był jedynym to bym się nie dziwił! ale w tej społeczności, to było jak
pytanie o prawo do życia lub śmierci! koneksje rodziców! urząd! szkoła! ulica! to samo!
Zostawało zacisnąć zęby, udawać niekumatego i robić swoje.
- dziękuje! ... zawsze odpowiadałem biorąc zapłatę.
Rytuał cotygodniowy i zaczepki wciągu tygodnia, spowodowały chęć odwetu.
Przecież sami Tate wykończyli, zmarł po trzecim zawale serca. Wiedzieli. Wszędzie
wypełniało się formularze i papiery.
- no i co? .. powiesz kim jest Twój Ojciec? ... znów prowokował ironicznym tonem..
- komunistą był Towarzyszu! ... odparłem szybko, a gdy uśmiech pojawił się na jego twarzy
dodałem:
- dlatego ciesze się, że jestem "sierota" .... (wybacz Tato - inaczej nie mogłem mu dopiec)
Widok jego miny był bezcenny, polecam wszystkim po śmierci rodzica. To
rekompensuje wszystkie straty moralne po jego śmierci ... jedynie dostosować trzeba
ideologie do prezentowanej "kultury" waszego dręczyciela (komunista-faszysta-katolik -itp itd).
Niestety propaganda systemu może twierdzić co innego, ale osoby doświadczone
przez los muszą się nauczyć tolerancji ... a nawet tolerowania głupoty jako standardu
społecznego!
piątek, 26 kwietnia 2013
cena życia jako cena za człowieczeństwo!
"martwe drzewo"
chciałem kochać niebo błękitne
co wśród gór chowa białe obłoki
wypuszcza po jednym na zwiad
czy warto deszczem zmyć pot
gdy wędrowałeś jasnym dniem
czas zabierał kolejne marzenie
zniszczony jak to chore drzewo
czekam odejść z lekkim wiatrem
będziemy ścigać każdą wiosną
zielone marzenia między bukami
latem wyrwiemy słońcu promienie
by łaskotać pięty dębom i jaworom
nie martwię się już niepotrzebny
jestem tylko wspomnieniem życia.
...Slawrys...
uniwersalnych wartości ... hmm ... powiem to takim opowiadaniem:
"bajka o nadludzkich wartościach"
Wieczór w dżungli zapowiadał się pod psem. Szympans dominujący
(samiec-Alfa) wściekły na wszystko walił gałęzią w drzewo. W pobliżu
pojawił się kolejny (pomniejszy w hierarchii); widząc wodza spytał:
- i co pomaga? ... ironiczny głos komponował się z lekkim uśmiechem
- pałuj się! ... burknął, kierując wzrok na rozmówce; kontynuował:
- kiedyś odejdę i sam się będziesz męczył, stado się rozrasta. Wszyscy
chcą rządzić, nikt nie chce słuchać. Najgorzej, że samice zaczynają się
cenić. Darmocha się skończyła ... wypowiadając ostatnie słowa, schylił
z rezygnacja głowę ...
- nooo ... temu przyszedłem ... tajemniczo uśmiechnął się pretendent ...
to zróbmy tak jak ludzie! ... próbował zaintrygować głosem ...
Szympans Alfa zmarszczył czoło, co sugerowało że myśli nad
sensem jego słów; przyjrzał się mówiącemu:
- no tak! coś w tym jest, jakaś idea; ludzie mówią, że jesteśmy rodziną;
to można byłoby coś odmałpować! ... w jego głosie pojawiły się
iskierki nadziei
- tylko się pospieszmy, oni na wszystko ostatnio jakieś prawa autorskie
nakładają; i w ramach licencji chcą albo pieniędzy albo samic ... prędkość
słów nadawała dodatkowej ekspresji wypowiedzianemu zdaniu ...
