sobota, 27 kwietnia 2013

sierot sposób na system!



"na zgliszczach"
wyrywacie wszystkie kartki 

z kalendarza marzeń 
twierdząc że tak się 
wypełnia pustkę chwil 
  
zadawanie cierpienia 
sadyzm nazywacie miłością 
wybaczanie to nie sens 
krwawych obyczajów 
  
na zgliszczach i ruinach 
tylko sępy mają używanie
                 ...Slawrys... (2011-06-26) 


        Oglądanie środków masowego rażenia (kanały tv) powoduje czasem wspomnienia, jak
to drzewiej bywało. Ostatnio w jednej z TV prezentuje się historie Babci-inwalidki i jej 
wnuczki. Dziewczyna opowiada o szyderstwach i dokuczaniu otoczenia, bo sierota (nie ma 
rodziców); przypomniało mi to jak nic się nie zmieniło w tej cywilizacji. Sam kiedyś
wysłuchiwałem szyderstw i kpin jako sierota. Chciałem tu wstawić taką historie 
może się przyda innym jak dokuczyć oprawcom i choć trochę im zepsuć szykany. 

"bajka o tolerancji vel tolerowaniu głupoty systemu" 
          
        Rok 1984 zapowiadał się zmianami ustrojowymi! ale nie obyczajowymi ... nadchodziło
nowe podpierając się starym. Jako typ odrzucony społecznie możesz wędrować przez
świat widząc go z deka zakrzywionym. Ze mną nie inaczej, kryzys! bieda! raz dałem się
poniżyć stojąc po "dary" z "lepszego" świata. Myślałem że ostatni, niestety - błąd. 
Życie w "demokracji" opartej o feudalny podział społeczny, to ciągłe poniżanie jakiejś
grupy społecznej. "Niepisane prawo sponsora" szybko też mnie wyleczyło z wiary 
w solidarność społeczną i "równość" wobec prawa. Nie mówiąc o "równości" zwykłej,
ludzkiej! 
        By mieć na tak zwane potrzeby własne, ruszyłem na podbój lokalnego rynku 
pracy dorywczej. Najprościej dorobić przy rozładowaniu wagonów. Niestety uciekałem
z deszczu pod rynnę ... przenosząc się z jednej wiochy do drugiej, ciągniesz bagaże ...
po skończonej pracy, musiał odegrać się na mnie komuch:
- a kim jest Twój Ojciec? ... hahaha śmiał się ... 
       Gdyby był jedynym to bym się nie dziwił! ale w tej społeczności, to było jak 
pytanie o prawo do życia lub śmierci! koneksje rodziców! urząd! szkoła! ulica! to samo! 
Zostawało zacisnąć zęby, udawać niekumatego i robić swoje.
- dziękuje! ... zawsze odpowiadałem biorąc zapłatę.
Rytuał cotygodniowy i zaczepki wciągu tygodnia, spowodowały chęć odwetu. 
Przecież sami Tate wykończyli, zmarł po trzecim zawale serca. Wiedzieli. Wszędzie 
wypełniało się formularze i papiery. 
- no i co? .. powiesz kim jest Twój Ojciec? ... znów prowokował ironicznym tonem..
- komunistą był Towarzyszu! ... odparłem szybko, a gdy uśmiech pojawił się na jego twarzy
  dodałem:
- dlatego ciesze się, że jestem "sierota" .... (wybacz Tato - inaczej nie mogłem mu dopiec) 
        Widok jego miny był bezcenny, polecam wszystkim po śmierci rodzica. To 
rekompensuje wszystkie straty moralne po jego śmierci ... jedynie dostosować trzeba 
ideologie do prezentowanej "kultury" waszego dręczyciela (komunista-faszysta-katolik -itp itd).
Niestety propaganda systemu może twierdzić co innego, ale osoby doświadczone
przez los muszą się nauczyć tolerancji ... a nawet tolerowania głupoty jako standardu 
społecznego! 





piątek, 26 kwietnia 2013

cena życia jako cena za człowieczeństwo!




"martwe drzewo"


chciałem kochać niebo błękitne 

co wśród gór chowa białe obłoki 
wypuszcza po jednym na zwiad 
czy warto deszczem zmyć pot 

gdy wędrowałeś jasnym dniem 
czas zabierał kolejne marzenie 
zniszczony jak to chore drzewo 
czekam odejść z lekkim wiatrem 

będziemy ścigać każdą wiosną 
zielone marzenia między bukami 
latem wyrwiemy słońcu promienie 
by łaskotać pięty dębom i jaworom 

nie martwię się już niepotrzebny 
jestem tylko wspomnieniem życia.
                                        ...Slawrys... 

      Powiedzieć coś więcej o nadludzkich możliwościach w krzewieniu
uniwersalnych wartości ... hmm ... powiem to takim opowiadaniem:  



"bajka o nadludzkich wartościach" 

      Wieczór w dżungli zapowiadał się pod psem. Szympans dominujący 
(samiec-Alfa) wściekły na wszystko walił gałęzią w drzewo. W pobliżu
pojawił się kolejny (pomniejszy w hierarchii); widząc wodza spytał:
- i co pomaga? ... ironiczny głos komponował się z lekkim uśmiechem
- pałuj się! ... burknął, kierując wzrok na rozmówce; kontynuował:
kiedyś odejdę i sam się będziesz męczył, stado się rozrasta. Wszyscy
chcą rządzić, nikt nie chce słuchać. Najgorzej, że samice zaczynają się
cenić. Darmocha się skończyła ... wypowiadając ostatnie słowa, schylił
z rezygnacja głowę ...
- nooo ... temu przyszedłem ... tajemniczo uśmiechnął się pretendent ... 
  to zróbmy tak jak ludzie! ...  próbował zaintrygować głosem ... 
        Szympans Alfa zmarszczył czoło, co sugerowało że myśli nad
sensem jego słów; przyjrzał się mówiącemu:
- no tak! coś w tym jest, jakaś idea; ludzie mówią, że jesteśmy rodziną;
to można byłoby coś odmałpować! ... w jego głosie pojawiły się 
iskierki nadziei 
- tylko się pospieszmy, oni na wszystko ostatnio jakieś prawa autorskie
nakładają; i w ramach licencji chcą albo pieniędzy albo samic ... prędkość
słów nadawała dodatkowej ekspresji wypowiedzianemu zdaniu ...
- to nie marudź tylko mów co podpatrzyłeś! ... fuknął ostentacyjnie Alfa
- Oni podzielili swoje stado na warstwy społeczne i na samej górze 
 usadowili "władzę"! a ją podzielili na władzę świecką i religijną, strasząc
resztę stada czym popadnie, najlepsi są do tego wrogowie wewnętrzni 
i zewnętrzni ... relacjonował dumnie
-no dobra! ale samo straszenie nie wystarczy, trzeba coś mieć w zanadrzu 
..drążył temat Alfa 
- tak! i jest takie coś! oni przepowiadają nieszczęścia ... głos przechodził  
od szeptu do donośnego 
- uuu ... dobre! mocne! daj coś na przykład ... podniecił się samiec dominujący
- przepowiadają powodzie, susze, plagi i trzęsienia ziemi ... jego głos tryumfalnie
 wymieniał nieszczęścia jakie serwuje się stadu za nieposłuszeństwo ... 
- eee i to ma być przepowiednia, na takie numery u nas się nie nabiorą! to
  tani chwyt! ... z dezaprobatą odpowiedział....
- moment! moment ... jest najlepsze na koniec: przepowiadają wielka wojnę
  światową miedzy ludźmi ... znów tryumfalny tembr pojawił się w jego głosie...
- cooo! znowu! przecież oni sami te wojny wywołują! ... załamany głos Alfa
  aż echo leśne poniosło ...
- fakt! ... ze smutkiem opuścił głowę pretendent ... ale im  się nic innego nie sprawdza,
wojnę da się wywołać - a wszytko co dobre dużo trudniejsze i wymaga wysiłku ...
starał się jakoś wytłumaczyć swoje wnioski, dodał jeszcze: inaczej nie da się 
manipulować stadem! 
- no to masz! będziemy jak oni tłukli się między sobą, co się z naszym stadem 
stanie i pomyśleć ... spojrzał w niebo i wyszeptał
"będziemy musieli jak ludzie - stać się zwierzętami"