- to nie marudź tylko mów co podpatrzyłeś! ... fuknął ostentacyjnie Alfa
- Oni podzielili swoje stado na warstwy społeczne i na samej górze
usadowili "władzę"! a ją podzielili na władzę świecką i religijną, strasząc
resztę stada czym popadnie, najlepsi są do tego wrogowie wewnętrzni
i zewnętrzni ... relacjonował dumnie
-no dobra! ale samo straszenie nie wystarczy, trzeba coś mieć w zanadrzu
... drążył temat Alfa
- tak! i jest takie coś! oni przepowiadają nieszczęścia ... głos przechodził
od szeptu do donośnego
- uuu ... dobre! mocne! daj coś na przykład ... podniecił się samiec dominujący
- przepowiadają powodzie, susze, plagi i trzęsienia ziemi ... jego głos tryumfalnie
wymieniał nieszczęścia jakie serwuje się stadu za nieposłuszeństwo ...
- eee i to ma być przepowiednia, na takie numery u nas się nie nabiorą! to
tani chwyt! ... z dezaprobatą odpowiedział....
- moment! moment ... jest najlepsze na koniec: przepowiadają wielka wojnę
światową miedzy ludźmi ... znów tryumfalny tembr pojawił się w jego głosie...
- cooo! znowu! przecież oni sami te wojny wywołują! ... załamany głos Alfa
aż echo leśne poniosło ...
- fakt! ... ze smutkiem opuścił głowę pretendent ... ale im się nic innego nie sprawdza,
wojnę da się wywołać - a wszytko co dobre dużo trudniejsze i wymaga wysiłku ...
starał się jakoś wytłumaczyć swoje wnioski, dodał jeszcze: inaczej nie da się
manipulować stadem!
- no to masz! będziemy jak oni tłukli się między sobą, co się z naszym stadem
stanie i pomyśleć ... spojrzał w niebo i wyszeptał:
"będziemy musieli jak ludzie - stać się zwierzętami"
Szympansy spojrzały ze smutkiem sobie w oczy. Cena jaką zapłacą
za bycie rodziną była ogromna, cena za uczłowieczenie stała się ...
ich przekleństwem.
wtorek, 23 kwietnia 2013
Światowy Dzień Książki
"książka otwiera dusze, gdy życiu codzienność zamyka oczy" ~ Slawrys
"jedna kartka"
czas biega śmiejąc się
pomiędzy stronami ksiąg
wyrywa słowa o uczuciach
by treść marzeń stawała się
...Slawrys
Codzienność można podzielić na:
- patologiczne bytowanie w stadzie
- czytanie książek
- trawienie treści ... życia lub ksiąg
"Dobro i Zło - ideologia Kalego"
Tak oto wypada dziś napisać coś o zastosowaniu treści książki w życiu codziennym.
Pewnie nie wierzycie, że sierotom (mało że z zadupia to i nizin społecznych) przytrafia się
jedno i drugiego.
A jednak! jak kiedyś pisałem byłem przerabiany z lewo na prawo-ręcznego. Jedna
z metod była dość i tak "ludzka" - przepisywałem książki. Zainteresowanie pozostało
czytałem potem wiele ... miedzy innymi "w pustyni i w puszczy" H. Sienkiewicza.
Tam autor włożył w usta Kalego słowa nagminnie stosowane przez włodarzy egzekwujących
relacje społeczne w stadzie. Ideologiczne wytłumaczenie co to "dobro", a co "zło":
"...Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy (...) to jest zły uczynek (...). Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy..."
To wytłumaczenie różnicy miedzy dobrem i złem, funkcjonuje z niewielkimi modyfikacjami
w strukturach społecznych po dziś dzień. Więc bez trudu udało mi się je zastosować
w życiu codziennym. Byłem wtedy na zesłaniu (3 lata za siebie i 0,5 roku za Tate) i podlegałem
miejscowemu Bossowi. Często zaczepiał mnie:
- wy Polacy tu przyjeżdżacie i nas okradacie ... ton zaczepny nie zostawiał wyboru! to było
chyba stwierdzenie.