      Szympansy spojrzały ze smutkiem sobie w oczy. Cena jaką zapłacą 
za bycie rodziną była ogromna, cena za uczłowieczenie stała się ...
ich przekleństwem. 

wtorek, 23 kwietnia 2013

Światowy Dzień Książki

"książka otwiera dusze, gdy życiu  codzienność zamyka oczy" ~ Slawrys


"jedna kartka" 

czas biega śmiejąc się

pomiędzy stronami ksiąg
wyrywa słowa o uczuciach
by treść marzeń stawała się 
                   ...Slawrys












Codzienność można podzielić na:
- patologiczne bytowanie w stadzie
- czytanie książek
- trawienie treści ... życia lub ksiąg

                     "Dobro i Zło - ideologia Kalego"
        Tak oto wypada dziś napisać coś o zastosowaniu treści książki w życiu codziennym
Pewnie nie wierzycie, że sierotom (mało że z zadupia to i nizin społecznych) przytrafia się 
jedno i drugiego. 
A jednak! jak kiedyś pisałem byłem przerabiany z lewo na prawo-ręcznego. Jedna
z metod była dość i tak "ludzka" - przepisywałem książki. Zainteresowanie pozostało 
czytałem potem wiele ... miedzy innymi "w pustyni i w puszczy" H. Sienkiewicza.
Tam autor włożył w usta Kalego słowa nagminnie stosowane przez włodarzy egzekwujących
relacje społeczne w stadzie. Ideologiczne wytłumaczenie co to "dobro", a co "zło":
"...Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy (...) to jest zły uczynek (...). Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy..."
       To wytłumaczenie różnicy miedzy dobrem i złem, funkcjonuje z niewielkimi modyfikacjami
w strukturach społecznych po dziś dzień. Więc bez trudu udało mi się je zastosować 
w życiu codziennym. Byłem wtedy na zesłaniu (3 lata za siebie i 0,5 roku za Tate) i podlegałem
miejscowemu Bossowi. Często zaczepiał mnie:
- wy Polacy tu przyjeżdżacie i nas okradacie ... ton zaczepny nie zostawiał wyboru! to było
 chyba stwierdzenie.
Nie bardzo miałem ochotę dyskutować, własnych problemów miałem po "uszy". Jednak
on zaczynał każdy dzień od takiego stwierdzenia. W końcu odpowiedziałem:
- to nie są kwestie narodowe, jedni kradną drudzy nie! to personalnie dana 
  osoba popełnia czyn, a nie naród ... starałem się nadać słowom ostateczne stwierdzenie
uniemożliwiające dalsze dyskusje. 
Niestety nie pomogło dalej kontynuował swoje:
- wy Polacy tu przyjeżdżacie i nas okradacie ...
Wtedy przyszło mi do głowy ostrzej odpowiedzieć i wykorzystać ideologie Kalego jako
wytłumaczenie:
- tak my przyjeżdżamy i kradniemy - zło  a jak miejscowi oszukują Polaków to co - dobro! ... 
dodałem  jeszcze do tego litanie przekrętów jakie zaobserwowałem przez 1,5 roku 
pobytu. No i sobie nagrabiłem, obraził się i kilka dni nie odzywał. 
Jednak! przemyślał to i któregoś dnia powiedział: 
- masz racje, to kwestie indywidualne a nie narodowe ... uśmiechnął się i podał rękę. Już
 nigdy nie poruszał tematu ..Polacy to czy to .. miałem spokój! 

Jedynie raz, po cichu powiedział: te przekręty co mówiłeś to wymyślił jeden Polak z
 miejscowym! dogadali się! a że masz racje to wymyślili to: Robert i Rob ... roześmiał się.









sobota, 20 kwietnia 2013

ciepły odcień samotności!