Nie bardzo miałem ochotę dyskutować, własnych problemów miałem po "uszy". Jednak
on zaczynał każdy dzień od takiego stwierdzenia. W końcu odpowiedziałem:
- to nie są kwestie narodowe, jedni kradną drudzy nie! to personalnie dana
osoba popełnia czyn, a nie naród ... starałem się nadać słowom ostateczne stwierdzenie
uniemożliwiające dalsze dyskusje.
Niestety nie pomogło dalej kontynuował swoje:
- wy Polacy tu przyjeżdżacie i nas okradacie ...
Wtedy przyszło mi do głowy ostrzej odpowiedzieć i wykorzystać ideologie Kalego jako
wytłumaczenie:
- tak my przyjeżdżamy i kradniemy - zło a jak miejscowi oszukują Polaków to co - dobro! ...
dodałem jeszcze do tego litanie przekrętów jakie zaobserwowałem przez 1,5 roku
pobytu. No i sobie nagrabiłem, obraził się i kilka dni nie odzywał.
Jednak! przemyślał to i któregoś dnia powiedział:
- masz racje, to kwestie indywidualne a nie narodowe ... uśmiechnął się i podał rękę. Już
nigdy nie poruszał tematu ..Polacy to czy to .. miałem spokój!
Jedynie raz, po cichu powiedział: te przekręty co mówiłeś to wymyślił jeden Polak z
miejscowym! dogadali się! a że masz racje to wymyślili to: Robert i Rob ... roześmiał się.
sobota, 20 kwietnia 2013
ciepły odcień samotności!
"cudowne uczucie, zapomnieć! jeszcze piękniejsze zachować w pamięci
te kilka chwil" ~Slawrys
"uwierzyć i umrzeć"
wyrwałem jeden dzień z kalendarza
stanąłem tam gdzie co każdą chwile
wyrywa się brzegom spokojne życie
kamień przy kamieniu
kropla przy kropli
drzewo przy drzewie
trawa przy trawie
a niebo czeka za tamtym zakrętem
wiruje z rwącym nurtem czasu
poczekam na ostatnie tchnienie
w takich miejscach śmierć piękna
...Slawrys
Zdolności ludzi spowodowały że nie ma wolnego dnia od jakiegoś historycznego
wydarzenia, przypominającego o śmierci i prześladowaniu jakiegoś narodu. Czy jednostka
ma prawo w takich realiach martwić się swoim prywatnym "szczęściem"? Pewnie nie!
Jednak jakieś "świadectwo" trzeba zostawić.
Wstawię tu taką "małą" historie, "małych" ludzi z małomiasteczkowej wiochy:
"Teren zabudowany uczuciami wyższymi"
Gdy idziesz ścieżkami życia, nie kieruj się znakami "teren zabudowany" - wiocha
nie jest wcale wioską, ale miejscem gdzie grupa ludzi z "gówna obyczajowego" potrafi
zrobić tradycję.
To była jesień 1988 roku, jak zawsze idę mało że z boku, to i pod prąd codzienności.
Stojąc na przystanku autobusowym (czekam na kursowy pojazd) i przyglądam się parodii
ludzkości - tłum szyderców i ich umiejętność okazania uczuć wyższych.
Na chodniku leżał człowiek z kikutem zamiast jednej z nóg, a kule obok niego.
Widać jego stan zamroczenia sprawia problem, nie może się podnieść. W tym samym
czasie stado miłośników "miłości bliźniego" przechodziło koło niego, obrzucając go
epitetami zgodnymi z ich empatią i mentalnością. Steku przekleństw i wyzwisk nie będę
cytował, chyba nie ma to sensu.
Jako że urodziłem się wśród nich; ale nie chce być jednym z nich; podszedłem
do leżącego ... podniosłem ... podałem kule.
- pomóż mi dojść do bramy domu ... proszę ... jego głos brzmiał błagalnie ...
- dobra! choć! ... odpowiedziałem i poszliśmy ...
Jeśli myślicie że to był koniec to się mylicie. Teraz ja oberwałem od "wyznawców".