"cudowne uczucie, zapomnieć! jeszcze piękniejsze zachować w pamięci
  te kilka chwil" ~Slawrys


"uwierzyć i umrzeć"

wyrwałem jeden dzień z kalendarza

stanąłem tam gdzie co każdą chwile
wyrywa się brzegom spokojne życie

kamień przy kamieniu

kropla przy kropli 
drzewo przy drzewie
trawa przy trawie

a niebo czeka za tamtym zakrętem

wiruje z rwącym nurtem czasu
poczekam na ostatnie tchnienie

w takich miejscach śmierć piękna

                            ...Slawrys


        Zdolności ludzi spowodowały że nie ma wolnego dnia od jakiegoś historycznego
wydarzenia, przypominającego o śmierci i prześladowaniu jakiegoś narodu. Czy jednostka
ma prawo w takich realiach martwić się swoim prywatnym "szczęściem"? Pewnie nie!
Jednak jakieś "świadectwo" trzeba zostawić.
       Wstawię tu taką "małą" historie, "małych" ludzi z małomiasteczkowej wiochy:



"Teren zabudowany uczuciami wyższymi"


          Gdy idziesz ścieżkami życia, nie kieruj się znakami "teren zabudowany" - wiocha
nie jest wcale wioską, ale miejscem gdzie grupa ludzi z "gówna obyczajowego" potrafi
zrobić tradycję
         To  była jesień 1988 roku, jak zawsze idę mało że z boku, to i pod prąd codzienności.
Stojąc na przystanku autobusowym (czekam na kursowy pojazd) i przyglądam się parodii
ludzkości - tłum szyderców i ich umiejętność okazania uczuć wyższych.
Na chodniku leżał człowiek z kikutem zamiast jednej z nóg, a kule obok niego.
Widać jego stan zamroczenia sprawia problem, nie może się podnieść. W tym samym
czasie stado miłośników "miłości bliźniego" przechodziło koło niego, obrzucając go
epitetami zgodnymi z ich empatią i mentalnością. Steku przekleństw i wyzwisk nie będę
cytował, chyba nie ma to sensu. 
         Jako że urodziłem się wśród nich; ale nie chce być jednym z nich; podszedłem 
do leżącego ... podniosłem ... podałem kule.
pomóż mi dojść do bramy domu ... proszę ... jego głos brzmiał błagalnie ...
- dobra! choć! ... odpowiedziałem i poszliśmy ...
          Jeśli myślicie że to był koniec to się mylicie. Teraz ja oberwałem od "wyznawców".
Wyzwiska, przekleństwa pod moim adresem były jednoznaczne. Moja odpowiedź 
była zgodna z poziomem jaki reprezentowali, niecenzuralnie powiedziałem co o nich 
myślę. Dziś spostrzegam to inaczej, nie warto się dostosowywać do poziomu stada.
Jako jednostka jesteśmy bez szans, ale wtedy wierzyłem że jesteśmy kowalami 
swojego losu! naiwność młodzieńcza! wierzyłem że coś znaczy człowieczeństwo.
No i to, widziałem w nim siebie za wiele lat (skończę pewnie jak on), kilka lat 
wcześniej usłyszałem wyrok:
-  masz chory kręgosłup! grozi ci paraliż, nikt przy tobie nie będzie robił. Zniszczymy cie!
przez takich jak ty musimy płacić podatki. Dostajecie zasiłki za nic, masz popełnić
samobójstwo.... 
      Do dziś te słowa bolą, wtedy nie rozumiałem jeszcze systemu społecznego. Dopiero
gdy podobnego do mnie reanimowałem po ściągnięciu z szubienicy, zacząłem 
rozumieć ich politykę społeczną. Osoby perspektywicznie mogące być potencjalnym 
zasiłko-biorcą  są eliminowane z społeczności. Jeśli trafisz w ich "akta", możesz tylko
być alkoholikiem vel narkomanem. Bylebyś oddał pieniądze z zasiłku (renty) z powrotem
do "puli" zarządzających stadem. Najlepiej jednak dla nich, gdy będziesz samobójca. 
       Czasem zastanawia mnie wyższość obyczajowości zwierząt od ludzkich mend.
Zwierzęta gdy eliminują ze stada "słabszych" nie tłumaczą tego obyczajami, tylko 
zagryzają. Zwykła brutalność życia. 
       A w cywilizacji mendy potrafią wmawiać "my ci niesiemy pomoc".
Wiocha mend jest fenomenem na skalę światową, czasem mam ochotę napisać 
do Fundacji Nagrody Nobla by przyznali tym ”ludziom” nagrodę za debilizm obyczajowy,
 zwróciłyby się im  koszty intryg przeciw ludziom i mieli by na zasiłki. 
Ale na koniec pewnie wstawię trochę kropek jako refleksje........................................
     ”wędrując przez życie nie sugerujmy się: ulicami, budowlami,
      cudownymi napisami, wiocha jest zawsze wiochą. Choćby
       napisy twierdziły: teren zabudowany”