Wyzwiska, przekleństwa pod moim adresem były jednoznaczne. Moja odpowiedź
była zgodna z poziomem jaki reprezentowali, niecenzuralnie powiedziałem co o nich
myślę. Dziś spostrzegam to inaczej, nie warto się dostosowywać do poziomu stada.
Jako jednostka jesteśmy bez szans, ale wtedy wierzyłem że jesteśmy kowalami
swojego losu! naiwność młodzieńcza! wierzyłem że coś znaczy człowieczeństwo.
No i to, widziałem w nim siebie za wiele lat (skończę pewnie jak on), kilka lat
wcześniej usłyszałem wyrok:
- masz chory kręgosłup! grozi ci paraliż, nikt przy tobie nie będzie robił. Zniszczymy cie!
przez takich jak ty musimy płacić podatki. Dostajecie zasiłki za nic, masz popełnić
samobójstwo....
Do dziś te słowa bolą, wtedy nie rozumiałem jeszcze systemu społecznego. Dopiero
gdy podobnego do mnie reanimowałem po ściągnięciu z szubienicy, zacząłem
rozumieć ich politykę społeczną. Osoby perspektywicznie mogące być potencjalnym
zasiłko-biorcą są eliminowane z społeczności. Jeśli trafisz w ich "akta", możesz tylko
być alkoholikiem vel narkomanem. Bylebyś oddał pieniądze z zasiłku (renty) z powrotem
do "puli" zarządzających stadem. Najlepiej jednak dla nich, gdy będziesz samobójca.
Czasem zastanawia mnie wyższość obyczajowości zwierząt od ludzkich mend.
Zwierzęta gdy eliminują ze stada "słabszych" nie tłumaczą tego obyczajami, tylko
zagryzają. Zwykła brutalność życia.
A w cywilizacji mendy potrafią wmawiać "my ci niesiemy pomoc".
Wiocha mend jest fenomenem na skalę światową, czasem mam ochotę napisać
do Fundacji Nagrody Nobla by przyznali tym ”ludziom” nagrodę za debilizm obyczajowy,
zwróciłyby się im koszty intryg przeciw ludziom i mieli by na zasiłki.
Ale na koniec pewnie wstawię trochę kropek jako refleksje........................................
”wędrując przez życie nie sugerujmy się: ulicami, budowlami,
cudownymi napisami, wiocha jest zawsze wiochą. Choćby
napisy twierdziły: teren zabudowany”
te kilka chwil" ~Slawrys
"uwierzyć i umrzeć"
wyrwałem jeden dzień z kalendarza
stanąłem tam gdzie co każdą chwile
wyrywa się brzegom spokojne życie
kamień przy kamieniu
kropla przy kropli
drzewo przy drzewie
trawa przy trawie
a niebo czeka za tamtym zakrętem
wiruje z rwącym nurtem czasu
poczekam na ostatnie tchnienie
w takich miejscach śmierć piękna
...Slawrys
Zdolności ludzi spowodowały że nie ma wolnego dnia od jakiegoś historycznego
wydarzenia, przypominającego o śmierci i prześladowaniu jakiegoś narodu. Czy jednostka
ma prawo w takich realiach martwić się swoim prywatnym "szczęściem"? Pewnie nie!
Jednak jakieś "świadectwo" trzeba zostawić.
Wstawię tu taką "małą" historie, "małych" ludzi z małomiasteczkowej wiochy:
"Teren zabudowany uczuciami wyższymi"
Gdy idziesz ścieżkami życia, nie kieruj się znakami "teren zabudowany" - wiocha
nie jest wcale wioską, ale miejscem gdzie grupa ludzi z "gówna obyczajowego" potrafi
zrobić tradycję.
To była jesień 1988 roku, jak zawsze idę mało że z boku, to i pod prąd codzienności.
Stojąc na przystanku autobusowym (czekam na kursowy pojazd) i przyglądam się parodii
ludzkości - tłum szyderców i ich umiejętność okazania uczuć wyższych.
Na chodniku leżał człowiek z kikutem zamiast jednej z nóg, a kule obok niego.
Widać jego stan zamroczenia sprawia problem, nie może się podnieść. W tym samym
czasie stado miłośników "miłości bliźniego" przechodziło koło niego, obrzucając go
epitetami zgodnymi z ich empatią i mentalnością. Steku przekleństw i wyzwisk nie będę
cytował, chyba nie ma to sensu.
Jako że urodziłem się wśród nich; ale nie chce być jednym z nich; podszedłem
do leżącego ... podniosłem ... podałem kule.
- pomóż mi dojść do bramy domu ... proszę ... jego głos brzmiał błagalnie ...
- dobra! choć! ... odpowiedziałem i poszliśmy ...
Jeśli myślicie że to był koniec to się mylicie. Teraz ja oberwałem od "wyznawców".
Wyzwiska, przekleństwa pod moim adresem były jednoznaczne. Moja odpowiedź
była zgodna z poziomem jaki reprezentowali, niecenzuralnie powiedziałem co o nich
myślę. Dziś spostrzegam to inaczej, nie warto się dostosowywać do poziomu stada.
Jako jednostka jesteśmy bez szans, ale wtedy wierzyłem że jesteśmy kowalami
swojego losu! naiwność młodzieńcza! wierzyłem że coś znaczy człowieczeństwo.
No i to, widziałem w nim siebie za wiele lat (skończę pewnie jak on), kilka lat
wcześniej usłyszałem wyrok:
- masz chory kręgosłup! grozi ci paraliż, nikt przy tobie nie będzie robił. Zniszczymy cie!
przez takich jak ty musimy płacić podatki. Dostajecie zasiłki za nic, masz popełnić
samobójstwo....
Do dziś te słowa bolą, wtedy nie rozumiałem jeszcze systemu społecznego. Dopiero
gdy podobnego do mnie reanimowałem po ściągnięciu z szubienicy, zacząłem
rozumieć ich politykę społeczną. Osoby perspektywicznie mogące być potencjalnym
zasiłko-biorcą są eliminowane z społeczności. Jeśli trafisz w ich "akta", możesz tylko
być alkoholikiem vel narkomanem. Bylebyś oddał pieniądze z zasiłku (renty) z powrotem
do "puli" zarządzających stadem. Najlepiej jednak dla nich, gdy będziesz samobójca.
Czasem zastanawia mnie wyższość obyczajowości zwierząt od ludzkich mend.
Zwierzęta gdy eliminują ze stada "słabszych" nie tłumaczą tego obyczajami, tylko
zagryzają. Zwykła brutalność życia.
A w cywilizacji mendy potrafią wmawiać "my ci niesiemy pomoc".
Wiocha mend jest fenomenem na skalę światową, czasem mam ochotę napisać
do Fundacji Nagrody Nobla by przyznali tym ”ludziom” nagrodę za debilizm obyczajowy,
zwróciłyby się im koszty intryg przeciw ludziom i mieli by na zasiłki.
Ale na koniec pewnie wstawię trochę kropek jako refleksje........................................
”wędrując przez życie nie sugerujmy się: ulicami, budowlami,
cudownymi napisami, wiocha jest zawsze wiochą. Choćby
napisy twierdziły: teren zabudowany”
wtorek, 16 kwietnia 2013
tradycji musi stać się zadość!
"Obyczaj jest utrapieniem dla mądrych, a świętością dla głupców" ~ ludowe"kilka linii, a tyle wyobraźni!"
nie ma nic ciekawszego
od budowania świata!
zacznę od wyeliminowania
tego co nieludzko sprawia,
że człowiek zaczyna tęsknić
za innym światem marzeń
nakreślę ciemności granice
za którą już tylko jasność
otoczy kielich nowego życia
pełnego zaokrąglanych myśli
nie wiem dlaczego takich!
może wtedy są wspomnienia
bardziej radosne od bycia
treścią kolejnego cierpienia
w nakreślonych paru liniach
jest tyle przyszłego szczęścia!