wtorek, 16 kwietnia 2013

tradycji musi stać się zadość!



"Obyczaj jest utrapieniem dla mądrych, a świętością dla głupców" ~  ludowe 
"kilka linii, a tyle wyobraźni!" 

nie ma nic ciekawszego 

od budowania świata! 

zacznę od wyeliminowania 

tego co nieludzko sprawia,
że człowiek zaczyna tęsknić
za innym światem marzeń 

nakreślę ciemności granice

za którą już tylko jasność
otoczy kielich nowego życia
pełnego zaokrąglanych myśli 

nie wiem dlaczego takich!

może wtedy są wspomnienia
bardziej radosne od bycia
treścią kolejnego cierpienia

w nakreślonych paru liniach

jest tyle przyszłego szczęścia!
                    ...Slawrys

           Na dziś przypomniał mi się stary problem nurtujący relacje w stadzie: obyczaje i tradycje.
Problem jest w tym, że zapomina się o tym! ... obyczaj może być dobry lub zły ... tradycja również.
Umieszczę je pod wspólnym hasłem: INICJACJE. Niestety organizatorzy życia w stadzie mają
gdzieś czyjeś zdrowie i marzenia ... musimy realizować się w wytyczonych "zadaniach" ... mus
to mus ... jak to mówi stare powiedzenie ludowe "kto się mendą urodzi, skowronkiem nie zdechnie",
dlatego dodam tu na uwieńczenie tematu "bajkę" jako takie podsumowanie obyczajowości i
konserwatyzmu tradycjonalnego:

"bajka o tradycji"

Być czymś więcej jak elementem codzienności? ... to problem jaki nurtował
dowódcę patrolu. Jako stary wyjadacz wiedział, jako muchy mają swój 
udział w tworzeniu realiów życia w strukturach świata! 
Wypełniają misje! 
Lot po wiosennej łące przebiegał rutynowo, trzy muchy penetrowały
każdy zakątek ... wtem:
-jest! ... okrzyk radości rozległ się w przestworzach.
Jest to co szukały ... GÓWNO... rzuciły się z niesamowita euforia w to co
zawsze je pasjonowało, w wir tradycji. 
Nurkując w ciepłą materie, pławiły się i egzaltowały chwilą. Wtem ... jedna
zanurzając się uderzyła w coś twardego [no tak ... przytrafiają się 
niestrawione elementy ...pech], podniosła się ... rozejrzała się lekko 
zamroczona, przetarła oczy ... jeszcze raz przetarła i wykrzyknęła:
- o w mordę! toż świat jest inny ... jej głos świadczył o szoku emocjonalnym 
- patrzcie ... szturchając kompanów wołała ... wszyscy wąchają kwiatki,
zajmują się zbieraniem lub podbieraniem; a niektórzy nawet polują ... ale
nikt się nie babra w gównie! ... głos przechodził od podziwu do rozgoryczenia
- ja też tak chce ... grymas na twarzy nie określał do końca czy to radość czy rozgoryczenie..
          Odlot zupełny, jakby na dopalaczu zaczęła się kręcić, śmiać ... itp itd
Na szczęście pozostałe dwie stare muchy zerwały się, dorwały odlotowicza
i zaczęły go sprowadzać na ziemie:
- a Ty co? odbiło ci! wracaj na swoje miejsce ... warknęła jedna
- ale spójrzcie! tam i tam! świat jest inny ... upierał się przy swoich wizjach 
- te młody! Ty nie podskakuj! ... burknęła druga 
- co ty chcesz tradycje zmieniać, pogięło cie! ... włączył się pierwszy ... patrz:
 twój dziad babrał się po uszy, twój ojciec babrał się po uszy ... w tej chwili
trzymanym w ręce kamieniem przywalił młodemu w głowę; i wypowiedział
sakramentalne ... i ty też będziesz się babrał po uszy  hahaha ... jego śmiech 
niosło po całej łące. 
Niestety po tej dawce "lekarstwa" młodemu szybko klepki wróciły na swoje
miejsce. Grzecznie wrócił do swojego zajęcia. 
I tak tradycji stało się zadość ... dziedziczenie dziadostwa! 

  ps: gdybyście doszukiwali się jakichś aluzji do porypanych obyczajów ludzi
   to się nie mylicie

piątek, 12 kwietnia 2013

wiosna, och nie Ty ... Jesień!




"tamtych wiosen resztki" 

zabierasz życia smak
otwierając codzienność 

jak z spękanej ziemi

 rozdziera uczucia susza
coraz głębiej i mocniej
doskwiera bliskość
końca cudnych marzeń

wiem cieszy cię to!

ale są w resztkach łez
co zostawiły wilgoć
zasiane ziarna nadziei
kiedyś wbrew tobie
wystrzelą zielenią

ukoją każdą chwilę

cieniem nowego życia
                    ...Slawrys




fotografia rysunku ołówkiem 
     Życie w patologicznych układach społecznych ma to
     do siebie, że zaczynasz kiedyś rozumieć: wiosna to
     przereklamowany czas gdy nie tylko stonka wychodzi
     na żer.
     Zimno skutecznie zniechęca do plądrowania przez stada
     tego co matka natura określa "istoty żywe", a cywilizacja
     określa "podmiotem społecznym".
     Niestety musimy się dostosować do ogólnej mody na  radość
     wiosenną ... starajmy się więc nic innego nie widzieć tylko:
     wszędzie miłość
     miłość
     miłość
     radość        
     radość
     życie
     życie
     piękno
     piękno


w resztkach łez 
jest na tyle wilgoci
by z ziaren nadziei
jutro kwitło życiem 
                                                                                              ...Slawrys 
 

sobota, 6 kwietnia 2013

praworęcznym mańkutom zdarza się żyć!

         "Dobrze jest, jeśli możemy robić sobie z życia żarty. 
           Gorzej, gdy jest odwrotnie!"~ ludowe?


"Uczucia podano"

jest takie danie główne

co wydaje się życiem 
konsumuje każdy dzień
wylewając resztki 
na potem 
aż obrzydną 

zabierze wszystkie myśli

w jeden wielki zaułek 
nie zostawi nic prócz
smaku wspomnień 
co będą 
aż obrzydną
            ...Slawrys 


      Temat rzadki acz w patologicznych cywilizacjach - normalny: eksperymenty psychologiczne
na ludziach! 
      Nie wiem czy był kiedykolwiek jakiś okres w dziejach stadnego pożycia, by jakaś grupa
"naukowców" nie wpadła na genialny pomysł: poświęcenia niewygodnej grupy osób
do eksperymentów psychologicznych. Jednym z takich genialnych idiotyzmów było
przerabianie za komuny (przynajmniej w moim regionie, lata 1975-80) leworęcznych na praworęcznych.
Nawet miałem tę "przyjemność" być uczestnikiem takowego. W wieku 8 lat zostałem
poddany kilkuletniemu prześladowaniu psychicznemu i fizycznemu, z skutkiem pozytywnym
stałem się praworęcznym mańkutem. Nie chce mi się zanudzać was opisem 
przeżyć, jednak chciałem poznać inne osoby które pamiętają takie wydarzenia 
i przeżyli takie eksperymenty. Może jak uzbiera się więcej osób to da się napisać
jakiś ciekawy materiał o tym!
pozdrawiam praworęcznych mańkutów! zdrowia!