...Slawrys
Na dziś przypomniał mi się stary problem nurtujący relacje w stadzie: obyczaje i tradycje.
Problem jest w tym, że zapomina się o tym! ... obyczaj może być dobry lub zły ... tradycja również.
Umieszczę je pod wspólnym hasłem: INICJACJE. Niestety organizatorzy życia w stadzie mają
gdzieś czyjeś zdrowie i marzenia ... musimy realizować się w wytyczonych "zadaniach" ... mus
to mus ... jak to mówi stare powiedzenie ludowe "kto się mendą urodzi, skowronkiem nie zdechnie",
dlatego dodam tu na uwieńczenie tematu "bajkę" jako takie podsumowanie obyczajowości i
konserwatyzmu tradycjonalnego:
"bajka o tradycji"
Być czymś więcej jak elementem codzienności? ... to problem jaki nurtował
dowódcę patrolu. Jako stary wyjadacz wiedział, jako muchy mają swój
udział w tworzeniu realiów życia w strukturach świata!
Wypełniają misje!
Lot po wiosennej łące przebiegał rutynowo, trzy muchy penetrowały
każdy zakątek ... wtem:
-jest! ... okrzyk radości rozległ się w przestworzach.
Jest to co szukały ... GÓWNO... rzuciły się z niesamowita euforia w to co
zawsze je pasjonowało, w wir tradycji.
Nurkując w ciepłą materie, pławiły się i egzaltowały chwilą. Wtem ... jedna
zanurzając się uderzyła w coś twardego [no tak ... przytrafiają się
niestrawione elementy ...pech], podniosła się ... rozejrzała się lekko
zamroczona, przetarła oczy ... jeszcze raz przetarła i wykrzyknęła:
- o w mordę! toż świat jest inny ... jej głos świadczył o szoku emocjonalnym
- patrzcie ... szturchając kompanów wołała ... wszyscy wąchają kwiatki,
zajmują się zbieraniem lub podbieraniem; a niektórzy nawet polują ... ale
nikt się nie babra w gównie! ... głos przechodził od podziwu do rozgoryczenia
- ja też tak chce ... grymas na twarzy nie określał do końca czy to radość czy rozgoryczenie..
Odlot zupełny, jakby na dopalaczu zaczęła się kręcić, śmiać ... itp itd
Na szczęście pozostałe dwie stare muchy zerwały się, dorwały odlotowicza
i zaczęły go sprowadzać na ziemie:
- a Ty co? odbiło ci! wracaj na swoje miejsce ... warknęła jedna
- ale spójrzcie! tam i tam! świat jest inny ... upierał się przy swoich wizjach
- te młody! Ty nie podskakuj! ... burknęła druga
- co ty chcesz tradycje zmieniać, pogięło cie! ... włączył się pierwszy ... patrz:
twój dziad babrał się po uszy, twój ojciec babrał się po uszy ... w tej chwili
trzymanym w ręce kamieniem przywalił młodemu w głowę; i wypowiedział
sakramentalne ... i ty też będziesz się babrał po uszy hahaha ... jego śmiech
niosło po całej łące.
Niestety po tej dawce "lekarstwa" młodemu szybko klepki wróciły na swoje
miejsce. Grzecznie wrócił do swojego zajęcia.
I tak tradycji stało się zadość ... dziedziczenie dziadostwa!
ps: gdybyście doszukiwali się jakichś aluzji do porypanych obyczajów ludzi
to się nie mylicie
piątek, 12 kwietnia 2013
wiosna, och nie Ty ... Jesień!
"tamtych wiosen resztki"
zabierasz życia smak
otwierając codzienność
jak z spękanej ziemi
rozdziera uczucia susza
coraz głębiej i mocniej
doskwiera bliskość
końca cudnych marzeń
wiem cieszy cię to!
ale są w resztkach łez
co zostawiły wilgoć
zasiane ziarna nadziei
kiedyś wbrew tobie
wystrzelą zielenią
ukoją każdą chwilę
cieniem nowego życia
...Slawrys
fotografia rysunku ołówkiem |
do siebie, że zaczynasz kiedyś rozumieć: wiosna to
przereklamowany czas gdy nie tylko stonka wychodzi
na żer.
Zimno skutecznie zniechęca do plądrowania przez stada
tego co matka natura określa "istoty żywe", a cywilizacja
określa "podmiotem społecznym".
Niestety musimy się dostosować do ogólnej mody na radość
wiosenną ... starajmy się więc nic innego nie widzieć tylko:
wszędzie miłość
miłość
miłość
radość
radość
życie
życie
piękno
piękno
w resztkach łez
jest na tyle wilgoci
by z ziaren nadziei
jutro kwitło życiem
...Slawrys sobota, 6 kwietnia 2013
praworęcznym mańkutom zdarza się żyć!
"Dobrze jest, jeśli możemy robić sobie z życia żarty.
Gorzej, gdy jest odwrotnie!"~ ludowe?
"Uczucia podano"
jest takie danie główne
co wydaje się życiem
konsumuje każdy dzień
wylewając resztki
na potem
aż obrzydną
zabierze wszystkie myśli
w jeden wielki zaułek
nie zostawi nic prócz
smaku wspomnień
co będą
aż obrzydną
...Slawrys
Temat rzadki acz w patologicznych cywilizacjach - normalny: eksperymenty psychologiczne
na ludziach!
Nie wiem czy był kiedykolwiek jakiś okres w dziejach stadnego pożycia, by jakaś grupa
"naukowców" nie wpadła na genialny pomysł: poświęcenia niewygodnej grupy osób
do eksperymentów psychologicznych. Jednym z takich genialnych idiotyzmów było
przerabianie za komuny (przynajmniej w moim regionie, lata 1975-80) leworęcznych na praworęcznych.
Nawet miałem tę "przyjemność" być uczestnikiem takowego. W wieku 8 lat zostałem
poddany kilkuletniemu prześladowaniu psychicznemu i fizycznemu, z skutkiem pozytywnym
stałem się praworęcznym mańkutem. Nie chce mi się zanudzać was opisem
przeżyć, jednak chciałem poznać inne osoby które pamiętają takie wydarzenia
i przeżyli takie eksperymenty. Może jak uzbiera się więcej osób to da się napisać
jakiś ciekawy materiał o tym!
pozdrawiam praworęcznych mańkutów! zdrowia!
Gorzej, gdy jest odwrotnie!"~ ludowe?
"Uczucia podano"
jest takie danie główne
co wydaje się życiem
konsumuje każdy dzień
wylewając resztki
na potem
aż obrzydną
zabierze wszystkie myśli
w jeden wielki zaułek
nie zostawi nic prócz
smaku wspomnień
co będą
aż obrzydną
...Slawrys
Temat rzadki acz w patologicznych cywilizacjach - normalny: eksperymenty psychologiczne
na ludziach!
Nie wiem czy był kiedykolwiek jakiś okres w dziejach stadnego pożycia, by jakaś grupa
"naukowców" nie wpadła na genialny pomysł: poświęcenia niewygodnej grupy osób
do eksperymentów psychologicznych. Jednym z takich genialnych idiotyzmów było
przerabianie za komuny (przynajmniej w moim regionie, lata 1975-80) leworęcznych na praworęcznych.
Nawet miałem tę "przyjemność" być uczestnikiem takowego. W wieku 8 lat zostałem
poddany kilkuletniemu prześladowaniu psychicznemu i fizycznemu, z skutkiem pozytywnym
stałem się praworęcznym mańkutem. Nie chce mi się zanudzać was opisem
przeżyć, jednak chciałem poznać inne osoby które pamiętają takie wydarzenia
i przeżyli takie eksperymenty. Może jak uzbiera się więcej osób to da się napisać
jakiś ciekawy materiał o tym!
pozdrawiam praworęcznych mańkutów! zdrowia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)